, Artur Szrejter Mitologia Germanska (4) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.14-15; Lokas.61; Gylfag.)Zdarzyło się to dwa dni po tym, jak kochanka Thora, olbrzymka Jarnsaksa, urodziła bogowi gromu bliźniaki — Magniego i Modiego.Od owych dwóch dni Asgard huczał nieustającą ucztą — Thor wyprawiał pępkowe synów.Odyn wyszedł z Bilskirniru, pałacu Thora.Postanowił odetchnąć świeżym powietrzem, nim znowu chwyci za kielich.Rześki wiatr poranka owiał mu twarz, a chłód wypędził z kości zmęczenie.Nadal jednak ojciec bogów czuł się niezbyt sprawny.Pomyślał, że dobrze mu zrobi jazda konna.Kazał słudze przyprowadzić Sleipnira, najszybszego konia świata, potrafiącego pokonywać przeszkody na ziemi, jak też w powietrzu i na wodzie.Ogier podszedł do swego pana i posłusznie poczekał, aż ociężały Odyn wdrapie się na jego grzebiet.A potem pomknęli przez bramę Asgardu i poszybowali przestworzami.Tak, tego właśnie Odyn potrzebował.Wiatru, co mało nie zerwie kapelusza z głowy, co ostudzi żyły nabrzmiałe gorącą krwią.Najwyższy z bogów powoli odzyskiwał trzeźwość i zdolność przytomnego myślenia.I dopiero wtedy spostrzegł, że szybkonogi Sleipnir zaniósł go do Jótunnheimu.Należało jak najszybciej wracać, nim Thursy zechcą sprawdzić, kto wkroczył w ich granice.Szybka ucieczka okazała się niemożliwa — drogę zagrodził Odyno-wi olbrzym na ogromnym, czarnym rumaku, Thurs o imieniu Hrungnir, znany z tego, że zarówno jego czaszka, jak i serce utworzone zostały z kamienia.Dla ochrony nosił też kamienną tarczę, odporną na ciosy każdej broni.Dosiadał rumaka o imieniu Gulfaksi, czyli Złotogrzywego, gdyż taki właśnie niezwyczajny kolor posiadała jego grzywa.— Odynie! — krzyknął olbrzym.— Dalekoś się zapędził! Ojciec bogów odczepił od siodła nigdy nie chybiającą włócznię Gungnir i przyszykował się do pojedynku.— Nie chcę z tobą walczyć, Odynie — niespodziewanie stwierdził Hrungnir.— Chętnie za to bym się pościgał.Ty dosiadasz najszybszego konia Asgardu, ja zaś najściglejszego rumaka Jótunnheimu.Pójdźmy więc w zawody i niech się okaże, kto posiada lepszego wierzchowca.Odyn przyjął wyzwanie, w końcu i on chciał okazać wyższość Sleipnira nad Gulfaksim.Zrównali się końmi i, na znak dany przez Hrungnira, ruszyli z kopyta.Długi czas rumaki mknęły łeb w łeb, to pędząc pośród chmur, to opadając na ziemię, to znów kopytami muskając fale morza.W końcu Gulfaksi począł się męczyć, zaś Sleipnir wysforował się do przodu najpierw o długość szyi, potem całego ciała, aż wreszcie zaczął zostawiać Gulfaksiego w tyle.Hrungnir bezlitośnie popędzał rumaka, bodąc go ostrogami i uderzając kijem, ale nie na wiele się to zdało — Gulfaksi nie mógł nadążyć za Sleipnirem.Niespodziewanie dla olbrzyma tuż przed końmi ukazała się brama As-gardu.Krzycząc zwycięsko, Odyn popędził przez nią i osadził spienionego Sleipnira na podwórcu przed Bilskirnirem.Na ten okrzyk z pałacu Thora wysypali się biesiadujący bogowie, ciekawi, co też się dzieje.Wybiegli w sam czas, by ujrzeć wpadającego przez bramę Hrungnira na Gulfaksim.— Jótunn w Asgardzie! — ryknął Thor, dobywając Mjóllnira.— Wstrzymaj się, synu — rozkazał Odyn.— Hrungnirowi należą się prawa gościa.Ścigał się ze mną w uczciwej walce i, choć przegrał, powinien zostać przez nas dobrze przyjęty.Thor niechętnie spełnił żądanie ojca i schował Mjóllnira, ale mimo to Hrungnir cały czas z bojaźnią spoglądał na boga gromu.— Wracajmy do zabawy! — polecił Thor, po czym rzekł do Thursa — I ciebie też zapraszam, byś usiadł przy mym stole.Hrungnir skłonił się sztywno przed Odynem, uznając swą przegraną, po czym podążył za Thorem.Zasiadł przy długiej ławie, zastawionej jadłem i napojami.Przyjął podany kielich.— Co to za trunek? — spytał, powąchawszy zawartość pucharu.— To miód sycony, dobywający się z wymion kozy Heidrun — od-.1 parł jasny Heimdall.— Raduj się, gdyż jesteś jednym z niewielu olbrzymów, jakim przypadło w zaszczycie kosztować tego napitku.Miód rzeczywiście wyróżniał się przednim smakiem, Hrungnir nigdy wcześniej nie pił tak wspaniałego alkoholu.Wlewał go więc w siebie bez umiaru, aż napitek zmącił mu umysł.Wdał się wtedy w sprzeczkę z siedzącymi obok bogami i boginiami, Asynje wyzywając od ladacznic, zaś Asom odmawiając honoru i odwagi.Nikt jednak go nie skarcił, gdyż Hrungnira uznano wcześniej za gościa, zaś gościowi nie wolno uczynićkrzywdy.Olbrzym, rozzuchwalony takim obrotem sprawy, podszedł do samegoThora i z niego też począł szydzić.Kiedy wreszcie bóg gromu nie wytrzymał i odezwał się ostrym słowem, Hrungnir uderzył pięścią w stół.— Hańba ci, Thorze, na gościa napadasz! Honoru ci brak! Ale ja się ciebie wcale nie boję! Wyzywam cię do walki!Thor tylko na to czekał.Chwycił Mjóllnira i już chciał się rzucić na Hrungnira, gdy powstrzymał go Odyn słowami, iż nie godzi się walczyć na uczcie wydanej na cześć własnych synów.Dlatego też pojedynek odłożono do dnia następnego.Broń Thora, jak zawsze, miał nieść Thjalfi, natomiast Hrungnir nie posiadał giermka.Dlatego bogowie zgodzili się wysłać wieść do Jótunnheimu, by olbrzymy przysłały Hrungnirowi pomocnika.Nadszedł następny poranek, a goście, wprost z uczty, udali się na błonia poza murami Asgardu.Przeciwnicy stanęli naprzeciwko siebie — Thor zbrojny w Mjóllnira, zaś Hrungnir w kamienny topór i kamienną tarczę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl