, Adams Douglas Autostopem przez galaktyke 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co ty tu robisz? To samo co ty  odpowiedziała. Zabrałam się autostopem.Co innego mogłamzrobić z jednym doktoratem z matematyki, a drugim z astrofizyki? Miałam do wyborualbo to, albo znów w poniedziałek kolejkę po zasiłek dla bezrobotnych. Nieskończoność minus jeden  odezwał się komputer. Suma nieprawdopodo-bieństwa wyrównana.Zaphod spojrzał na siebie, na Forda, na Artura i w końcu na Trillian. Trillian  powiedział. Czy coś takiego będzie się zdarzało za każdym razem,gdy będziemy używać napędu nieprawdopodobieństwa? Obawiam się, że to bardzo prawdopodobne odpowiedziała. ROZDZIAA 14 Złote Serce leciało cicho przez wieczną noc kosmosu, posługując się tym razemkonwencjonalnym napędem fotonowym.Jego czteroosobowa załoga czuła się trochęskrępowana, wiedząc, że znalezli się tu razem nie z własnej woli czy też za sprawą przy-padku, lecz dzięki niepojętemu kaprysowi fizyki  jak gdyby związki pomiędzy ludzmipodlegały tym samym prawom, które rządzą związkami pomiędzy atomami i cząstecz-kami.Gdy na statku zapadła sztuczna noc, z ulgą schronili się do oddzielnych kabin i pró-bowali uporać ze swoimi myślami.Trillian nie mogła spać.Usiadła na tapczanie i wpatrywała się w małą klatkę, którazawierała ostatnie i jedyne ogniwo łączące ją z Ziemią  dwie białe myszki.PrzekonałaZaphoda, aby pozwolił jej zabrać je ze sobą.Chociaż była prawie pewna, że już nigdynie zobaczy Ziemi, jednak brak reakcji na wiadomość o zniszczeniu planety sprawiłjej przykrość.Ziemia wydawała się odległa i nierealna i nie przychodziły jej do głowyżadne związane z nią myśli.Obserwowała myszy biegające po klatce i miotające sięwściekle na swoich małych plastikowych karuzelach, aż w końcu pochłonęło to całą jejuwagę.Nagle otrząsnęła się i wróciła na mostek, aby czuwać nad mrugającymi świateł-kami i liczbami, które znaczyły drogę statku przez próżnię.Czuła, że chciałaby wiedzieć,o czym tak bardzo starała się nie myśleć.Zaphod nie mógł spać.On również czuł, że chciałby wiedzieć, o czym tak bardzonie pozwalał sobie myśleć.Odkąd sięgał pamięcią, zawsze męczyło go nieuchwytne,lecz dokuczliwe wrażenie, że jest nie całkiem przy zdrowych zmysłach.Przez większośćczasu udawało mu się odsuwać takie myśli i nie przejmować się nimi, ale teraz znówodezwały się, wywołane nagłym, niewytłumaczalnym pojawieniem się Forda Prefectai Artura Denta.W jakiś sposób pasowało to do wzoru, którego nie mógł zobaczyć.Ford nie mógł spać.Był zbyt podekscytowany tym, że znów znalazł się na szlaku.Piętnaście lat dosłownego prawie uwięzienia było już wspomnieniem, a stało się tow chwili, gdy zaczynał powoli tracić nadzieję.Trochę włóczęgi z Zaphodem zapowia-dało się na niezłą zabawę, chociaż było coś odrobinkę dziwnego w jego dalekim kuzy-75 nie, coś, czego nie umiał sprecyzować.Fakt, że został prezydentem Galaktyki, był wy-starczająco zdumiewający podobnie jak sposób, w jaki porzucił swoje stanowisko.Czybyła w tym jakaś ukryta przyczyna? Nie było sensu pytać o to Zaphoda  on najwy-razniej nigdy nie kierował się żadnymi przyczynami w niczym, co robił: podniósł nie-wytłumaczalność na wyżyny sztuki.Wszystko w życiu atakował z mieszaniną zadziwia-jącego geniuszu i naiwnej niekompetencji, tak że czasami trudno było odróżnić, którejest które.Artur spał, był potwornie zmęczony.Rozległo się ciche pukanie do drzwi kabiny Zaphoda.Drzwi rozsunęły się. Zaphod. Tak?W owalu światła stała Trillian. Zdaje się, że znalezliśmy to, czego szukałeś. Hej, naprawdę?Ford zrezygnował z prób zaśnięcia.W rogu jego kabiny stał mały monitor kompute-rowy z klawiaturą.Usiadł przy nim na chwilę, próbując ułożyć nowe hasło do przewod-nika na temat Vogonów, ale nie mógł wymyślić niczego wystarczająco jadowitego, więcz tego też zrezygnował; owinął się szlafrokiem i przespacerował się na mostek.Gdy wszedł do kabiny, zaskoczył go widok dwóch postaci pochylonych z podniece-niem nad instrumentami. Widzisz? Za chwilę statek wejdzie na orbitę mówiła Trillian. Jest tam jakaś pla-neta, dokładnie w koordynatach, które podałeś.Zaphod usłyszał hałas i podniósł głowę. Ford!  syknął. Chodz no tu i rzuć na to okiem.Ford podszedł i spojrzał.Były to migoczące na ekranie rzędy cyfr. Poznajesz te współrzędne galaktyczne?  spytał Zaphod. Nie. Podpowiem ci.Komputer! Cześć, chłopaki!  wykrzyknął radośnie komputer. Nasze życie towarzyskienaprawdę się rozwija, nie uważacie? Zamknij się  powiedział Zaphod. I włącz wizję na ekrany [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl