, Andre Norton Wygnanka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero wówczas wyciągnęła z juków swój płaszcz i otuliwszy się nim legła przy ognisku.Smire zapewnił ją, że z ochotą będzie strzegł obozu.— Nie lękajcie się, pani.Przezpieczni jesteście, póki ja; stróże trzymam.Wymamrotała kilka słów podzięki i złożyła głowę na twardej ziemi.Nim zapadła w sen, zastanawiała się jeszcze przez chwilę, dlaczego Smire używa tak archaicznego języka.Słuchając go miała wrażenie, że czyta stary zwój z Ostborowych zbiorów.Również odzienie tego człowieka miało staroświecki krój.Z pewnością był jakiś powód.ale jej zmęczone ciało domagało się odpoczynku i nie była w stanie myśleć o tym dłużej.Rankiem ocknęła się nagle z głębokiego snu.Na początku nie mogła sobie przypomnieć, gdzie się właściwie znajduje, nie wiedziała też, co było przyczyną gwałtownego przebudzenia.Chyba jakiś dźwięk dobiegł jej uszu.coś jakby brzęk uprzęży.tak, to z pewnością było to.Ostrożnie rozwarła powieki.Smire, pochylony nad kucem Elgaret przetrząsał ich bagaże.Od początku nie budził we mnie zaufania — pomyślała ze swego rodzaju ponurą satysfakcją — a teraz mam przynajmniej dowód, że moje obawy były słuszne.Ziewnęła głośno, odrzucając na bok płaszcz.Smire natychmiast odskoczył od kuca.Kiedy siadła i zwróciła ku niemu twarz, był już zajęty podsycaniem ognia pod im brykiem.— Zbudziliście się, pani? — zapytał.— Tuszę, żeście wypoczęli po wczorajszej niemiłej przygodzie.— Dziękuję, mistrzu Smire, spało mi się całkiem dobrze — odpowiedziała.— Widzę, że przygotowałeś wrzątek.Świetnie się składa, bo akurat muszę zmienić okład na nodze pana Derrena.Poza tym chory powinien wypić nieco ciepłego rosołu.Smire uśmiechnął się szeroko, dziewczyna zauważyła jednak, że jego oczy pozostały nieruchome i zimne.— Takem i pomyślał, że rosół potrzebny będzie, dlategom ugotował mięso tłustego królika.Nolar dotknęła czoła Derrena.Było cieplejsze niż zwykle, nie przejęła się tym zbytnio, wiedząc, że otwartym złamaniom bardzo często towarzyszy podwyższona temperatura.Autor pewnego znanego jej traktatu o sztuce leczniczej twierdził nawet, że niezbyt wysoka gorączka może być niekiedy pozytywnym objawem.Zresztą, gdyby pojawiły się jakieś kłopoty, miała w sakwie podarowany przez Pruetta hizop.Nolar zajęła się teraz prawą nogą swego pacjenta.W ciągu nocy krew przesiąkła przez bandaż, ale było jej naprawdę niewiele i zdążyła już dawno wyschnąć.Dokonawszy oględzin, Nolar zostawiła chorego i poszła przygotować herbatkę z ziół.Nim zmieniła okład, posmarowała świeżą maścią ranę na udzie tropiciela i podzieliła wywar z gotowanego królika między Derrena i Elgaret, słońce stało już wysoko na niebie.Następnie sama zjadła kawałek mięsa, zagryzając go podpłomykami i dla pokrzepienia wypiła kubek herbaty zaprawionej dzięgielem.Derren wciąż miał lekką gorączkę, ale jego stan nie pogarszał się.Gdy zapytała, czy w nocy miał dreszcze, zaprzeczył stanowczo.Cieszyła się, że rozmawia z nią przytomnie, że oczy mu błyszczą — słowem nie występują żadne objawy charakterystyczne dla ciężko chorych.— Na szczęście jesteś silny, mości Derrenie — powiedziała.— W moich górach widywałam już tego rodzaju złamania i muszę powiedzieć, że ich konsekwencje były na ogół opłakane.Ufam jednak, że tobie uda się wyjść cało z tej przygody dzięki leczniczym właściwościom żywokostu mistrza Pruetta.Gdybyś mimo to potrzebował środka przeciwbólowego, mam syrop makowy — jest bardzo skuteczny, choć natychmiast sprowadza sen.A teraz pozwól, że przedstawię cię naszemu wybawcy, mistrzowi Smire, który polując w pobliżu usłyszał, jak gwizdałam na kucyki.Smire obdarzył oboje swym nieszczerym uśmiechem.— Zaiste, opatrzność musiała to sprawić, że nasze drogi się spotkały.Pan mój wielce rad będzie mogąc was powitać w swych progach.— Kim jest twój pan? — zapytała Nolar bez specjalnego zainteresowania, spodziewając się, że usłyszy imię znane z opowiadań lub zapisków Ostbora.Smire zawahał się i przez krótką chwilę robił wrażenie zmieszanego.Szybko jednak odzyskał zimną krew.— Powiem wam imię, pani, ale nie spodziewam się, byście je znać mogli — odpowiedział.— Badania bowiem, które prowadzi mój mistrz, choć ważne wielce, dotyczą spraw nielicznym jeno znanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl