, Baldacci Dav 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Każda sprawa rządzi się własnymi prawami.Michelle uśmiechnęła się ironicznie.- Więc teraz jesteś poetą?- %7łyczę produktywnego dnia.- Po tych słowach Murdock się oddalił.Po powrocie do pensjonatu Megan poszła do swojego pokoju, a Sean i Michelleusiedli w saloniku od frontu.- Kiedy wspomniałem przy Royu o Kelly Paul.- Nie wiedziałam, że to zrobiłeś.Nie słyszałam, co mówiłeś.- To specjalnie, na wypadek gdyby nagrywali.Ale kiedy wypowiedziałem tonazwisko, uzyskałem reakcję.Nie było to dużo, ale było.Leciutkie drgnięcie głowy inieznacznie szersze otwarcie oczu.- Naprawdę myślisz, że cię zrozumiał?- Naprawdę.To jeszcze nie wszystko.Ta sama rzecz zdarzyła się, kiedy wspomniałemo Judy Stevens. - Więc on udaje? Po co to robi? %7łeby nie stanąć przed sądem? Marne szanse.Niemoże wiecznie być zombi.- Nie jestem pewien, czy chodzi o to, żeby nie stanąć przed sądem.- A jaki inny powód mógłby mieć?- Jeśli odpowiemy na to pytanie, dowiemy się w zasadzie wszystkiego.32Edgar Roy siedział w swojej celi.Przyjął zwykłą pozycję.Długie nogi wyciągnięteprzed siebie i rozstawione, plecy wygodnie oparte o metalowe krzesło przytwierdzone dopodłogi.Utkwił wzrok w suficie na drugim końcu celi.Sześć cali w prawo od tylnej ściany icztery cale od ściany prostopadłej do niej.Roy wyobrażał sobie, że ten punkt przedstawiaswego rodzaju skrzyżowanie.W tym małym kawałku betonu znajdował pociechę.Nad jego ramieniem kamera wpuszczona w ścianę, za przezroczystą osłoną ochronną,śledziła każdy jego ruch, chociaż nie ruszał się wcale.Urządzenie podsłuchowe wbudowanew ścianę rejestrowało wszystko, co mówił, chociaż nie powiedział nic, odkąd się tu znalazł.Pomniejsze umysły nie zdołałyby tego robić, przynajmniej nie przez długi czas.Roybył zawsze dobry w jednym: zatracaniu się we własnym umyśle.Dla niego własny mózg byłbardzo interesującym miejscem do zagubienia się w nim.Potrafił zabawiać się wnieskończoność wspomnieniami, łamigłówkami i wszelkiego rodzaju kontemplacjami.Zaczął myśleć o swoich najwcześniejszych wspomnieniach w ścisłym porządkuchronologicznym.Jego pierwsze wspomnienie pochodziło z osiemnastego miesiąca życia.Matka dała mu klapsa za zamknięcie drzwi przed kotem.Pamiętał dokładnie, co powiedziała,przerazliwe miauczenie kota, imię kota - Charlie - piosenkę nadawaną w radiu, kiedy to sięstało.Kolory, zapachy, dzwięki.Wszystko.Zawsze tak było.Inni ludzie narzekali, że niepotrafią sobie przypomnieć, gdzie byli wczoraj, albo że dawne wspomnienia już do nich niewracają.Roy miał odwrotny problem.On nie mógł niczego zapomnieć, bez względu na to,jak trywialne to było, bez względu na to, czy chciał o tym zapomnieć, czy nie.Wszystkotkwiło w jego pamięci.Nigdy nie potrafię niczego zapomnieć, pomyślał.Z upływem lat pogodził się z tą swoją zdolnością.Nauczył się szufladkować towszystko w odrębnych miejscach w mózgu, które wydawały się mieć nieograniczonąpojemność, rozciągliwą w razie potrzeby.To było jak podłączenie USB albo napędu zip.Potrafił przypomnieć sobie coś natychmiast, jeśli zaistniała taka potrzeba, ale nie musiał otym myśleć, dopóki potrzeba nie zaistniała. Nigdy nie szukał rozgłosu ze względu na tę swoją szczególną zdolność.Prawdęmówiąc, dorastał uważany za dziwadło z powodu sposobu, w jaki działał jego umysł.Wefekcie starał się raczej ukrywać te specjalne talenty, zamiast je lekceważyć.Teraz z koleiludzie, którzy wiedzieli o jego darze, mówili, że nie jest ambitny, bo nie wykorzystuje swoichmożliwości.Czuł, że łatwo jest kogoś piętnować, dopóki nie wejdzie się w jego położenie.Tylkoże absolutnie nikt nie byłby w stanie wczuć się w jego położenie, wejść w jego skórę.Ponieważ kamera była za nim, mógł przenieść wzrok na inny punkt na suficie.Odciąłsię od bycia półtorarocznym dzieckiem, od klapsa i kociego jazgotu.Jego siostra.I Judy Stevens.Jedyni przyjaciele, jakich miał.One nie zapomniały o nim.Być może tam, na zewnątrz, pracowały nad tym, jak mupomóc.Ci ludzie, którzy przyszli go odwiedzić.Sean King i Michelle Maxwell.I ta młodakobieta, Megan Riley.Jego prawnik nie żyje.Sekretarka prawnika zamordowana.Tak mupowiedzieli.Roy faktycznie pamiętał wszystko, co mówili, w co byli ubrani, każdynajdrobniejszy ruch ciała, każdą pauzę, każdy moment kontaktu wzrokowego.Ta wysokakobieta była sceptyczna.Ta niska - zdenerwowana i naiwna.Mężczyzna wydawał się wporządku.Może byli tam, żeby mu pomóc.Ale on dawno temu przestał ufać komukolwiek.Jego umysł wrócił do tego okropnego dnia.Nie wiedzieć czemu wszedł wtedy dostodoły.Zapachy dzieciństwa otoczyły go ze wszystkich stron.Spojrzał w górę, tam gdzieznajdował się stryszek na siano.Wróciło jeszcze więcej wspomnień.Przeszedł po klepisku,przesunął dłonią po starym traktorze stojącym w kącie na zbutwiałych oponach.Stary stółwarsztatowy, pojemnik na owies, stare tablice rejestracyjne, które zbierali z siostrą iprzyczepiali do ściany.Kiedy doszedł do kawałka ziemi pod tylną ścianą stodoły, przystanął.Siano zostałoodsunięte na bok, a ziemia świeżo skopana, chociaż nie wiedział po co.Ukląkł obok, podniósłgrudkę ziemi i ścisnął ją w dłoni, tak że wyszła między palcami.Dobra wirginijska glina osłodkim, mdlącym zapachu.Zauważył łopatę opartą o ścianę.Wziął ją i wbił w poruszoną ziemię.Kopał i odrzucałziemię, aż w pewnym momencie przestał, a łopata wypadła mu z rąk.W ziemi ujrzał coś,czego nawet jego umysł nie mógł przewidzieć.Ludzką twarz.Albo raczej to, co z niej zostało. Chciał biec do domu, wzywać policję, gdy usłyszał dzwięki.Wycie syren.Wielu syren.Zanim zdążył dojść do wrót stodoły, już wozy patrolowe hamowały z poślizgiemprzed domem.Wyskakiwali z nich umundurowani mężczyzni z bronią w rękach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl