, Judith McNaught Raj 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podjęła więc inny, znaczniepowa\niejszy temat:- Matt, nie chciałam myśleć o konsekwencjach wczorajszego zajścia, ale ju\ terazjestem właściwie na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewna, \e zostanę wezwana przezzarząd do zło\enia wyjaśnień.Nie rozumiesz, w jak kompromitującej sytuacji się znajduję?Bancroft i S - ka to istniejąca od bardzo dawna, szacowna firma.Członkowie zarządu sąbardzo surowi i niechętnie patrzą na mnie zasiadającą w prezydenckim fotelu.Przed kilkomadniami wystąpiłam na konferencji prasowej przeprowadzonej w Bancroft i S - ka ipowiedziałam, \e ledwo się znamy i \e nie ma \adnej szansy na to, \e się pogodzimy.Jeśliteraz zamieszkam z tobą, to moja wiarygodność jako członka kadry kierowniczej  Bancroftadozna takiego samego, wielkiego uszczerbku, jak i moja uczciwość jako zwykłego człowieka. A to jeszcze nie wszystko.Wczorajszego wieczoru brałam udział i byłam przyczyną bójki.zpowodu której mogliśmy się wszyscy znalezć w więzieniu, jeśli wezwano by policję.Będęmiała szczęście, jeśli zarząd nie zagrozi, \e powoła się na klauzulę moralności ujętą w moimkontrakcie, i nie poprosi, \ebym ustąpiła ze stanowiska.- Nie odwa\yliby się powoływać na tę klauzulę z powodu sprawy tego typu! -powiedział Matt bardziej zbulwersowany ni\ zaniepokojony tym pomysłem.- Mają do tego prawo i mogą to zrobić.- Na twoim miejscu sprokurowałbym sobie nowy zarząd.- Chciałabym, \eby tak mogło się stać - powiedziała z nikłym uśmiechem.- Zało\ęsię, \e twój zarząd w większości robi to, co ty chcesz, \eby robili.- Westchnęła, kiedypotaknął.- Niestety, ani mój ojciec, ani ja nie kontrolujemy zarządu.Rzecz w tym, \e jestemkobietą i jestem młoda, a przede wszystkim, nikt z nich nie jest zachwycony tym, \e objęłamtymczasową prezydenturę.Rozumiesz teraz, dlaczego jestem zaniepokojona tym, co oni sobieo tym wszystkim pomyślą?- Jesteś kompetentnym dyrektorem i to tylko powinno ich interesować.Jeśli będą cigrozić klauzulą moralności, nie broń się, ale sama ich zaatakuj.Nie handlowałaś narkotykamiani nie prowadziłaś domu uciech cielesnych.Byłaś tylko obecna w momencie wymianyciosów.- Powiedziałbyś im właśnie to.\e nie handlowałeś narkotykami, coś w tym stylu? -zapytała, zafascynowana jego podejściem do problemu.- Nie - powiedział bezceremonialnie.- Ja powiedziałbym im, \eby się odpieprzyli.Meredith zdusiła śmiech, wyobra\ając sobie komizm sytuacji, gdyby rzeczywiściepowiedział coś takiego wobec dwunastu konserwatywnych biznesmenów.- Chyba nie sugerujesz, \ebym naprawdę to powiedziała? - dodała, widząc, \e niepodziela jej zdania na temat tej sytuacji.- Sugeruję dokładnie to.Mo\esz lekko zmodyfikować słownictwo, jeśli uwa\asz, \e tokonieczne, ale prawda jest taka: nie mo\esz kierować się w \yciu tym, \eby spełniało onowymogi stawiane ci przez innych.Im bardziej będziesz próbowała się dostosować, tymwięcej obostrzeń będą na ciebie nakładać, tylko dla przyjemności oglądania, jakpodskakujesz, \eby im sprostać.Wiedziała, \e Matt ma rację, ale to, co mówił, nie dałoby się zastosować w jejsytuacji.Z jednej strony, nie chciała prowokować zarządu, z drugiej zaś, wykorzystywała tętrudną sytuację jako wymówkę umo\liwiającą jej zwlekanie z zadeklarowaniem tego, czegochciał Matt.Kochała go, ale pod wieloma względami był dla niej w dalszym ciągu zupełnie obcym człowiekiem.Nie była gotowa oddać mu się całkowicie.Jeszcze nie teraz.Nie zrobitego a\ do chwili, kiedy będzie absolutnie pewna, \e raj, który jej obiecywał w ich wspólnym\yciu, naprawdę istnieje.Sądząc z wyrazu twarzy Matta, miała okropne uczucie, \epodejrzewał ją o celowe zwlekanie.Jego następne słowa potwierdzały, \e wie dokładnie, coona robi, i \e nie podoba mu się to.- Wcześniej czy pózniej będziesz musiała zaryzykować i zaufać mi całkowicie.A\ dotej chwili oszukujesz i mnie, i siebie.Nie przechytrzysz losu, jeśli nie włączysz się do gry ibędziesz próbować z tej pozycji ostro\nie obstawiać, jak potoczy ci się \ycie.Albo włączaszsię i ryzykujesz wszystko, albo nie grasz w ogóle, a jeśli nie grasz, to nie mo\esz te\ wygrać.Pomyślała, \e to z jednej strony bardzo piękna, ale z drugiej przera\ająca filozofia.Była to te\ filozofia o wiele bardziej korzystna dla niego ni\ dla niej.- Co byś powiedział na kompromis - powiedziała z uśmiechem, któremu chocia\niechętnie, to jednak nie mógł się oprzeć.- Mo\e wejdę w tę grę, ale na razie zostanę przezchwilę na płytkiej wodzie, a\ się do niej przyzwyczaję?Po pełnej napięcia chwili skinął głową.- Jak długo to potrwa?- Jakiś czas.- A co, twoim zdaniem, ja mam robić, kiedy ty będziesz zastanawiać się, jak głębokoodwa\yć się wejść? Mam czekać i krą\yć niecierpliwie, rozmyślając, czy ojciec zdoła cięprzekonać, \ebyś kontynuowała procedurę rozwodową?- Mam dość odwagi, \eby stawić czoło ojcu, bez względu na to, czy dojdzie do siebie izobaczy sprawy w taki sposób, jak my je widzimy, czy nie - powiedziała to z takimnaciskiem, \e a\ się uśmiechnął.- Martwię się tylko, czy ty, ze względu na mnie, spróbujeszwyjść mu naprzeciw, jeśli on będzie skłonny do tego?Oczekiwała raczej, \e przystanie na to, ale zle oceniła głębię jego nienawiści.Potrząsnął przecząco głową.- Musimy najpierw, on i ja, wyrównać stare porachunki, a będzie to przeprowadzonena moich warunkach.- Matt, on jest chory - przestrzegła, pełna złych przeczuć.- Nie mo\na nara\ać go napowa\ne stresy.- Spróbuję o tym pamiętać - odpowiedział niejasno.Wyraz jego twarzy złagodniałnieco [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl