, Chmielewska Joanna Krowa Niebianska 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ustatkowanie polegało na wyborze jednego konkretnego zajęcia i trzymaniu się go konsekwentnie.Najbardziej odpowiadała mu praca śledcza, przy niej zatem pozostał.Za godziwym wynagrodzeniem inwigilował wskazane mu osoby, spełniając przy tym drobne zlecenia dodatkowe, w rodzaju zatruwania lub też ułatwiania osobom życia.Powierzchowność umiał zmieniać wręcz konkursowe, wiek tworzył sobie dowolny, od młodzieńca do zramolałego staruszka, a z racji średniego zaledwie wzrostu z łatwością potrafił się przedzierzgnąć nawet w kobietę.Profesja okazała się zaskakująco intratna, a bawił się przy niej znakomicie.Zorientowany w obowiązkach Eluni, Kazio pokazał ją Wojtusiowi w chwili, kiedy wychodziła z biura podróży i przykazał oka od niej nie odrywać.Wyjaśnił przy tym, w czym rzecz, żeby zaskoczenie nie obniżyło sprawności Wojtusia.- Na moje oko dziewczynę chcą rąbnąć - rzekł wprost.- Już wczoraj próbowali.- Za tarczę nie robię - zastrzegł się Wojtuś.- Kopyto nie wchodzi w rachubę.Wyprodukują zwyczajny napad rabunkowy.W bramie, w domu, na ulicy, ale najprędzej w domu.Dziś wieczorem ja ją przejmę, ale mogą ją załatwić jutro rano na przykład.- W pracy?- Ona właśnie w domu pracuje.- Przyjdzie, znaczy, listonosz albo inkasent.- Toteż właśnie.Połapiesz się, kto tam na nią ma oko i usiądziesz mu na zderzaku, jak się zamienimy.- Znaczy, robota dubeltowa?- Zgadza się.Szmal też.No, z fartem!Wojtuś Kornacki ruszył za Elunią i ucieszył się, widząc, iż czas jakiś spędzi w eleganckim i atrakcyjnym miejscu.Nie nudził się, czasem w coś zagrał, z automatu wyleciało mu pięć złotych, w ruletkę trafił dwadzieścia dwa złote i pięćdziesiąt groszy, ale te sukcesy nie przewróciły mu w głowie i nie oderwały go od obowiązków.Stefana Barnicza wypatrzył z łatwością i tknął go silnie wyrobiony już instynkt śledczy.Tymże instynktem wiedziony, wbrew zaleceniom Kazi porzucił na chwilę Elunię i udał się za nowym obiektem, interesującym o tyle, że facet nie odbierał kurtki z szatni, tylko wyszedł, jak stał.Ciekawiło go, dokąd pójdzie.Nie szedł daleko.Przemierzył hol z windami i zatrzymał się w następnym, obok ruchomych schodów.Było tam pusto, nikt nawet nie siedział na fotelach pod palmami.Facet miał rozum w głowie, stanął na środku pomieszczenia i wypukał numer na telefonie komórkowym.Nie było sposobu zbliżyć się do niego nieznacznie i cokolwiek usłyszeć, zastosował najlepsze zabezpieczenie.Wojtuś jednakże nie lubił być wystawiany rufą do wiatru, miał w sobie ducha przekory.Już w chwili kiedy facet wyjmował słuchawkę, sam też pogrzebał w kieszeni.Od roku już posiadał urządzenie, którego technicznej strony wprawdzie nie rozumiał, ale użyteczność zdołał wielokrotnie stwierdzić.Jeden malutki kawałek czegoś należało wetknąć sobie do ucha, a drugi ustawić właściwym końcem w pożądanym kierunku i już człowiek słyszał najcichszy nawet szept.Tyle że ten szept trzeba było zapamiętać, bo nic się nigdzie nie nagrywało.Całą usłyszaną rozmowę zapamiętał bez najmniejszego trudu i pogratulował sobie nosa.Słusznie poszedł za tym palantem, ktoś tu powinien wybulić niezłą premię.Palant nie wrócił do kasyna.Usiadł przy kawiarnianym stoliku tuż obok balustrady po drugiej stronie holu, skąd miał doskonały widok na schody i windy, zamówił kawę i siedział spokojnie.Wyglądał, jakby czekał na kogoś, ale po tej rozmowie telefonicznej Wojtuś już wiedział, że jego czekanie ma oblicze jakby odwrotne.No i doczekał się, Elunia wyszła.Jej rozczarowanie było tak potężne, że po pierwszym wybuchu nie sklęsło, tylko rozlało się po niej niczym pożar lasu.Zniechęciło ją do gry, do tego miejsca i w ogóle do życia.Chciała zamknąć się w domu i spokojnie podenerwować tylko jednym tematem bez żadnych dystrakcji i bez żadnych świadków.Jeśli będzie miała na to ochotę, może sobie nawet trochę popłacze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl