,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mogę przewidzieć wasze zachowanie w najdrobniejszych szczegółach, poznając wasz stan emocjonalny.Wiedział, że przyjęła jego myśl tak, jak przyjął ją Moneo - z lękiem i nienawiścią.Nie miało to wielkiego znaczenia.Cofnął się w czasie.Tak, prawdopodobnie Siona przeżyje na jego pustyni, ponieważ jej ślady odciskały się w piasku tuż obok jego.jednak jej ślady były całkowicie bezcielesne.A tuż za nimi, tam, gdzie wszystko było nieznane, nagle doznał widzenia.W jego przyszłowidczej świadomości zadźwięczał przedśmiertny krzyk Anteac.to, i rój atakujących Mówiących-do-Ryb."Malky wraca - pomyślał.- Znowu się spotkamy, Malky i ja." Leto otworzył oczy i zobaczył, że Siona wciąż mu się przypatruje.- Nadal cię nienawidzę - powiedziała.- Nienawidzisz nieuchronnego okrucieństwa drapieżnika.- Widziałam wiele różnych rzeczy - wycedziła jadowicie.- Nie dojdziesz mnie po moich śladach.- I dlatego musisz mieć potomstwo - żeby to nie zanikło.W chwili, gdy to mówił, zaczęło padać.Ściemniło się nagle, w tym samym momencie spłynęły na nich potoki deszczu.Pomimo iż wyczuwał niedociągnięcia w kontroli pogody, Leto był zaskoczony ulewą.Wiedział, że na Serirze czasami zdarzały się deszcze, jednak krótkotrwałe, gdyż nad pustynią nieczęsto pojawiały się chmury.Nieliczne kałuże wysychały pod wpływem pierwszych promieni słońca.W większości przypadków opad nawet nie dotykał ziemi, była to namiastka deszczu, parująca przy zetknięciu z rozgrzaną warstwą powietrza tuż nad powierzchnią pustyni.Ale dzisiejszy deszcz był naprawdę wyjątkowy.Siona zdjęła maskę z twarzy i chciwie rozchyliła usta, spijając krople deszczu, nie dostrzegając nawet, co w tym czasie dzieje się z Leto.Gdy pierwsze krople wody wniknęły za pancerz z piaskopływaków, Bóg Imperator zwinął się w paroksyzmie bólu.Sprzeczne dążenia biologiczne piaskopływaka i czerwia pustyni nadały nowe znaczenie słowu "ból".Czuł, jakby był rozrywany na strzępy.Piaskopływak pragnął pospieszyć ku wodzie i wchłonąć ją, dla czerwia woda była synonimem śmierci.Z każdego miejsca, w którym dotknął go deszcz, dobywały się kłęby błękitnego dymu.Wewnętrzne mechanizmy jego ciała zaczęły wytwarzać esencję przyprawową.Niebieski dym unosił się dookoła niego, wijącego się w kałużach wody.Zwijał się konwulsyjnie i jęczał.Chmury odpłynęły i minęło jeszcze kilka chwil, zanim Siona zorientowała się, że Leto cierpi.- Co ci jest?Nie był w stanie udzielić odpowiedzi.Deszcz ustał, ale wilgoć zbierała się w kałuże, zalegała dookoła.Nie było przed nią ucieczki.- To woda! - odgadła.Po prawej znajdowało się niewielkie wzniesienie, z którego spłynęła już woda.Dotarł tam z wysiłkiem, jęcząc przy zetknięciu z najmniejszą kałużą.Pagórek był prawie suchy.Agonalny ból ustępował powoli i Leto w końcu uświadomił sobie, że Siona poszła za nim i przypatruje mu się ciekawie.- Dlaczego woda wyrządza ci krzywdę? - zapytała z fałszywą troską w głosie."Krzywdę? Jakie nieodpowiednie słowo!" Nie mógł jednak przemilczeć jej pytania.Wiedziała teraz dość, by sama zacząć szukać odpowiedzi, którą i tak można było z łatwością znaleźć.Z trudem dobywając głos, wyjaśnił jej związki piaskopływaków i czerwi z wodą.Wysłuchała go w milczeniu.- Ale wilgoć, którą mi dałeś.- Jest zneutralizowana wpływem przyprawy.- Dlaczego więc ryzykujesz, przybywając tu bez Wozu?- Nie można być Fremenem w Twierdzy ani na Wozie.Pokiwała głową.Widział w jej oczach powracający płomień buntu.Nie musiała czuć się winna ani uzależniona.Nie była w stanie opierać się sile Złotej Drogi, lecz co z tego? Nie mogła mu wybaczyć jego okrucieństwa! Mogła go odrzucić, odmówić mu miejsca w swej rodzinie.Posiadła na dodatek tajemnicę jego zguby.Wystarczyło otoczyć go wodą.Unicestwić jego pustynię, okrążyć go śmiercionośną fosą! Czy myślała, że ukryje przed nim swoje myśli, odwracając się?Teraz, gdy wiedział co nieco o naturze Siony, tak łatwo byłoby się poddać, zanurzyć we własne myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|