, Tadeusz Markowski Mutanci 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aha! Musimy wymyśleć jakiś kryptonim dla tej akcji.Bron przerwał i ku zdumieniu Hildora zaczął poważnie zastanawiać się nad tym problemem.Nawet Sonorov zdawał się podzielać opinię, że najważniejszy jest kryptonim.- Ci wojskowi nigdy się nie zmienią - pomyślał Hildor z rezygnacją, bo sam pragnął teraz tylko jednego.Dostać się do Kosmoportu i poznać realne straty.Nie miał złudzeń, że mimo ostrzeżenia Kira wśród mutantów są zabici i ranni.Tymczasem ci dwaj zastanawiali się nad kryptonimem.- Może Arka Noego? - zaproponował.- Za przejrzyste - Bron pokręcił głową coraz bardziej zatroskany.- Może więc po prostu Arka? - Sonorov uśmiechnął się zadowolony z pomysłu.- Wolność - oznajmił wreszcie Bron i spojrzał na nich wyczekująco, jakby oczekiwał aplauzu.- Doskonale - zachwycił się Hildor, któremu po dzisiejszym dniu arkana sztuki aktorskiej stawały się coraz bardziej swojskie.Osobiście uważał, że jeżeli Arka Noego była zbyt przejrzystym kryptonimem, to wymyślony przez Brona pachniał na kilometr spiskiem.Na miejscu Borisova, gdyby mu wpadł w ręce taki kryptonim w spisie tajnych akcji Floty, to z miejsca kazałby aresztować oficera dowodzącego akcją według zapisu w kartotece, a później otworzyłby śledztwo w tej sprawie.Dopiero na samym końcu spytałby się kogoś, co się kryje, według Floty, pod takim hasłem.Był jednak przekonany, że Borisov nie będzie miał czasu na zajmowanie się takimi sprawami w najbliższych miesiącach.A zamierzał skrócić do maksimum czas pomiędzy odbiorem statku a jego odlotem w rejs.- Dobre - poparł go Sonorov, wyraźnie dręczony tymi samymi, co on wątpliwościami.Na szczęście Sonorov popierał go w ciemno, kiedy zaistniała taka potrzeba.Bron przez chwilę przyglądał się im podejrzliwie, wietrząc jakiś podstęp, ale samozadowolenie wreszcie przeważyło.- Od tej pory naszym hasłem wywoławczym jest więc Wolność.Pan, admirale Sonorov, otrzyma specjalny kod umożliwiający zamawianie wyposażenia z centralnego magazynu Floty.Kryptonim Wolność otrzymuje od tej chwili priorytet - trzynaście.- Dziękuję za zaufanie - odparł Sonorov.Trzynastka była najwyższym praktycznie priorytetem we Flocie.Najwyższym w ogóle był priorytet czerwony i oznaczał stan wojny, przy założeniu zniszczenia Sztabu Głównego.Wydzieleni oficerowie, rozproszeni po całym systemie, mieli uprawnienia do używania tego kodu, ale dopiero po zerwaniu w komputerze centralnym wszystkich bezpieczników alarmowych lub w przypadku zniszczenia samego komputera.- To nie jest kwestia zaufania, a konieczność.Musicie jak najszybciej zniknąć z Ziemi - oznajmił Bron rzeczowym tonem.- Co najmniej połowa mutantów musi jeszcze dzisiejszej nocy odlecieć do różnych baz pozaziemskich.Profesor Hildor zajmie się tym, mam nadzieję.- Oczywiście - Hildor, poczuł się trochę zły, że sam na to nie wpadł do tej pory.- Jeżeli tylko zdąży ich pan dostarczyć do Kosmoportu.- Nie ma potrzeby robić demonstracji.Dostaną się promami z baz, w których obecnie się znajdują.Dopiero kiedy już zostaną oficjalnie otoczeni ochroną w naszych instalacjach pozaziemskich będzie można transportować ich do naszych stoczni na orbicie Saturna.Polecą tam pod fałszywymi nazwiskami.Admirał Sonorov dopilnuje, żeby wszystkie rozkazy były wydane na te fałszywe nazwiska z zaznaczeniem, że chodzi o załogę tymczasową.W ten sposób opóźnimy trochę naszych przeciwników.- Kontakt z panem będziemy utrzymywać również przez Sonorova, dobrze? - Hildor nie wątpił, że Bron nigdy nie pozwoli na to, żeby zaczęto łączyć zbyt blisko ich nazwiska ze sobą.- Zgoda.- Kiedy będziemy mogli rozpocząć zamawianie wyposażenia? Chciałbym dać im trochę sprzętu specjalnego - zapytał wstając z fotela.Dopiero teraz poczuł, jak bardzo bolą go wszystkie mięśnie od nieprzerwanego napięcia nerwowego ostatnich godzin.- Myślę, że w ciągu miesiąca - odparł Bron, nie racząc tym razem wstać ze swojego fotela.Najwyraźniej już czuł upojne działanie narkotyku, o którym dotąd poważnie nie myślał: pełnej władzy, jako prezydenta.* * *Alicja Borisov już drugi dzień siedziała zamknięta w swoich apartamentach.Z min pilnujących ją agentów ochrony domyślała się, że zaszło coś bardzo ważnego.Była wściekła.Nie pamiętała, żeby ktokolwiek w życiu tak ją poniżył, jak jej rodzony ojciec przedwczoraj.Ona, córka prezydenta, na przesłuchaniu w policji! Od tego momentu zaczęła traktować ojca jak wroga.Borisov nie przejmował się zresztą jej humorami, czego najlepszym dowodem był ten areszt domowy.Po śmierci Vlada nie miała nawet czasu pomyśleć, zajęta doprowadzaniem Peta do przytomności.I to ona wpadła na pomysł podrzucenia trupa tatusiowi.Na to też była zła.A najbardziej była wściekła na siebie za to, że nie wie co się dzieje z Petem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl