,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że nie jesteś przeznaczony do pieczenia na rożnie, ale do wielkich zaszczytów - powiedziała cicho Melindhra.- To brzmi nieźle.Tylko że teraz nie potrafił sprawić, by inna kobieta choć spojrzała na niego, czy to Panna, czy któraś z pozostałych.Tak jakby Melindhra zawiesiła na nim wielką tablicę z napisem WŁASNOŚĆ MELINDHRY Z JUMAI SHAIDO.No może dwa ostatnie słowa by się na niej nie znalazły.A jednak któż może wiedzieć, do czego zdolne są kobiety Aielów, a w szczególności Panna Włóczni? Kobiety rozumowały inaczej niż mężczyźni, kobiety Aielów zaś rozumowały inaczej niż ktokolwiek na świecie.- To dziwne, że do takiego stopnia pomniejszasz swoją wartość.- Pomniejszam swoją wartość? - wymamrotał.Jej dłonie naprawdę przynosiły ukojenie; znikały splątane węzły mięśni, o których nawet nie wiedział.- W jaki sposób?Zastanawiał się, czy to ma coś wspólnego z naszyjnikiem.Melindhra wyraźnie przypisywała mu wielką wagę, a przynajmniej samemu faktowi ofiarowania.Rzecz jasna, nie nosiła go.Panny nie nosiły biżuterii.Ale miała go w swej sakwie i pokazywała każdej kobiecie, która o to poprosiła.- Sam stawiasz się w cieniu Randa al'Thora.- Nie stawiam się w niczyim cieniu - powiedział z roztargnieniem.To nie może chodzić o naszyjnik.Dawał przecież biżuterię również innym kobietom, także Pannom; lubił ofiarowywać prezenty pięknym dziewczynom, nawet jeśli w zamian otrzymywał tylko uśmiech.Nigdy nie; oczekiwał niczego więcej.Jeżeli kobieta nie lubi się całować i przytulać w takim stopniu jak on, to jaki ma to sens?- Oczywiście pozostawanie w cieniu Car'a'carna to swoisty zaszczyt.Chcąc być blisko potężnych, musisz stać w ich cieniu.- Cieniu - zgodził się Mat, nawet nie słysząc tego, co powiedziała.Czasami kobiety przyjmowały jego podarunki, czasami nie, żadna jednak nie deklarowała, że go zdobędzie.To naprawdę przepajało go goryczą.Nie miał zamiaru pozwolić, by posiadła go jakakolwiek kobieta, nieważne jak piękna.I niezależnie od tego, jak zręcznie rozluźniała dłońmi węzły splątanych mięśni.- Twoje blizny powinny być bliznami honoru zdobytymi we własnym imieniu, nie zaś takimi jak ta.- Palcem przesunęła po wisielczej bliźnie otaczającej jego szyję.- Czy otrzymałeś ją w służbie Car'a'carna?Strząsnął jej dłonie z pleców, uniósł się na łokciach i odwrócił głowę, by na nią spojrzeć.- Czy jesteś pewna, że "Córka Dziewięciu Księżyców" nic dla ciebie nie znaczy?- Już ci powiedziałam, że nie.Połóż się.- Jeżeli mnie okłamujesz, przysięgam, iż spuszczę ci lanie.Wsparła dłonie na biodrach i spojrzała na niego groźnie.- Czy sądzisz, że jesteś w stanie.spuścić mi lanie, Matrimie Cauthon?- Przynajmniej spróbuję.- Prawdopodobnie mogłaby przedziurawić mu żebra włócznią.- Przysięgasz, że nigdy nie słyszałaś o Córce Dziewięciu Księżyców?- Nigdy w życiu - oznajmiła powoli.- Kim ona jest? Albo czym? Połóż się i pozwól mi.Nagle rozległ się śpiew kosa, zdawał się dobiegać zewsząd, jakby ptak śpiewał w samym namiocie, a także na zewnątrz; po chwili zaśpiewał drozd.Dobre ptaki z Dwu Rzek.Rand wybrał do swych zabezpieczeń głosy tych, które zgodnie z jego wiedzą nie występowały w Pustkowiu.W jednej chwili Melindhra zeskoczyła z niego, owinęła shoufę wokół głowy i pochwyciwszy tarczę oraz włócznie, zasłoniła twarz.I w takim stanie wyskoczyła z namiotu.- Krew i popioły! - mamrotał Mat, wbijając się w spodnie.Drozd oznaczał południe.On i Melindhra rozbili swój namiot na południu wraz z Chareen, tak daleko od Randa, jak się tylko dało, nie opuszczając jednocześnie obozowiska.Ale nie miał zamiaru śladem Melindhry wybiegać w te kolczaste krzewy nago.Kos oznaczał północ, gdzie rozbili obóz Shaarad; tamci nadeszli z dwóch stron naraz.Wzuł buty i spojrzał na srebrną głowę lisa leżącą obok koców.Na zewnątrz rozbrzmiewały już krzyki, metal szczękał o metal.W końcu wreszcie udało mu się zrozumieć, że to ten medalion w jakiś sposób nie pozwolił Moiraine Uzdrowić go, kiedy próbowała za pierwszym razem.Dopóki jego skóra miała z nim kontakt, Moc nie oddziaływała na niego [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|