, Grisham John Komora (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lunch zabiera najwięcej czasu, ponieważ wymaga wielu godzin planowania i dwóch godzin wykonania.Zazwyczaj jest to mały bankiet, na którym obecne są również inne dystyngowane osoby.Dalej mamy towarzyskie obowiązki bogatej kobiety.Przynajmniej trzy razy w tygodniu musi chodzić na herbatki odbywające się w domach jej przyjaciółek, gdzie siedząc przy wytwornych ciasteczkach dyskutuje o ciężkim losie porzuconych dzieci i ich matek narkomanek, nałogowo biorących kokainę.Potem trzeba wrócić spiesznie do domu, żeby przywitać mężusia zmęczonego po biurowych potyczkach.Wspólnie wypijają martini przy basenie, podczas gdy cztery osoby przygotowują obiad.— A co z seksem?— Mąż jest zbyt zmęczony.Poza tym ma zapewne kochankę.— Czy tak właśnie było w przypadku Phelpsa?— Tak sądzę, chociaż w tej kwestii nigdy nie mógł narzekać.Potem urodziłam jednak dziecko, przybywało mi lat, a on zawsze miał regularny dopływ młodych blondynek ze swoich banków.Nie uwierzyłbyś, jak wygląda jego biuro.Pełno w nim wspaniałych kobiet o nieskazitelnych zębach i paznokciach.Długonogie, ubrane w krótkie spódniczki, siedzą za eleganckimi biurkami, rozmawiają przez telefon i czekają na skinienie szefa.Phelps ma małą sypialnię koło sali konferencyjnej.To istne zwierze.— A wiec dałaś sobie spokój z trudami życia bogatej kobiety i wyprowadziłaś się od niego?— Tak.Nie czułam się najlepiej w tej roli.Nienawidziłam całego tego blichtru.Przez jakiś czas dobrze się bawiłam, ale potem stwierdziłam, że do tego nie pasuję.Nie ta grupa krwi.Wierz lub nie, ale mojej rodziny nie znano w towarzyskich kręgach Memphis.— Poważnie?— Jak najbardziej.A po to, by w tym mieście w odpowiedni sposób grać rolę bogatej kobiety z przyszłością, należy pochodzić ze swoistej oligarchii, najlepiej mieć pradziadka, który zrobił fortunę na bawełnie.Po prostu tam nie pasowałam.— Ale nadal uczestniczysz w ich spotkaniach towarzyskich.— Pojawiam się czasem, ale tylko dla Phelpsa.Dla niego to istotne mieć żonę w jego wieku, nieco już siwiejącą, dojrzałą towarzyszkę, która wygląda ładnie w wieczorowej sukni i kolczykach z diamentami i potrafi prowadzić banalne rozmowy z jego nudnymi przyjaciółmi.Wychodzimy razem trzy razy do roku.Jestem czymś w rodzaju starzejącej się towarzyszki życia.— Mam wrażenie, że Phelps wolałby prawdziwą towarzyszkę, jedną z tych długonogich blondynek.— Nie.Jego rodzina doznałaby szoku, a na rodzinnym koncie znajduje się bardzo dużo pieniędzy.Phelps chodzi wokół swojej rodziny na paluszkach.Kiedy jego rodzice umrą, będzie mógł zacząć żyć, tak jak chce.— Myślałam, że jego rodzice cię nienawidzą.— Oczywiście, że mnie nienawidzą.To ironia, że właśnie oni są powodem, dla którego nadal jesteśmy mężem i żoną.Rozwód byłby wielkim skandalem.Są konserwatywnymi katolikami.Adam zaśmiał się i potrząsnął głową.— Czyste wariactwo.— Tak, ale to działa.Ja jestem szczęśliwa.On jest szczęśliwy.On ma swoje małe dziewczynki.Ja przyjaźnię się, z kim chcę.Nie zadajemy sobie żadnych pytań.— A co z Waltem?Lee wolno postawiła szklankę na stoliku i odwróciła wzrok.— Z Waltem? — powtórzyła, nie patrząc na Adama.— Nigdy nic o nim nie mówisz.— Wiem — odparła cicho, wciąż przyglądając się czemuś po drugiej stronie pomieszczenia.— Niech zgadnę.Kolejne mroczne tajemnice.Kolejne sekrety.Lee spojrzała na niego smutno, a potem wzruszyła lekko ramionami, jakby chciała powiedzieć: a niech tam.— Walt jest w końcu moim bratem ciotecznym — naciskał Adam.— I jeśli się nie mylę, chyba że pojawią się jakieś nowe rewelacje, jest jedynym bratem ciotecznym, jakiego mam.— Nie polubiłbyś go.— Oczywiście, że nie.Jest przecież po części Cayhallem.— Nie.Jest w całości Boothem.Phelps chciał syna, nie wiem dlaczego.Urodziłam więc syna.Phelps oczywiście nigdy nie miał dla niego czasu.Zawsze był zbyt zajęty w swoim banku.Czasem zabierał go do klubu za miastem i próbował uczyć gry w golfa, ale nic z tego nie wychodziło.Walt nigdy nie lubił sportu.Pojechali kiedyś do Kanady polować na bażanty i po powrocie nie odzywali się do siebie przez tydzień.Walt nie był słabeuszem, ale nie był też atletą.Phelps z kolei od szkoły podstawowej dużo trenował — futbol, rugby, boks i tak dalej.Walt próbował dotrzymać mu kroku, ale po prostu nie dawał rady.Phelps zmuszał go do jeszcze większego wysiłku i wreszcie Walt się zbuntował.A Phelps, typowy surowy ojciec, wysłał go do szkoły z internatem.Tak oto mój syn opuścił dom mając piętnaście lat.— Gdzie chodził do college’u?— Spędził rok w Comell, a potem przerwał naukę.— Przerwał naukę?— Tak.Po pierwszym roku wyjechał do Europy i nigdy nie wrócił.— Gdzie zatrzymał się w Europie?— Pojechał do Amsterdamu i się zakochał.— W miłej holenderskiej dziewczynie?— Nie.W miłym holenderskim chłopaku.— No tak.Rozumiem.Lee zainteresowała się nagle sałatą.Położyła sobie parę listków na talerzu i zaczęła kroić je na małe kawałki.Adam zrobił to samo i przez chwilę jedli w milczeniu, podczas gdy bistro napełniało się ludźmi.Robiło coraz bardziej hałaśliwie.Para przystojnych młodych yuppies usiadła przy stoliku obok i zamówiła mocne drinki.Adam posmarował bułkę masłem, połknął kęs i zapytał:— Jak zareagował Phelps? Lee otarła kąciki ust.— W ostatnią wspólną podróż wybraliśmy się do Amsterdamu, żeby znaleźć naszego syna.Nie widzieliśmy go od prawie dwóch lat.Z początku pisał trochę i czasem dzwonił, ale potem wszelki kontakt się urwał.Niepokoiliśmy się, oczywiście, wiec w końcu polecieliśmy do Amsterdamu i szukaliśmy tak długo, aż go znaleźliśmy.— Co robił?— Pracował jako kelner w kawiarni.Miał kolczyki w obu uszach.Postrzępione włosy.Dziwne ubranie.Nosił te przeklęte drewniaki i wełniane skarpetki.Mówił doskonale po holendersku.Nie chcieliśmy robić afery, poprosiliśmy więc, żeby przyszedł do nas do hotelu.Przyszedł.To było straszne.Po prostu straszne.Phelps zachował się jak idiota i szkód nie dało się już naprawić.Jak niepyszni wróciliśmy do domu.Phelps z dużym szumem zmienił swój testament i wydziedziczył Walta.— Walt nigdy was nie odwiedził?— Nigdy.Spotykam się z nim raz do roku w Paryżu.Oboje przyjeżdżamy samotnie, taka jest umowa.Zatrzymujemy się w miłym hotelu i spędzamy wspólnie tydzień, włócząc się po mieście, jedząc w restauracjach, zwiedzając muzea.To dla mnie najlepszy tydzień w roku.Niestety, Walt nienawidzi Memphis.— Chciałbym go poznać.Lee przyjrzała mu się uważnie i jej oczy zwilgotniały.— Niech Bóg cię błogosławi.Jeśli mówisz poważnie, to byłoby cudownie, gdybyś mógł pojechać do niego ze mną.— Mówię poważnie.Nie przeszkadza mi, że jest gejem.Chciałbym poznać mojego brata ciotecznego.Lee wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się.Kelner przyniósł dwa kopiaste talerze parującego ravioli, położył drugi bochenek chleba czosnkowego i zniknął.— Czy Walt wie o Samie? — zapytał Adam nadziewając ravioli na widelec.— Nie.Nigdy nie miałam odwagi mu powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl