,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak dzieje się od wieków; to historia stara jak świat.- Mów dalej, coraz bardziej mnie zaciekawiasz - rzekł Alvin i pomyślał: Nie będę się tym przejmował.- Każdy gawędziarz wie, jak kończy się ta opowieść.Za każdym razem, gdy ojciec próbuje zmienić przyszłość, kontrolując los swoich dzieci, koniec wygląda tak samo.Albo dzieci kłamią, jak Goneryla i Regana, i udają, że ojciec zdołał ukształtować je wedle swojej woli, albo mówią prawdę, jak Kordelia, a wtedy ojciec wyrzeka się ich.Ja próbowałem powiedzieć ci prawdę, jednak potem razem z matką okłamywaliśmy cię.Tak było łatwiej i dzięki temu mogłem żyć.Ona ocaliła mi życie.Jokasta, Lajos i Edyp, pomyślał Alvin i powiedział:- Widzę, dokąd zmierzasz.Sądziłem, że nie jesteś tak głupi, by wierzyć we freudowskie brednie o kompleksie Edypa.- Freud myślał, że opowiada historię całej ludzkości, podczas gdy mówił tylko o własnej.A faktu, że opowieść o Edypie nie okazała się prawdziwa dla wszystkich ludzi, wcale nie wynika, że nie jest prawdziwa dla mnie.Ale nie bój się, ojcze.Nie muszę cię zabijać, żeby przejąć twój tron.- Nie boję się - skłamał Alvin.- Lajos zginął jedynie dlatego, że nie chciał przepuścić swojego syna.- Ależ proszę bardzo: jedź, którędy zechcesz.- Jestem Diabłem.Ty i matka byliście w raju, dopóki się nie pojawiłem.Przeze mnie zostaliście stamtąd wypędzeni.Teraz jesteście w piekle.- Jak to wszystko pięknie do siebie pasuje.- Abyś mógł zrealizować swoje marzenie, musiałeś zabić mnie swoją opowieścią.Tylko gdy leżę z twoimi ostrzami wbitymi w plecy, możesz mieć pewność, że twój grobowiec jest bezpieczny.Myślałeś, że będziesz bezpieczny, jeśli wyślesz mnie na morze w łodzi, która miała zatonąć.Lecz ja jestem młodym Hornem[2] i łódź zaniosła mnie przez morze do mojego królestwa.- Nie bierzesz tego wszystkiego z komputera - stwierdził Alvin.- Jesteś normalnym nastolatkiem, który wścieka się na rodziców.To faza, przez którą każdy przechodzi.Joe mocniej ścisnął nadgarstek ojca.- Nie zginę ani nie przepadnę.Jestem teraz silny, a ty przestałeś być bezpieczny.Twój dom się rozpadł, a ty i matka zostaliście z niego wyrzuceni i podążacie prosto ku swojej zgubie.Wiesz o tym.Po co do mnie przyszedłeś, jeśli nie dlatego, że wiedziałeś, co cię czeka?Alvin chciał znowu odeprzeć historię Joego kpinami.Tym razem nie mógł jednak tego zrobić.Joe przebił się przez jego tarczą i zbroję, i ugodził go w serce.- Na Boga, Joe, jak to wszystko się skończy? - zapytał, niemal krzycząc.Syn przestał wreszcie ściskać jego nadgarstek.Krew znowu zaczęła krążyć w ręce Alvina.Czuł ból.Pomyślał, że mógłby zmierzyć, ile krwi przepływa przez jego tętnice.- Są dwa wyjścia - odparł Joe.- Jeśli wybierzesz pierwsze, możesz się uratować.Alvin popatrzył na karty na ekranie komputera.- Tułaczka.- Po prostu odejdź.Wyjedź na trochę.Zostaw nas na trochę samych.Pozwól mi przejść, przestań rządzić, przestań narzucać mi swoją historię, a po jakimś czasie zobaczymy, czy coś się zmieniło.- Cudownie.Syn rozwodzi się z ojcem.Raczej mało prawdopodobne.- Drugim wyjściem jest śmierć.Jako posłaniec.Jako spełnienie twojego marzenia.Jeśli teraz umrzesz, pokonasz mnie.Tak jak Lajos ostatecznie zniszczył Edypa.Alvin wstał i chciał odejść.- Czysty melodramat.Nikt nie umiera z tego powodu.- Więc dlaczego wciąż drżysz? - zapytał Joe.- Bo jestem wściekły - odparł Alvin.- Jestem wściekły, że tak mnie oceniasz.Kocham cię bardziej niż jakikolwiek ojciec kochał syna, a ty patrzysz na mnie w taki sposób.O ile dotkliwiej niż ukąszenie zjadliwego gada.- O ile dotkliwiej niż ukąszenie zjadliwego gada boli niewdzięczność dziecka! Precz stąd! Precz stąd!- To Król Lear, tak? Podsunąłeś mi tekst, a ja wypowiedziałem te cholerne słowa.Joe uśmiechnął się tajemniczo jak sfinks.- To dobre zakończenie, prawda?- Joe, nie mam zamiaru odejść.Nie zamierzam też paść trupem.Wiele się od ciebie dowiedziałem.Tak jak mówisz, nie jest to prawda, ani rzeczywistość, lecz twój punkt widzenia na sprawy.Fakt, że wiem, jak widzisz różne rzeczy, bardzo mi pomoże.Joe potrząsnął głową z rozpaczą.- Nic nie rozumiesz, ojcze.To twoje karty pokazały się na ekranie.Nie moje.Moje są zupełnie inne.Zupełnie inne, ale nie lepsze.- Skoro ja jestem Królem Mieczy, to kim ty jesteś?- Wisielcem - odparł Joe.Alvin pokręcił głową.- Stworzyłeś sobie paskudny świat.- Nie jest ładny i gładki jak twój, nie rządzą w nim reguły, jak w twoim świecie.Prawa i zasady, teorie i hipotezy, które zakrywają ci oczy klapkami i sprawiają, że jesteś szczęśliwy.- Joe, myślę, że potrzebujesz pomocy.- Nie bardziej niż my wszyscy.- Ja też.Może powinniśmy porozmawiać z terapeutą rodzinnym.Chyba potrzebujemy pomocy z zewnątrz.- Powiedziałem ci, co możesz zrobić.- Joe, ja nie ucieknę, niezależnie od tego, jak bardzo tego chcesz.- Już uciekłeś.Uciekasz od wielu miesięcy.To twoje karty, ojcze, nie moje.- Joe, chcę ci pomóc wydostać się z tego.nieszczęśliwego świata.Joe zmarszczył brwi.- Ojcze, ty nic nie rozumiesz? Wisielec się śmieje.Wisielec zwyciężył.Alvin nie wrócił do domu.Nie mógł teraz spojrzeć w oczy Connie, nie miał ochoty mówić jej, co myśli o opowieść Joego.Poszedł więc do laboratorium i aby zająć czymś umysł, przeglądał dane na temat różnych badanych przez siebie organizmów.Miał ciekawe wyniki.Jeśli dobrze pójdzie, Alvin Bevis pozwoli ludzkości uczynić wielki krok naprzód w dziedzinie odczytywania łańcucha DNA.Może dostanie Nobla.Ale przede wszystkim, dokona prawdziwej zmiany.Zmienię świat, pomyślał.Wtedy ujrzał człowieka, który trzyma w dłoniach świat i wpatruje się w przestrzeń.Dwójka Buław [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|