, Flagg Fennie Smazone zielone pomidory 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Artisowi okolica wydawaÅ‚a siÄ™ niezwykle przyjemna.JednÄ… przecznicÄ™ dalej byÅ‚ Ma-gnolia Point, gdzie mógÅ‚ sterczeć przed wystawami i odwiedzać mężów innych sÅ‚użą-cych.Wczesnym wieczorem, po kolacji zÅ‚ożonej zwykle z resztek po biaÅ‚ych, siadywa-li na gankach i nieraz jedna rodzina zaczynaÅ‚a Å›piewać, a wkrótce po kolei doÅ‚Ä…czaÅ‚y siÄ™do niej inne.Rozrywki nie brakowaÅ‚o, gdyż Å›ciany byÅ‚y takie, że można byÅ‚o sÅ‚uchać ra-dia czy gramofonu sÄ…siada.Kiedy Bessie Smith Å›piewaÅ‚a na czyjejÅ› victroli Nie mam ni-kogo, współczuli jej wszyscy na Tin Top Alley.W okolicy byÅ‚o wiele atrakcji towarzyskich, a Artisa zapraszano na wszystkie.ByÅ‚najbardziej lubianym mieszkaÅ„cem w alei, zarówno wÅ›ród mężczyzn, jak i kobiet.Conoc przynajmniej raz czy dwa razy smażono wieprzowinÄ™ albo przyrzÄ…dzano pieczeÅ„.a jeżeli pogoda byÅ‚a brzydka, można byÅ‚o po prostu usiąść pod żółtÄ… latarenkÄ… na gan-ku i sÅ‚uchać, jak deszcz bÄ™bni o cynowe dachy.Tego jesiennego popoÅ‚udnia Artis siedziaÅ‚ na ganku, zapatrzony w cienkÄ… smuż-kÄ™ niebieskiego dymu unoszÄ…cego siÄ™ z papierosa, szczęśliwy, bo Joe Louis zostaÅ‚ mi-201 strzem Å›wiata, a drużyna basebalowa z Birmingham, Black Barons, w tym roku wygra-Å‚a wszystkie mecze.W pewnej chwili alejÄ… przybiegÅ‚ w podskokach chudy, wynÄ™dznia-Å‚y żółty piesek, wÄ™szÄ…cy za czymÅ› do jedzenia.NależaÅ‚ do A5àer* Johna, przyjaciela Ar-tisa, nazwanego tak, gdyż urodziÅ‚ siÄ™ po swym bracie, Johnie.Piesek podbiegÅ‚ do stopniganku i dostaÅ‚ swojÄ… dziennÄ… dawkÄ™ pieszczot. Nic dziÅ› dla ciebie nie mam, brachu.%7łółty piesek lekko siÄ™ rozczarowaÅ‚ i odszedÅ‚ w poszukiwaniu resztek chleba czychoćby jakiejÅ› zieleniny.Wielki Kryzys jeszcze siÄ™ tu nie skoÅ„czyÅ‚, a i psom daÅ‚ siÄ™ weznaki.W tej chwili Artis zobaczyÅ‚, że nadjeżdża półciężarówka rakarza, z której wysiadÅ‚mężczyzna w biaÅ‚ym mundurze i z sieciÄ….TyÅ‚ samochodu byÅ‚ już zaÅ‚adowany szczeka-jÄ…cymi psami, które miaÅ‚y tego pecha, że je zÅ‚apano tego popoÅ‚udnia.Mężczyzna zagwizdaÅ‚ na psa, który biegÅ‚ ulicÄ…. Chodz tu, piesku.no, chodz.Przyjazny, niczego nie podejrzewajÄ…cy pies podbiegÅ‚ do niego i w sekundÄ™ pózniejznalazÅ‚ siÄ™ w sieci, którÄ… rakarz zarzuciÅ‚ sobie na plecy.Artis zszedÅ‚ z ganku. Hej tam, panie.Ten pies do kogoÅ› należy.Mężczyzna siÄ™ zatrzymaÅ‚. Jest twój? Nie, nie jest mój.Należy do A5àer Johna, wiÄ™c nie może pan go zabierać, o nie. Nic mnie nie obchodzi, do kogo należy, nie ma numerka przy obroży, wiÄ™c go za-bieramy.Drugi mężczyzna, który siedziaÅ‚ w samochodzie, wysiadÅ‚ i stanÄ…Å‚ obok.Artis zaczÄ…Å‚go bÅ‚agać, gdyż wiedziaÅ‚, że jak raz ten pies dostanie siÄ™ do miejskiego schroniska, to zadiabÅ‚a nie da siÄ™ go stamtÄ…d wyciÄ…gnąć  zwÅ‚aszcza, jeÅ›li siÄ™ byÅ‚o czarnym. Bardzo pana proszÄ™, ja zawoÅ‚am A5àer Johna.Pracuje w Five Points u pana FredaJonesa, robi lody.Pan pozwoli mi go wezwać. Masz telefon? Nie, ale mogÄ™ pobiec do sklepu.To mi zajmie jednÄ… minutkÄ™. Artis prosiÅ‚ co-raz żarliwiej. Och, proszÄ™, A5àer John to prosty chÅ‚opak, którego nie chce żadna baba.Ma tylko tego psa.Nie wiem, co zrobi, jak siÄ™ coÅ› stanie temu psu.Kto wie, czy siÄ™ niezabije.Dwaj mężczyzni spojrzeli po sobie, a wiÄ™kszy powiedziaÅ‚: Dobra, ale jak ciÄ™ nie bÄ™dzie za pięć minut, odjeżdżamy.SÅ‚yszysz?Artis ruszyÅ‚ biegiem.*A5àer (ang.)  po202  Tak, psze pana, za minutkÄ™ siÄ™ wrócÄ™.BiegnÄ…c, przypomniaÅ‚ sobie, że nie ma dziesiÄ™ciu centów, wiÄ™c zaczÄ…Å‚ siÄ™ modlić, żebypan Leo, WÅ‚och, który prowadziÅ‚ sklep, pożyczyÅ‚ mu dziesiÄ…taka.Zdyszany wpadÅ‚ dosklepu i zobaczyÅ‚ pana Leo. PANIE LEO, PANIE LEO, PAN DA DZIESITAKA.WYWO%7Å‚ PSA AFTERJOHNA.CZEKAJ NA MNIE.PROSZ, PANIE LEO.Pan Leo, który nie zrozumiaÅ‚ ani sÅ‚owa z tego, co powiedziaÅ‚ Artis, kazaÅ‚ mu siÄ™uspokoić i wytÅ‚umaczyć wszystko jeszcze raz, ale zanim Artis zdobyÅ‚ monetÄ™, przy tele-fonie już staÅ‚ jakiÅ› biaÅ‚y chÅ‚opak.Artis, caÅ‚y oblany potem, przestÄ™powaÅ‚ z nogi na nogÄ™.WiedziaÅ‚, że nie może wypro-sić tego faceta.Jedna minuta.dwie.Artis jÄ™knÄ…Å‚. Jeżu Chryste.Wreszcie pan Leo zastukaÅ‚ w szklanÄ… Å›ciankÄ™ kabiny. KoÅ„cz pan już!Mężczyzna niechÄ™tnie pożegnaÅ‚ siÄ™ ze swym rozmówcÄ… i odwiesiÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™.Kiedy wyszedÅ‚, Artis wskoczyÅ‚ do kabiny i uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że nie zna numeru.Mokrymi i drżącymi rÄ™kami zaczÄ…Å‚ kartkować książkÄ™ telefonicznÄ… wiszÄ…cÄ… na Å‚aÅ„-cuszku. Jones.Jones.Boże.Jones.Jones.caÅ‚e cztery strony.Fred B.O Jezu, to jegomieszkanie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl