,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na zboczach pagórków wypasały się stada lam i owiec.Lamy były podstawą egzystencji mieszkańców puny, dostarczały mleka, sera, tłuszczu, mięsa i wełny, służyły jako zwierzęta juczne.Toteż od czasu do czasu na rozległych bezdrożach ukazywały się karawany objuczonych lam, prowadzone przez barwnie ubranych i przygrywających sobie na fujarkach poganiaczy.Tu i tam na jasnym tle nieba pojawiały się, niby symbole jałowej krainy, sępy i kondory.Tomek, jakby zafascynowany monotonią krajobrazu, głęboko zamyślony spoglądał w okno wagonu.- Tommy, czy nie nasyciłeś się jeszcze widokiem pustkowi? - zagadnęła Sally.- Sprawiasz wrażenie, jakbyś myślami był zupełnie gdzie indziej.Tomek drgnął jak człowiek nagle przebudzony ze snu, odwrócił się do żony i odparł:- Nie mylisz się, Sally! Wędrowałem właśnie po Azji Środkowej.- Po Azji?! - zdziwiła się Sally.- Dlaczego akurat teraz?- Przypadkowe skojarzenie.Puna charakterem swym, a zwłaszcza kontynentalizmem i roślinnością, przypomina Wyżynę Tybetańską, w której omal nie przepadliśmy z panem Smugą.- To podczas tamtej wyprawy lamowie tybetańscy cię uprowadzili! Opowiadałeś mi tę niezwykłą przygodę.Nigdy jednak nie byłam w Tybecie.Czy tam również są takie olbrzymie górzyska i pustynie?- Jeszcze jakie! Średnia wysokość Wyżyny Tybetańskiej sięga około czterech tysięcy pięciuset metrów, ale w wielu pasmach górskich znacznie przekracza sześć tysięcy.Zachodni Tybet zalegają rumowiska skalne, płaszczyzny pokrywa lita skała, a wklęsłości wypełniają słone pustynie piaszczyste lub kamieniste.Tak jak w Punie Boliwijskiej, w licznych zagłębieniach Wyżyny Tybetańskiej wytworzyły się jeziora.- Bardzo trafne porównanie! - pochwalił Wilmowski.- Boliwia pod względem ukształtowania powierzchni dzieli się na dwa regiony: zachodni, który stanowią ubogie w florę i faunę Andy, oraz wschodni, obejmujący wielkie, trawiaste równiny, zwane liano.Wschodnia część Wyżyny Tybetańskiej również posiada bujniejszą roślinność.- Aż trudno uwierzyć, że na tak znacznych wysokościach mogą się znajdować wielkie jeziora! - wtrąciła Natasza.- A jednak się znajdują! - zauważył Zbyszek.- Pamiętam ze szkoły, że Titicaca[92] jest największym jeziorem na kontynencie południowoamerykańskim i zarazem najwyżej położonym żeglownym jeziorem świata.- Widać, że pilnie uczyłeś się geografii - zauważył Tomek.- Szczególnie po twoim wyjeździe z Warszawy zakiełkowała we mnie chęć poznania świata.- Titicaca jest świętym jeziorem Indian andyjskich - powiedział Wilmowski.- Wiąże się z nim wiele legend i podań.Z Wyspy Słońca na jeziorze miał wypłynąć Manko Kapak z żoną Mamą Oklio, żeby utworzyć wielkie imperium Inków.Założyli miasto Cuzco[93], które stało się stolicą państwa.Ten pierwszy Inka, uważany za syna Słońca, miał według legendy nauczyć ludzi uprawy ziemi, różnych rzemiosł i kopalnictwa.- Od dawna marzę o zwiedzeniu Cuzco - zawołała Sally.- Tommy, musisz mi obiecać, że gdy kiedyś czas pozwoli, to wybierzemy się do Peru.Chciałabym zobaczyć to, o czym się uczę z podręczników.- Świetny pomysł! - przytaknął Wilmowski.- W tym prastarym kraju jest jeszcze wiele niespodzianek! Wciąż odnajduje się w górach i dżunglach ruiny starożytnych miast, świątyń, fragmenty dróg wykładanych kamieniem.Dawne imperium Inków to nie tylko Peru, obejmowało też Ekwador, Boliwię, Chile i północno-zachodnią Argentynę.Niejedno jeszcze odkrycie zadziwi tutaj archeologów[94].Słuchaj, Sally, jeżeli kiedyś będziecie chcieli wyruszyć na poszukiwanie prastarych zabytków, chętnie się do was przyłączę.- Trzymam cię za słowo, tatusiu! Może uda się nam dokonać jakiegoś niezwykłego odkrycia.*Wkrótce po świcie pociąg zatrzymał się w małym osiedlu.Uczestnicy wyprawy skupili się przy oknach wagonu.Choroba wysokościowa niemal wszystkim dawała się we znaki.Po bezsennej nocy byli osłabieni zawrotami głowy, ustawicznym szumem.Przez otwarte okna wtargnęło do wagonu chłodne, rześkie, odurzające powietrze.Mały budynek dworcowy i wiata kryta blachą falistą tworzyły stację.W pobliżu widać było kilkanaście chat krytych strzechami, uprawne poletka i małe stada lam.Wokół, jak okiem sięgnąć, rozpościerał się szarorudawy step, tu i tam upstrzony owalnymi pagórkami.Teraz jednak na dalekim horyzoncie piętrzyło się znacznie więcej niebotycznych, pokrytych wiecznym śniegiem szczytów górskich.Był to znak, że po przeszło trzydziestogodzinnej mozolnej jeździe pociąg już zbliża się do końcowej stacji.Na peronie, mimo wczesnej pory, oczekiwała spora gromada śniadolicych pasażerów z dużymi tobołami, w których zapewne wieźli na targ swoje produkty [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|