, Margit Sandemo Saga o Ludziach Lodu t.2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NieŸle siê powodzi³o medykowi zacnych osób.- Zaparzcie to dzisiaj - powiedzia³, podaj¹c baronowej woreczek.- Jutro przyniosê lepsz¹ mieszankê.Muszê te¿ porozmawiaæ z Sol, bo kiedy chodzi o was, baronowo, chcia³bym, byœcie dosta³a wszystko w najlepszym gatunku.- Dziêki, panie Tengelu, te s³owa krzepi¹!- I trzymajcie siê z dala od.od tego miejsca.Jest chyba jakiœ inny sposób?- O tak, oczywiœcie.Powinnam te¿ le¿eæ w ³o¿u, prawda?- Bezwzglêdnie tak.Nadbieg³a Charlotta.- Matko! Czy jesteœ chora?- Ale¿, kochana Charlotto, czemu tak bieg³aœ? Nie, to nic powa¿nego.Mam tylko trochê gor¹czki.Pan Tengel da³ mi lekarstwa.I jak gdyby nigdy nic, zaczê³a mówiæ o ogrodzie ró¿anym, który mia³a zamiar za³o¿yæ przed oknami salonu.Gdy Silje zosta³a sama, pogr¹¿y³a siê w myœlach.Mimo ¿e najbardziej niepokoi³a siê o Sol, nie mog³a uwolniæ siê od jeszcze innego wspomnienia.Myœla³a teraz o Beacie, która kiedyœ, siedz¹c u niej, ¿ali³a siê na ma³¿eñskie mêki.- Wiecie, jak to jest, pani Silje.To znaczy w ³o¿u.On chce dostaæ swoje, a nam, kobietom, nie pozostaje nic innego, jak cierpieæ i to znosiæ.Silje popatrzy³a na ni¹ oczami okr¹g³ymi ze zdziwienia.- Cierpieæ? Chcecie powiedzieæ, ¿e to boli?- No, nie, ¿e a¿ boli.Ale musicie przyznaæ, ¿e to utrapienie.On przychodzi, ten paskudny wieprz, przynajmniej raz na dwa tygodnie i chce dostaæ swoje, a kiedy ju¿ siê nastêka i nasapie, obraca siê na drugi bok i zasypia.Z narastaj¹cym zdumieniem Silje zapyta³a wspó³czuj¹co:- Ale.czy on was nie pieœci przedtem? I potem? Czy nie mówi, ¿e was kocha? Nie cieszycie siê sob¹? Nie lubicie, Beato, jego zalotów?S¹siadka wpatrywa³a siê w ni¹ z nie skrywanym zgorszeniem.- Myœlicie, ¿e jestem taka nieprzyzwoita? Bezwstydna dziwka? Jak to by wygl¹da³o, gdyby zamê¿nej kobiecie podoba³y siê takie wybryki! Nie, pani Silje, nigdy nie spodziewa³am siê, ¿e us³yszê coœ takiego z waszych ust! Oczywiœcie ¿artowaliœcie sobie tylko! Obowi¹zkiem ¿ony jest byæ pos³uszn¹ swemu mê¿owi i wydawaæ na œwiat potomstwo.I to wszystko! A co powiedzia³by koœció³ na taki grzech?Silje zaniemówi³a.Z zamêtem w g³owie uda³a siê do Tengela, który korzystaj¹c z wolnej chwili reperowa³ p³ot ko³o pola.Opowiedzia³a mu, co mówi³a Beata, i zakoñczy³a przygnêbiona:- Czy ja nie zachowujê siê po chrzeœcijañsku, Tengelu? Czy jestem bezwstydna? Czy ty siê mnie wstydzisz?- Ale¿, Silje - powiedzia³ przejêty, k³ad¹c d³onie na jej ramionach i spogl¹daj¹c g³êboko w oczy.- Czy ty nie rozumiesz, ¿e taka w³aœnie jest ró¿nica miêdzy naszym ma³¿eñstwem a ich zwi¹zkiem? My darzymy siê wzajemn¹ mi³oœci¹ i bezgranicznym zaufaniem, jesteœmy dla siebie otwarci i wyrozumiali.Zawsze, gdy o tobie myœlê, wzruszenie œciska mi gard³o i rozgrzewa serce, w³aœnie dlatego, ¿e jesteœ taka, jaka jesteœ.Nie wolno ci siê zmieniæ, Silje, nie mo¿esz staæ siê wiecznie niezadowolona i nudna jak Beata i jak wiele podobnych do niej kobiet.Obiecaj, ¿e nigdy nie bêdziesz ukrywaæ, ¿e ciesz¹ ciê moje zaloty!Powoli siê uspokaja³a.Tengel ci¹gn¹³ podekscytowany:- Czy nie rozumiesz, Silje, jak ubogie jest ich ¿ycie? Jak s¹dzisz, ile daliby mê¿czyŸni za tak¹ ¿onê jak moja?- A kobiety za takiego mê¿a jak mój - powiedzia³a z szerokim uœmiechem radoœci.- Jak¿e nam dobrze ze sob¹, Tengelu!Tak by³o w istocie.Teraz zrozumia³a, ¿e nie ma ró¿y bez kolców.Ledwie siê uspokoi³a, ju¿ dopad³a j¹ nowa troska.Tym razem bardzo obawia³a siê rozmowy z Sol.A mo¿e powinna najpierw pomówiæ z Tengelem? Zostawiæ to jemu?Po jej twarzy przemkn¹³ cieñ irytacji.Nie mia³a ochoty na nowe k³opoty, nie chcia³a wychylaæ nosa spod swego przyjemnego ochronnego klosza - ze swojej pracowni, gdzie w samotnoœci oddawa³a siê twórczym marzeniom.By³o im tak dobrze przez tyle lat.Dzieci wyros³y, ciê¿kie czasy minê³y.Skoñczy³ siê najtrudniejszy okres, kiedy musia³a pielêgnowaæ maluchy.Nie, stanowczo nie chcia³a ju¿ wiêcej k³opotów!Kiedy siedzia³a tak, coraz bardziej rozczulaj¹c siê nad sob¹, dozna³a nag³ego olœnienia.Jak¿e mog³a tak zapatrzeæ siê w siebie? Jej ukochana przybrana córka potrzebuje pomocy i wsparcia, a ona sobie tak siedzi i ubolewa nad tym, ¿e jej wygoda jest zagro¿ona.Jak dawno zasklepi³a siê w swym egoizmie? Czy w ogóle wiedzia³a, co dzieje siê z jej dzieæmi? Czy nie za du¿o obowi¹zków pozostawi³a dziewkom, które pomaga³y w domu? By³a z rodzin¹ przy wszystkich posi³kach, spêdza³a te¿ z najbli¿szymi wieczory, a pozosta³a czêœæ dnia? Czy nie ¿y³a ca³kowicie poch³oniêta prac¹ twórcz¹?Dag ich opuœci³; odby³o siê to zadziwiaj¹co bezboleœnie.Poczu³a ulgê, ¿e tak dobrze to przyj¹³.Szybko st³umi³a w sobie uczucie pustki, mieszka³ przecie¿ tak blisko.Widywa³a go niemal codziennie, kiedy przychodzi³ bawiæ siê z Liv lub gdy sama odwiedza³a Grastensholm.A mo¿e jednak niestosowne by³o udawanie, ¿e jej nie brakuje Daga? Mo¿e poczu³ siê dotkniêty?Najwiêcej czasu przebywa³a z Liv, która czêsto zagl¹da³a do pracowni.Ale ma³y Are? Mia³ dopiero siedem lat.Czasami do niej przychodzi³, by pomog³a mu podci¹gn¹æ poñczochy, miewa³ te¿ inne drobne troski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl