, H.P. Lovecraft 16 opowiadan 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego pozbawione wyrazu oblicze wydawało się niemal olśniewająco piękne, ale dyrektor zakładu przeżył szok, kiedy spostrzegł je w świetle lamp znajdujących się w głównym holu, była to bowiem woskowa twarz z oczyma z malowanych szkiełek.Mężczyzna ów musiał paść ofiarą jakiegoś straszliwego wypadku.Tuż za nim podążał wyższy mężczyzna, odrażający osiłek, którego posiniałe oblicze wydawało się na wpół wyżarte przez jakąś nie znaną chorobę.Przywódca zażądał przekazania mu potwornego zabójcy znanego jako kanibal z Arkham, przebywającego w Sefton od szesnastu lat, a gdy mu odmówiono, dał znak, który spowodował, iż rozpętało się piekło.Diabły z piekła rodem pobiły, podeptały i pogryzły wszystkich pracowników zakładu, którzy nie zdążyli zbiec; zabiły czterech ludzi a na końcu uwolniły szalone monstrum.Ofiary pamiętające szczegóły wypadków i nie popadające przy tym w histerię, przysięgały że stworzenia zachowywały się mniej jak ludzie, a bardziej jak bezmyślne automaty sterowane przez wojskowego o woskowej twarzy.Zanim zdołano wezwać pomoc, po napastnikach i ich przywódcy zniknął wszelki ślad.Od czasu, gdy przeczytał ów artykuł, do północy West siedział kompletnie nieruchomo, jak sparaliżowany.O północy ktoś zadzwonił do drzwi, a West, kompletnie zaskoczony i zaniepokojony drgnął gwałtownie.Wszyscy służący spali na poddaszu, toteż ja poszedłem aby otworzyć.Jak już wspomniałem o tym policji, na ulicy nie było żadnego pojazdu, a jedynie grupka dziwnie wyglądających postaci dźwigających sporych rozmiarów pudło, które ułożyli w holu po tym jak jeden z nich, wysokim, zgoła nienaturalnym głosem oznajmił: -"Przesyłka Ekspresowa, opłata uiszczona z góry".Wyszli z domu chwiejnym, jakby niepewnym krokiem, a gdy za nimi spoglądałem odniosłem dziwne wrażenie, iż kierowali się w stronę cmentarza, na tyłach domu.Kiedy zamknąłem za nimi drzwi, West zszedł na dół i spojrzał na pakę.Miała około dwóch stóp kwadratowych i widniało na niej napisane poprawnie nazwisko Westa oraz jego obecny adres zamieszkania.Znajdował się tam również podpis: "Od Erica Morelanda Ciaphama Lee, St.Eloi, Flanders".Przed sześcioma laty, we Rianders, zburzony artyleryjskim pociskiem budynek szpitala zawalił się na bezgłowy korpus doktora Ciaphama Lee i jego odjętą od ciała głowę, która - być może - zdołała wydać z siebie artykułowane dźwięki.West nie był teraz nawet poruszony.Jego stan był o wiele bardziej mroczny.- To koniec - powiedział - ale najpierw spalmy "to".Znieśliśmy pakę do laboratorium, nasłuchując.Nie pamiętam wielu szczegółów, niemniej wierutnym kłamstwem jest twierdzenie, iż to ciało Herberta Westa umieściłem wewnątrz pieca.Obaj wstawiliśmy tam całe, nie otwierane pudło, zamknęliśmy drzwi i włączyliśmy prąd.Z pudła nie dobył się żaden nawet najcieńszy dźwięk.To West pierwszy zauważył odpadające tynki na tej części ściany, gdzie został zamurowany fragment starego grobowca.W chwilę potem dostrzegłem małą, czarną szczelinę, poczułem demoniczny, lodowaty podmuch wiatru, a w moje nozdrza uderzył odór gnijących trzewi ziemi.Nic nie było słychać, ale w tej samej chwili zgasło światło i w blasku jakiejś dziwnej fosforescencji płynącej z innego świata dostrzegłem sylwetki całej hordy pracujących w milczeniu, upiornych istot, które mogła stworzyć jedynie chora wyobraźnia, lub coś o wiele gorszego.Ich postacie były ludzkie, pół ludzkie, częściowo ludzkie, i nie ludzkie - horda była groteskowo heterogeniczna.Jeden po drugim usuwały kamienie z ponad stuletniego muru.Później zaś, kiedy wyłom był dostatecznie duży.pojedynczym szeregiem weszły do laboratorium.Na ich czele podążał kroczący majestatycznie stwór z cudowną głową wykonaną z wosku.Idące za swym przywódcą maszkary zatrzymały spojrzenia pałających obłędem ślepi na Merbercie Weście.West nie opierał się, ani nie próbował krzyczeć.Wszystkie monstra, w jednej chwili rzuciły się na niego i na moich oczach rozdarły go na strzępy, zabierając fragmenty jego ciała w głąb podziemnej krypty grobowej.Głowę Westa zabrał ze sobą woskowogłowy oficer w kanadyjskim mundurze.Zanim zniknął dostrzegłem, iż niebieskie oczy za szkłami okularów w drucianych oprawkach pałały odrażającym błyskiem pierwszego, jeszcze nie uporządkowanego wrażenia wzrokowego.Rankiem nieprzytomnego odnaleźli mnie służący.West zniknął.W piecu znajdowały się jedynie niezidentyfikowane popioły.Policjanci przesłuchiwali mnie, ale cóż im mogłem powiedzieć? nie powiążą z Western tragedii jaka wydarzyła się w Sefton - ani jej, ani wizyty mężczyzn z pudłem, gdyż uparcie zaprzeczają ich istnieniu.Powiedziałem im o grobowcu, a oni wskazali na nienaruszony tynk na zamurowanej ścianie i skwitowali moje słowa śmiechem.W tej sytuacji nie powiedziałem im już nic więcej.Sugerują, że albo jestem szaleńcem, albo mordercą - prawdopodobnie obłąkanym.Ale nie stałbym się nim, gdyby te przeklęte legiony umarłych nie były tak piekielnie ciche.Na zachód od Arkham wznoszą się dzikie wzgórza, a doliny porastają głębokie lasy, których jeszcze nigdy nie tknęła siekiera.Są tam też mroczne, ciasne wąwozy, a w nich fantastycznie pochylone drzewa i sączące się wąskie strumyki, gdzie nigdy nie dociera słońce.Na łagodnie opadających zboczach przycupnęły farmy - stare, kamienne, omszałe chaty - i pod osłoną ogromnych występów skalnych dumają wieczyście nad prastarymi tajemnicami Nowej Anglii wszystkie są teraz opustoszałe, szerokie kominy się kruszą, a wyłożone gontem ściany groźnie wypaczały się pod niskimi dwuspadowymi dachami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl