,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie możemy tu żyć jak więźniowie – oznajmił Peter.– Nie o to mu chodziło – wyjaśnił ojciec.– Pan major mówił o tym, jak poinformowałeś o decyzji podjętej w imieniu naszej trójki.A niby to ja mam być tym najłatwiej rozpoznawalnym.Uphanad uśmiechnął się lekko.– Problem rozpoznania was jest całkiem realny.Ja od razu pana poznałem, z widów, panie Hegemonie.Peter westchnął.– Pańska twarz nie jest tak łatwo rozpoznawalna jak twarze zwykłych polityków – stwierdził Uphanad.– Im zależy na pokazywaniu się publiczności.Pan, jeśli dobrze pamiętam, rozpoczął karierę anonimowo.– Ale pokazywali mnie w widach.– Proszę posłuchać.Niewiele osób z personelu stacji w ogóle ogląda widy.Ja akurat jestem maniakiem aktualności, ale większość zrezygnowała ze słuchania ziemskich ploteczek.Myślę, że najlepszym sposobem maskowania się jest w państwa przypadku takie zachowanie, jakby nie mieli państwo nic do ukrycia.Proszę raczej udawać samotników; nie włączać się w rozmowy, które prowadzą do wzajemnego wyjaśniania, kim kto jest i czym się zajmuje.Ale jeśli będą państwo uprzejmi, jeśli nie będą grać tajemniczych, nie powinniśmy mieć problemów.Ludzie nie spodziewają się przecież, że zobaczą Hegemona, który wraz z rodzicami mieszka tu w jednej ze wspólnych sal.– Uphanad uśmiechnął się szeroko.– To będzie nasz sekret.Tylko naszej szóstki.Peter policzył szybko: on sam, rodzice, Uphanad, Dimak i.no tak, Graff, oczywiście.– Nie spodziewam się tu zamachu – ciągnął Uphanad.– Mamy na pokładzie bardzo niewiele broni, a cała jest bezpiecznie zamknięta.Wszyscy przybywający są skanowani.Sugeruję zatem, by nie nosili państwo broni osobistej.Czy szkolili się państwo w walce wręcz?– Nie – odparł Peter.– Na dolnym poziomie mamy salę gimnastyczną, bardzo dobrze wyposażoną, i to nie tylko w urządzenia przystosowane dla dzieci.Dorośli też muszą dbać o kondycję.Powinni państwo korzystać z tej możliwości, żeby zachować masę kostną i tak dalej, ale możemy też zaaranżować lekcje sztuk walki, jeśli to państwa interesuje.– Wcale mnie nie interesuje – oświadczył Peter.– Ale wydaje się, że to dobry pomysł.– Tylko że każdy, kogo wyślą przeciwko nam – stwierdziła mama – będzie o wiele lepiej wyszkolony.– Może tak, może nie.Jeśli wrogowie państwa spróbują uderzyć tutaj, będą musieli wykorzystać kogoś, kto przedostanie się przez nasze procedury bezpieczeństwa.Ludzie, którzy wyglądają na szczególnie atletycznych, poddawani są ściślejszej kontroli.Widzi pani, jesteśmy trochę paranoiczni na punkcie zagrożenia przez jedną z grup antykolonizacyjnych, która mogłaby przysłać tu kogoś, by dokonał aktu terroryzmu czy sabotażu.– Albo zabójstwa.– Tak.Ale zapewniam, że ja i moi ludzie jesteśmy bardzo uważni.Sprawdzamy wszystko i wszystkich.– Inaczej mówiąc, wiedział pan, kim jesteśmy, zanim stanęliśmy w tych drzwiach.– Prawdę mówiąc, zanim jeszcze wasz prom wystartował.A przynajmniej mogłem się domyślać.Pożegnali się.Powoli przyzwyczajali się do życia na stacji.Dzień i noc zmieniały się według czasu Greenwich, bez żadnego konkretnego powodu prócz tego, że był to czas południka zero, a jakiś trzeba było przecież wybrać.Peter odkrył, że rodzice nie są tak wścibscy, jak się obawiał; z ulgą się przekonał, że przesłona w pełni blokuje odgłosy ich aktów miłosnych, a także ich rozmowy na jego temat.Najczęściej chodził do biblioteki i pisał.Eseje, naturalnie – o wszystkim, na każdym możliwym forum.Wiele wydawnictw chętnie zamieszczało teksty Locke’a i Demostenesa, tym bardziej że wszyscy już wiedzieli, iż oba te pseudonimy należą do Hegemona.Większość poważnych prac ukazywała się najpierw w sieci, więc trudno było je dopasować do konkretnych grup odbiorców.Starał się jednak poruszać tematy budzące szczególne zainteresowanie w konkretnych regionach.Celem wszystkiego, co pisał, było rozniecanie podejrzliwości wobec Chin i chińskich ambicji.Jako Demostenes mówił wprost o ryzyku, jakim jest brak reakcji na podbój Indii i Indochin, ze sporą dozą retorycznych pytań typu „Kto będzie następny?”.Oczywiście nie mógł bezpośrednio nawoływać do wojny, gdyż każde jego słowo mogło być potem wykorzystane przeciwko Hegemonowi.Życie zdawało się o wiele prostsze, kiedy w sieci był kimś anonimowym.Jako Locke pisywał poważne, bezstronne teksty o problemach rozmaitych narodów i regionów.Locke prawie nigdy nie zabierał głosu przeciwko Chinom, raczej przyjmował za oczywiste, że nastąpi kolejna inwazja i – na przykład – długoterminowe inwestycje w krajach, będących jej prawdopodobnym celem, są posunięciem nierozsądnym.Praca była ciężka, gdyż każdy esej musiał być interesujący, oryginalny i ważny; w przeciwnym razie nikt nie zwróciłby na niego uwagi.Musiał się pilnować, żeby nigdy nie pisać tak, jakby Chiny były jego obsesją – jak ojciec, kiedy zaczął opowiadać Dimakowi o swoich teoriach lojalności grupowej i osobniczej.Chociaż uczciwie przyznawał, że ojciec nigdy wcześniej o tym nie mówił, jednak uświadomiło mu to, jak łatwo Locke i Demostenes – a zatem i sam Peter – może najpierw zacząć drażnić, a potem budzić śmiech.Ojciec nazywał ten proces „stassenizacją” – od Harolda Stassena, który dziewięciokrotnie bezskutecznie ubiegał się o nominację na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.Ojciec podsuwał też rozmaite sugestie co do tematyki esejów, a Peter czasem korzystał z jego rad.Co on i mama robili z wolnym czasem, kiedy nie czytali jego tekstów, nie komentowali ich, nie wyłapywali błędów i tak dalej – nie miał pojęcia.Może mama znalazła sobie czyjś pokój do sprzątania [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|