, Herbert Frank Dzieci diuny 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeżeli gdzieś w Imperium znajduje się nagroma­dzone bogactwo, to jest nam o tym wiadomo.- Wiadomo również - uzupełniła Irulana - że jest troje ludzi, którzy mogą uwiecznić przemianę: bliźnięta i.- Wskazała na Alię."Czy one też są opętane?" - zastanowił się Idaho.- Będą próbowały mnie zabić - wychrypiała Alia.Wstrząśnięty Idaho zapadł w milczenie.Mentacka świadomość wywijała kozły.Zabić Regentkę? Dlaczego? Zbyt łatwo mogą ją zdyskredytować.Alię wystarczyło odciąć od Fremenów i zaszczuć, jeśli taka wola.Ale bliźnięta.Wiedział, że nie jest we właściwym dla mentata stanie spokoju, aby móc przeprowadzić dogłębną analizę.Trzeba się skoncentrować.Wiedział jednocześnie, że ele­mentami precyzyjnego myślenia są nieprecyzyjne pojęcia.Natura nie była precyzyjna.Rodzaj ludzki trzeba było uwzględniać w kal­kulacjach, tak jak zjawiska naturalne, a proces dogłębnej analizy polegał na szatkowaniu całości, oddalaniu się od bieżącego nurtu wszechświata.Musiał dostać się w ten nurt, ujrzeć go w ruchu.- Mieliśmy rację, skupiając się na KHOAM i Landsraadzie - wolno powiedziała Irulana.- A sugestia Duncana podsuwa nam pierwszą linię poszukiwań.- Pieniędzy jako środka transmisji energii nie można oddzielać od energii, jaką wyrażają - uzupełniła Alia.- Wszyscy to wiemy.Ale musimy odpowiedzieć na trzy określone pytania: kiedy, jaką bronią i gdzie."Bliźnięta.bliźnięta - pomyślał Idaho.- Właśnie bliźnięta są w niebezpieczeństwie, nie Alia".- Nie interesuje cię, kto i jak? - zapytała Irulana.- Jeżeli ród Corrinów, KHOAM, bądź jakakolwiek inna grupa posiada narzędzia zbrodni, zgromadzone na Arrakis - rzekła Alia - mamy ponad sześćdziesiąt procent szans, że odnajdziemy je, za­nim zostaną użyte.Informacja, kiedy i gdzie zadziałają, zwiększy­łaby jeszcze nasze szansę."Dlaczego nie widzą tego tak, jak ja?" - zastanawiał się Idaho.- W porządku - zgodziła się Irulana.- Kiedy?- Gdy uwaga będzie skupiona na kimś innym - odparła Alia.- Uwaga była skupiona na twojej matce podczas Konwokacji - powiedziała Irulana - i nie podjęto żadnej próby.- Miejsce było nieodpowiednie - odparła Alia."O co jej chodzi?" - zastanawiał się Idaho.- Więc gdzie? - spytała Irulana.- Właśnie tu, w Cytadeli - powiedziała Alia.- Tu czuję się naj­bezpieczniejsza i mam najmniej strażniczek.- Jaką bronią?- Konwencjonalną, czymś, co Fremen może mieć przy sobie: zatrutym krysnożem, pistoletem maula.- Od dawna nie stosowano grotu-gończaka - dorzuciła Irulana.- Nie sprawdziłby się w tłumie - powiedziała Alia.- To musi stać się w tłumie.- Broń biologiczna?- Czynnik zakaźny? - zapytała Alia, kryjąc niedowierzanie.Jak Irulana mogła sądzić, że czynnik zakaźny zadziałałby mimo immu­nologicznych barier chroniących Atrydów?- Myślałam raczej o czymś w rodzaju zwierzęcia - rzekła Irulana.- Małym, udomowionym zwierzątku, wyćwiczonym, by ugryzło wybraną ofiarę i wsączyło jej w ranę truciznę.- Łasice rodu by temu zapobiegły.- Może jedna z nich?- Wykluczone.Łasice rodu odrzuciłyby odmieńca.Zabiłyby go, wiesz o tym.- Rozważałam możliwości w nadziei, że.- Ostrzegę strażniczki - powiedziała Alia.Kiedy Alia mówiła: "strażniczki", Idaho zakrył dłonią oczy, sta­rając się oprzeć narastającemu uczuciu konieczności włączenia się w Rhadżiję, ruch Wieczności wyrażony przez życie, puchar poten­cjalnego pogrążenia się w mentackiej świadomości.Nagle ujrzał w ciemności bliźnięta; wielkie pazury szybowały ku nim, tnąc powie­trze.- Nie.- szepnął.- Co? - Alia spojrzała, jak gdyby zaskoczona, że Idaho wciąż tu jest.Zdjął dłoń z oczu.- Te stroje, które przysłał ród Corrinów! - rzucił.- Wysłano je już bliźniętom?- Oczywiście - potwierdziła Irulana.- Są zupełnie nieszkodliwe.- Nikt nie będzie próbował ruszyć bliźniąt w siczy Tabr - po­wiedziała Alia.- Zbyt wielu jest dookoła wyszkolonych przez Stilgara strażników.Idaho utkwił w niej wzrok.Nie miał żadnych dowodów na po­parcie twierdzenia wynikającego z mentackiej kalkulacji, mimo to jednak wiedział.Wiedział.Był bardzo blisko proroczej mo­cy, którą posiadł Paul.Ani Irulana, ani Alia nie uwierzyłyby mu, gdyby im powiedział.- Chciałbym, żeby poinformowano władze portu o zakazie wwozu obcych zwierząt na Arrakis - powiedział.- Nie bierzesz chyba poważnie sugestii Irulany?! - zaprotesto­wała Alia.- Dlaczego mamy niepotrzebnie ryzykować?- Porozmawiaj z przemytnikami.Ja powierzam swe bezpie­czeństwo łasicom rodu.Idaho potrząsnął głową.Co mogły zrobić łasice rodu wobec pa­zurów tych rozmiarów, które widział w wizji? Alia miała jednak rację.Właściwe ulokowane łapówki, jeden znajomy Nawigator Gildii i dowolne miejsce na Pustych Kwadratach, które posłużyło­by za lądowisko.Gildia będzie się opierała podjęciu frontalnego ataku na ród Atrydów, ale jeżeli suma okaże się dostatecznie wy­soka.Gildię można było traktować jako coś w rodzaju bariery geologicznej, która atak czyniła trudnym, ale nie niemożliwym.Powszechnie znano ulubiony wykręt, że służyli jako "agencja transportowa".Nie mogli przecież przewidzieć, do czego miał być użyty jeden szczególny ładunek.Alia przerwała ciszę czysto fremeńskim gestem - podniesie­niem pięści z ustawionym poziomo kciukiem.Gestowi towarzy­szyły tradycyjne słowa: "Wyzywam Walkę Hurganu".Stało się oczywiste, iż uważa się za jedyny logiczny cel zamachów, a gestem protestowała przeciwko wszechświatowi pełnemu gróźb.Mówiła, że rzuci wiatr śmierci na każdego, kto ją zaatakuje.Idaho nie protestował.Wiedział, że już go nie podejrzewa.Wracał do Tabr, a ona będzie oczekiwać sprawozdania z perfe­kcyjnie przeprowadzonego porwania lady Jessiki.Podniósł się z otomany w nagłym przypływie gniewu, myśląc: "Gdyby Alia była celem! Gdyby tylko zabójcy mogli dostać się do niej!" Przez chwilę trzymał dłoń na nożu, ale nie mógł zabić jej teraz.Może i lepiej, że umrze jako ofiara, niż gdyby miała żyć zhańbiona i zaszczuta.- Tak, wracaj już do Tabr - powiedziała Alia, błędnie interpre­tując wyraz twarzy Idaho: jako przejaw troski o nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl