, Stephen King Marzenia i koszmary 2 (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na mojej części jest wielki znaczek X.Ale nie oddam ci swej ćwiartki, jeśli nie obiecasz, że i ja coś na tym zyskam.Życie.- A skąd mogę wiedzieć, że nie pójdziesz później moim śladem?- Ależ pójdę, synku - odparł cicho Sierżant.Wybuchnąłem śmiechem.- W porządku.Dorzucisz jeszcze adres Jaggera, a masz moje słowo.I dotrzymam go.Sierżant powoli pokręcił głową.- Koleś, nie radzę ci zadzierać z Jaggerem.On cię zje z butami.Uniosłem czterdziestkępiątkę, którą przedtem trochę opuściłem.- W porządku.Jest w Coleman, w Massachusetts.W zimowym domku myśliwskim.Wybrał się tam na narty.Tyle ci wystarczy?- Tak.A teraz idź po swój kawałek mapy.Znów obrzucił mnie bacznym spojrzeniem, skinął głową i wszedł do sypialni.Jeszcze więcej kolonialnego uroku.Brudny materac na podłodze, na nim postrzępione książki, a na ścianach fotografie kobiet, które miały na sobie jedynie warstewkę oleju Wesson Oil.Jedno spojrzenie na sypialnię sprawiłoby, że znanej z telewizyjnej dociekliwości doktor Ruth eksplodowałaby głowa.Sierżant się nie wahał.Podniósł stojącą na nocnym stoliku lampę i odkręcił jej podstawę.Jego ćwiartka mapy była schludnie zwinięta i wsunięta do środka.Bez słowa wyciągnął w moją stronę skrawek papieru.- Rzuć go - zachęciłem.Uśmiechnął się blado.- Co, boisz się o swój wątlutki karczek?- Wiem, że mi się to opłaca.Rzuć mi mapę.Cisnął zwitek papieru w moją stronę.- Łatwo przyszło, łatwo poszło - oświadczył.- Zamierzam dotrzymać słowa - powiedziałem.- Uważaj się za szczęściarza.Wracaj do tamtego pokoju.W jego źrenicach pojawił się zimny blask.- Co chcesz zrobić?- Upewnić się, że przez jakiś czas nie opuścisz tej chałupy.Ruszaj się.Przeszliśmy do głównego pomieszczenia; szykowna, mała parada, w której brały udział dwie osoby.Sierżant stanął pod nie osłoniętą żarówką, plecami do mnie, ramiona miał pochylone.Wiedział, że tuż przy jego karku trzymam muszkę pistoletu.Podnosiłem właśnie broń, żeby trzasnąć go w czachę, kiedy zgasło światło.Chatę wypełnił czarny jak smoła mrokRzuciłem się w prawo; Sierżant zniknął niczym powiew chłodnego wiatru.Usłyszałem głuche tąpnięcie i szelest gazet, kiedy rzucił się plackiem na podłogę.Zapadła cisza.Kompletna, dzwoniąca w uszach cisza.Czekałem, aż wzrok oswoi mi się z zalegającymi ciemnościami, ale gdy mogłem już cokolwiek zobaczyć, nie na wiele mi się to przydało.Pokój był niczym mauzoleum z tysiącem majaczących w mroku nagrobków.A Sierżant wiedział o każdym z nich.Dobrze znałem Sierżanta, zdawałem sobie sprawę, z jakiego zrobiony jest materiału.W Wietnamie służył w zielonych beretach w stopniu sierżanta i nikogo nie obchodziło jego prawdziwe imię i nazwisko.Był po prostu Sierżantem - wielkim twardzielem o morderczych skłonnościach.Teraz krył się gdzieś w ciemnościach i w każdej chwili mógł uderzyć.Znał to pomieszczenie jak własną kieszeń, bo nie docierał do mnie żaden dźwięk; żadne skrzypnięcie deski w podłodze czy szelest przesuwanych stóp.Ale czułem, że jest coraz bliżej, że zachodzi mnie z lewej albo z prawej.Mógł też wykombinować jakąś sztuczkę i zaatakować od przodu.Zaciśniętą na kolbie dłoń miałem bardzo spoconą i wiele wysiłku mnie kosztowało, by zapanować nad sobą i nie zacząć strzelać na oślep.Dobrze wiedziałem, że mam w kieszeni trzy czwarte najpyszniejszego tortu.Nie zastanawiałem się, dlaczego zgasło światło.A w każdym razie aż do chwili, gdy przez okno wpadł do środka snop silnego blasku z latarki.Przypadkowo prosto na Sierżanta, który zamarł w bezruchu w półprzysiadzie, dwa metry ode mnie, po lewej stronie.W świetle latarki jego oczy zalśniły zielono.Jak ślepia kota.W prawej ręce trzymał otwartą brzytwę i nagle przypomniałem sobie sposób, w jaki ukradkiem sięgał do klapy marynarki w garażu Keenana.Sierżant, patrząc prosto w promień latarki, powiedział tylko jedno słowo:- Jagger?Nie wiem, który z nas trafił go pierwszy.Od strony latarki zagrzmiał huk pistoletu dużego kalibru, ale ja też nacisnąłem dwukrotnie spust swej czterdziestkipiątki.Zupełnie odruchowo.Sierżanta cisnęło na ścianę z takim impetem, że zerwało mu but.Światło zgasło.Strzeliłem w okno, ale jedynie wytłukłem szybę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl