, Delinsky Barbara Ogród marzeń 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcieliby, żebyś wróciła.- Tak powiedzieli?- Kiwali głowami przez całe kazanie.Jenny świetnie mogła to sobie wyobrazić.Kazania wieleb- nego Putty'ego zawsze usypiały Dardena.- Ja też chciałbym, żebyś wróciła.I Darden też.Może wprzyszłą niedzielę? Dla miasta byłby to znak, że jesteś gotowawybaczyć i zapomnieć.- Przestąpił z nogi na nogę, wydawał sięrozbawiony.- Uznaj to za osobiste zaproszenie - znów rzuciłokiem w niebo - wiesz od Kogo i Jego sługi, niżej podpisanego.Bóg cię kocha, MaryBeth.- Czyżby?- Ależ oczywiście.Nie była pewna, czy w to wierzy.- Czekałam, żeby mi pomógł.Nic dla mnie nie zrobił.- Ależ owszem.Zostawił cię samą, żebyś popracowała nadswoimi problemami, żebyś stała się silniejszym człowiekiem.Już widzę, że tak się stało.Nosisz cudowne kolczyki.Należały dotwojej matki, prawda? Właśnie.Nosiła je w dzień swojego ślubu.Jeśli dobrze pamiętam, powiedziała, że były prezentem od two-jego ojca.Wiesz, że to ja udzieliłem im ślubu.%7łyję tu już oddawna.Byli wtedy szczęśliwi.Och, moja droga.Teraz możemymieć tylko nadzieję, że spoczywa w pokoju i że wybaczyłaDardenowi.- Pokiwał głową.- Bardzo ją kiedyś przypominałaś.Może teraz trochę mniej.Zresztą wyglądasz inaczej.Jenny czuła się inaczej.- Spotkałam kogoś, kto mnie pokochał.Nazywa się Pete.- Pete? Jaki Pete? Znam go?- Nie, przyjechał z zachodu.Pewnie minęliście się po dro-dze.Jezdzi na motocyklu.Wielebny Putty podrapał się po głowie.- Nie pamiętam, żeby mijał mnie jakiś motocykl.- Jechał do miasta, żeby przywiezć nam śniadanie.Kawę ipączki.- Zupełnie jak najwspanialsi faceci w  Cosmo.Uśmiechnęła się na myśl o tym.- Jest fantastyczny.Pastor nie wydawał się przekonany.- Chyba usłyszałbym silnik motocykla. - Nie, bo to dobrze naoliwiony silnik - odparła Jenny.- Aha.No to wspaniale.Cieszę się za ciebie, MaryBeth.Zasługujesz na dobrego człowieka.- Wyjeżdżam z nim z miasta.- Wyjeżdżasz z Little Falls?Skinęła głową.- Darden jedzie z wami?- Nie, jego dom jest tutaj.- Ale jesteś jego córką.Jesteś wszystkim, co ma.- Tak, ale teraz, kiedy wielebny wygłosił kazanie oprzebaczeniu i zaprosił go z powrotem do kościoła, ma równieżwielebnego i wiernych, czyż nie?Pete wrócił z dwoma wielkimi kubkami kawy i tuzinempączków.- Mam słabość do słodyczy - wyznał i pożarł trzy pączki wczasie, jaki jej zabrało zjedzenie jednego.Jenny martwiłaby siętaką żarłocznością, gdyby jego ciało nie było tak muskularne.Ona jednak również była głodna i tuzin pączków zniknął wmgnieniu oka.Odchylił się na krześle i poklepał po brzuchu.- Było pyszne.Nie czuję się ani trochę winny.Jenny też nie.Kwestia poczucia winy była jednak jak minaprzeciwpiechotna.Leżała tuż pod powierzchnią, niewidocznagołym okiem, ale gotowa wybuchnąć w każdej chwili.- A gdybyś czuł się winny, co byś zrobił?- Porąbał drewno.Przebiegł parę kilometrów.A w domu?Naprawiłbym siatkę w ogrodzeniu.Poczucie winy by minęło,zanim by mi znów zaczęło burczeć w brzuchu.- A inne rodzaje winy? Na przykład wobec rodziny?- Nie mogę zawrócić czasu i zmienić tego, co zrobiłem alboczego nie zmieniłem.Mogę tylko przeć naprzód.- Czyli wybaczyłeś sobie?- To by znaczyło, że to, co zrobiłem, było w porządku, a tak nie jest.Ale mogę iść naprzód, uczyć się na błędach i pracowaćnad sobą.- Iść naprzód, znaczy wrócić do rodziny.Jeśli się zmieniłeś,to możesz naprawić swoje błędy.Ja nie mogę.Więc co zrobić zpoczuciem winy?- Jakiej winy?- Winy za to, co zrobiłam.Czego nie zrobiłam.- Krążyławokół tej miny, niebezpiecznie się do niej zbliżając.- Czy jestemto winna Dardenowi, żeby z nim zostać?- A chcesz zostać?- Nie! Nie! Ale Darden dla mnie poszedł do więzienia.- Poszedł do więzienia za zamordowanie twojej matki.- Ale zrobił to dla mnie.- Chciała powiedzieć więcej, chciałatak bardzo, że prawie czuła smak słów na języku.Jednak jakaśjej cząstka wciąż nie potrafiła wyzbyć się strachu i nie pozwoliłaprzemówić.- Jenny?Odwróciła wzrok.Przednie nogi krzesła stuknęły o podłogę, Pete ujął ją podbrodę i obrócił twarzą do siebie.- Kocham cię, Jenny.- Nie znasz mnie.- Znam wystarczająco.- A jeśli nie? A co, jeśli są rzeczy.- Które zmrożą mi krew?- Mówię poważnie, Pete.- Ja też.Kocham cię.- Uderzył się w pierś.- Czuję to tu,gdzie może nie ma rozumu, ale gdzie czuję to tak prawdziwie,jak wszystko inne na tym świecie.Właśnie tu coś mnie ściska zakażdym razem, kiedy na ciebie patrzę.Jakbyś była kluczem.Jakbyś mogła mi pomóc robić to, co słuszne.Dobra, brzmi todziwnie.Tydzień temu jeszcze cię nie znałem.A gdybym przejeż-dżał przez Little Falls dzień wcześniej albo dzień pózniej, może.może byśmy się nie spotkali.Ale nie wierzę w to.Myślę, że w ten czy w inny sposób byliśmy sobie przeznaczeni.Kocham cię -powiedział z patosem i znów uderzył się w pierś. Dlatego go kocham - uzmysłowiła sobie i już wiedziała, żemusi powiedzieć mu więcej.Może nie wszystko, ale z pewnościąwięcej.Wzięła go więc za rękę i zaprowadziła na piętro, przez swojąsypialnię, i po drabinie na strych.W głębi, pod okapem dachu,stało pudełko z wycinkami prasowymi.Mówiły o śmierci jejmatki, aresztowaniu ojca za zbrodnię i o procesie.Pete przyciągnął pudełko pod okno wychodzące na tyły domui siadł do lektury.Jenny skuliła się w ocienionym kącie po drugiej stronie stry-chu i patrzyła, jak czyta kolejno każdy artykuł.Znała je napamięć, czytała niezliczoną ilość razy, wiedziała więc dokładnie,co Pete przebiega oczyma i robiła to w myśli razem z nim.Cze-kała na spojrzenie lub dzwięk, które pokazałyby, że poczuł tosamo obrzydzenie co ona.Urywany oddech wydawał się wyry-wać z tego ukrytego miejsca w jej duszy, gdzie schowała się prze-szłość.Jenny jednocześnie dotykała tego samego miejsca na swejpiersi, którego przedtem on dotykał na swoim torsie, czując tamskurcz strachu i nadziei.Wreszcie złożył ostatni artykuł, wsunął pudełko na powrótpod okap i zbliżył się do niej.Strach w Jenny rósł nieprzerwanie.Jego twarz nie wyrażała jednak ani odrazy, ani nienawiści.Rysował się na niej smutek, ale i czułość.Wiedziała, że to cud -miłość, której tak desperacko potrzebowała, nic znikła.Uklęknął i przyciągnął ją między swoje kolana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl