, Grisham John Lawa przysieglych (4) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczupła, małomówna Weesemieszkała samotnie, pracowała w hurtowni piwa.Sprawiała wrażenie osoby ciężko do-świadczonej przez życie i bardzo trudno było ją wciągnąć do jakiejkolwiek rozmowy.Stella także przyszła pózniej i wyglądała raczej kiepsko, była blada, oczy miała za-czerwienione i podkrążone.Roztrzęsionymi rękoma nalała sobie kawy i zaraz poszła dopalami, gdzie Jerry Fernandez już od pewnego czasu flirtował z  Pudliczką.Nicholas był strasznie ciekaw opowieści Stelli na temat minionego weekendu. Nie ma pani ochoty zapalić?  spytał Angel. Czyżby pan też zaczął?  odparła z uśmiechem. Owszem, w ubiegłym tygodniu.Znowu rzucę, kiedy ten proces dobiegnie końca.134 Pod czujnym wzrokiem Lou Dell przeszli do sąsiedniego pomieszczenia i dołączylido pozostałych palaczy.Jerry i  Pudliczka wciąż byli pogrążeni w rozmowie, Stella stałaz boku, z kamienną twarzą, i chyba znajdowała się na granicy załamania nerwowego.Nicholas wydębił od Jerry ego camela i przypalił go swoimi zapałkami. Jak upłynął weekend na Florydzie?  zwrócił się do Stelli.Spojrzała na niego gniewnym wzrokiem, zmrużyła nieco oczy i odparła: Padało.Wbiła zęby w filtr papierosa i zaciągnęła się głęboko.Nie miała ochoty rozmawiać.Przez jakiś czas panowało milczenie, wszyscy skupili się na paleniu.Była już za dziesięćdziewiąta i należało zaraz wracać na salę. Odniosłem wrażenie, że ktoś mnie śledził w ciągu tego weekendu  rzucił Ni-cholas.Przez chwilę panowała cisza, ale jego słowa musiały zapaść im w pamięć. Co mówiłeś?  odezwał się w końcu Jerry. Zledzili mnie  powtórzył Easter, zerkając na Stellę, która miała teraz rozszerzo-ne oczy, czaił się w nich lęk. Kto?  spytała  Pudliczka. Nie wiem.Zdarzyło się to w sobotę, gdy wychodziłem z domu, żeby pojechać dosklepu, w którym pracuję.Zauważyłem jakiegoś faceta myszkującego koło mego auta,pózniej widziałem go przed sklepem.To pewnie jakiś agent wynajęty przez firmę pro-dukującą papierosy.Stella rozdziawiła usta, wargi zaczęły jej drżeć.Strużki szarego dymu leniwie wypły-wały z jej nosa. I zamierza pan powiadomić o tym sędziego?  zapytała, niemal wstrzymując od-dech.Ona z mężem także wielokrotnie próbowali znalezć odpowiedz na to pytanie. Chyba nie. Dlaczego?  spytała zaciekawiona  Pudliczka. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji.To znaczy.Jestem pewien, że byłem śle-dzony, ale nie umiem ocenić przez kogo.Więc co w takiej sytuacji miałbym powiedziećsędziemu? Tyle tylko, że byłeś śledzony  podsunął Jerry. Dlaczego ktoś miałby pana śledzić?  zdziwiła się Angel. Z tych samych powodów, z jakich wcześniej obserwowano nas wszystkich. Nie wierzę w to.Ale Stella z pewnością wierzyła.Jeśli zaś Easter, były student prawa, chciał zachowaćto w tajemnicy przed sędzią, ona musiała postąpić tak samo. A po co obserwowano nas wszystkich?  podenerwowana Angel nie dawała za135 wygraną. Ponieważ na tym polega praca wywiadowców.Przedsiębiorstwa tytoniowe wykła-dają miliony dolarów na dobór odpowiadającego im składu ławy przysięgłych, a póz-niej wydają jeszcze więcej na to, by mieć nas wszystkich na oku. Czego się spodziewają? Znalezć do nas jakieś dojście.Poznają przyjaciół, z którymi się spotykamy, odwie-dzane przez nas miejsca.Zwykle zaczynają od rozpowszechniania w naszym otocze-niu pewnych plotek dotyczących zmarłego, starają się go oczernić.Szukają jakiegokol-wiek punktu zaczepienia.Tylko dzięki temu jeszcze nigdy dotąd owe firmy nie przegra-ły żadnego procesu. A skąd pan może wiedzieć, że był to agent firmy tytoniowej?  zapytała  Pudlicz-ka , przypalając kolejnego papierosa. Tego nie wiem, ale strona pozwana ma z pewnością dużo więcej pieniędzy od po-woda.W rzeczywistości przedsiębiorstwa potajemnie gromadzą olbrzymie fundusze,mające służyć załatwianiu takich właśnie spraw.Jerry Fernandez, który lubił rozładować napiętą atmosferę jakimś żartobliwym po-wiedzonkiem, wtrącił nagle poważnym tonem: Wiesz co? Odnoszę wrażenie, że i ja dostrzegłem jakiegoś stukniętego gościa ob-serwującego mnie podczas tego weekendu zza rogu budynku.Widziałem go nawet pa-rokrotnie.Zerknął na Nicholasa, jakby w oczekiwaniu znaku aprobaty, lecz ten bez przerwywbijał wzrok w Stellę.Toteż Jerry odwrócił się i puścił oko do  Pudliczki , ale i ona niepatrzyła na niego.Lou Dell zapukała do drzwi palarni.* * *W poniedziałek rano nie wpłynęły żadne wnioski formalne.Sędzia Harkin i prawni-cy obserwowali uważnie całą dwunastkę, gotowi poderwać się z miejsc na pierwszy sy-gnał okazywanego spontanicznie patriotyzmu, ale nic nadzwyczajnego się nie wydarzy-ło.Przysięgli nie byli chyba w odpowiednim nastroju.Zajęli miejsca w ławie, sprawialiwrażenie zmęczonych i jakby zrezygnowanych wobec perspektywy kolejnego długiegotygodnia nudnych zeznań, Toteż Harkin powitał ich z promiennym uśmiechem i przy-stąpił do swego nieodłącznego monologu na temat kontaktów z osobami postronnymi.Stella zaciskała wargi i wbijała wzrok w podłogę.Cal obserwował ją z trzeciego rzęduwidowni, pragnąc w każdej chwili udzielić swego poparcia.Scotty Mangrum wstał zza stołu i poinformował Wysoki Sąd, że strona powodowachciałaby kontynuować zeznania doktora Hilo Kilyana, który został pospiesznie wpro-wadzony na salę z przyległego pokoju i ulokowany na miejscu dla świadków.Uprzej-136 mym skinieniem głowy powitał przysięgłych, ale nikt mu nie odpowiedział.Wendallowi Rohrowi i jego zespołowi adwokackiemu weekend nie przyniósł żadnejprzerwy w wytężonej pracy.Przygotowania do procesu pochłaniały mnóstwo czasu, alestarannie ułożony harmonogram został niemal doszczętnie zburzony przez faks od ta-jemniczej M.M [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl