, Kiry3 Bu3yczow Ludzie jak ludzie 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja jednak kupiłam - powiedziała Wiera Jakowlewna.- Nawet nie zauważyłaś.Zrozumiałam, że jak będę czekała, aż się to zbiegowisko skończy, to nic dla nas nie zostanie.Przecież nie domyśliłaś się, żeby przynajmniej jakieś trzy sztuki odłożyć.- Skądże - powiedziała Zinoczka.- Bardzo się cieszę, że przynajmniej wy zdążyliście.A ja nawet nie zauważyłam.Taki był rwetes, że tylko pieniądze brałam i rybki wyławiałam.- Jedna twoja - powiedziała Wiera Jakowlewna.- Pieniądze mi oddasz z pensji.- Mnie nie trzeba - powiedziała Zinoczka.- Zresztą nie mam prawa kupić.- No to ci ją daję w prezencie.Na urodziny.I nie wygłupiaj się.Kto sam rezygnuje ze szczęścia? Ty nawet futerka nie masz, a zima się zbliża.- Nie, nie, za nic! - powiedziała Zinoczka i zaniosła się jeszcze głośniejszym płaczem.- Nie ma co się mazać - powiedziała ze szkatułki rybka.- I tak jeden człowiek nie może żądać spełnienia więcej niż trzech życzeń.Choćby nawet miał i sto rybek.A futro ci potrzebne.Chętnie zrobię.Jakie chcesz? Norkowe czy karakuły?- Wspaniale - powiedziała Wiera Jakowlewna.- Gdzie siatka? Zaraz ci ją przełożymy.Bardzo się cieszę.- Ale jak to można? - broniła się Zinoczka.Do sklepu zajrzała nieznajoma kobieta i zapytała:- Rybki jeszcze zostały?- Skończyły się - powiedziała Wiera Jakowlewna, zamykając wieczko paleskiej szkatułki.- Zamkniemy sklep? I tak chyba dzisiaj już handlu nie będzie.- Powinnam do obwodu, do tamtejszego zarządu handlu napisać sprawozdanie - powiedziała Zinoczka.- Obawiam się, że nam ten towar omyłkowo przysłali.- No to napiszesz w domu.Idziemy.Zinoczka posłuchała.Zdjęła z drzwi wywieszkę, zamknęła sklep, schowała utarg.Wiera Jakowlewna sięgnęła na półkę po jeszcze jedną paleską szkatułką i przełożyła w nią rybkę dla Zinoczki.Potem obie sprzedawczynie wyszły tylnymi drzwiami.- A ty przynajmniej pamiętasz kogoś z tych, kto kupował rybki? - spytała Wiera Jakowlewna.- W ogóle niewiele pamiętam.No, najpierw, jeszcze przed tą całą historią, był Łożkin.I kółko młodych przyrodników ze szkoły średniej.Potem znów Łożkin.I Sawicz.I ten długi z miejskiego wydziału zdrowia.Potem Udałow z Grubinem wzięli po sztuce.A pozostałych chyba nie dam rady sobie przypomnieć.- Boję się - rzekła na to Wiera Jakowlewna.- Boję się, że już za późno się zastanawiać, bo rezultaty przemówią same za siebie.- To znaczy niby jak?- Jak sądzisz, jakie mogą być życzenia?- Nie wiem.Różne.Noo, może o pieniądze poproszą.- O pieniądze prosić nie wolno, chyba, że o niewielkie sumy - powiedziała z pudełka rybka.Mówiła głuchym głosem, który z trudem przebijał się przez łąkowe wieczko.- Oj! - pisnęła Zinoczka.Sprzedawczynie doszły do zaułka, który jeszcze rankiem był wyboisty i zakurzony.Teraz uliczka pokryta była lśniącym, równym betonem.Beton zaścielał całą jej szerokość.Tylko na poboczach zamiast porannych rowów ciągnęły się estetyczne wstęgi chodników.Płoty wzdłuż jezdni błyszczały przyjemnym dla oka zielonym lakierem, a w przydomowych ogródkach kwitły wonne geranie.- To nic szczególnego - powiedziała Wiera Jakowlewna, psychicznie przygotowana na wszelkie niespodzianki.- Pewnie ktoś z rady miejskiej kupił rybkę.Kupił i wykonał roczny plan porządkowania miasta.- Co to będzie.- powiedziała Zinoczka, wchodząc ostrożnie na trotuar.- Uważam - odparła Wiera Jakowlewna - krocząc środkiem betonowej jezdni - uważam, że powinnam dostać własne mieszkanie.Zresztą nie spiesz się, rybko, ja jeszcze pomyślę.W domu Zinoczka wyjęła z szafki duży słoik.Wylała do niego rybkę ze szkatułki i zaniosła do kuchni, żeby dolać wody do pełna.- Zaraz będziesz miała świeżą wodę - powiedziała.- Poczekaj chwilę.Odkręciła kran i przezroczysta ciecz trysnęła do słoja.- Stój! - krzyknęła rybka.- Czyś ty zwariowała?! Chcesz mnie zabić.Zakręć kran! Natychmiast mnie wyjmij! Oj, oj, oj!Zinoczka przestraszyła się.Wyjęła rybkę i zacisnęła ją w ręku.Po kuchni zaczął rozchodzić się mdlący odór wódki.- Co to jest - zdziwiła się Zinoczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl