, Amy Tan Corka Nastawiacza Kosci 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I odjechał pustym wozem.Ojciec wydawał się za­dowolony, że tak znany w naszym miasteczku człowiek uznał mnie za wartą poświęcenia odrobiny uwagi.Kilka dni później odbył się właściwy pogrzeb Prababci.Wszyscy głośno lamentowali, ale najgłośniej Matka, jako pierwsza dama domu, bo tak było w zwyczaju.Naprawdę wydawało się, że rozpacz odebrała jej nadzieję.Ja też pła­kałam, czując smutek i strach.Gdy pogrzeb się skończył, zaczęłam się niepokoić tym, co się zaraz mogło zdarzyć: Matka zmusi Drogą Ciocię do odejścia.Jednak tego nie zrobiła, a oto dlaczego.Matka wierzyła, że Prababcia nadal jest w domu, na­wiedza wygódkę i sprawdza, czy wszyscy przestrzegają ustalonych przez nią porządków.Za każdym razem, gdy Matka kucała nad dziurą, słyszała głos, który pytał: “Czy widziałaś Hu Sena?".Kiedy nam to opowiedziała, Trzecia Ciotka stwierdziła:- Widok twojego gołego siedzenia powinien odstraszyć wszystkie duchy.Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, ale Matka wpadła w gniew i oświadczyła, że obcina wszystkim kieszonkowe na następny miesiąc.- Żeby was nauczyć większego szacunku dla Prababci - powiedziała.Ponieważ w wygódce straszył duch, Matka co dzień chodziła do świątyni i składała specjalne ofiary.Poszła na grób Prababci i spaliła srebrny papier, żeby Prababcia mo­gła wykupić sobie drogę na lepszy poziom.Po dziewięć­dziesięciu dniach zaparcia Matka wróciła do sklepu po­grzebowego i kupiła automobil z papieru naturalnej wielkości, razem z szoferem.Prababcia widziała kiedyś prawdziwy automobil na świątecznym jarmarku w UstachGóry.Stał na parkingu, gdzie trzymano powozy i osły a kiedy automobil odjeżdżał z rykiem silnika, Prababcia powiedziała, że jego dźwięk przestraszyłby diabła, a szyb­kość mogłaby go unieść do nieba.Tak więc papierowe auto strawił ogień, a duch Prabab­ci odszedł z latryny do Świata Jin.Potem życie w naszym domu potoczyło się swoim normalnym, hałaśliwym bie­giem.Reszta rodziny wróciła do codziennych zmartwień: przejmowała się pleśnią w prosie, pęknięciem na szkle, rzeczami, które nie miały szczególnego znaczenia.Tylko ja obawiałam się, co będzie z Drogą Ciocią.Pamiętam dzień, w którym Matka dostała niespodzie­wany list z Pekinu.Była to pora Wielkiego Upału, naj­szczęśliwsza dla komarów, gdy pozostawione na słońcu owoce gniły w niecałą godzinę.Prababcia nie żyła od po­nad dziewięćdziesięciu dni.Siedzieliśmy w cieniu wyso­kiego drzewa na podwórku, czekając na nowiny.Wszyscy znaliśmy nadawcę listu, Starą Wdowę Lau.By­ła kuzynką w ósmym stopniu pokrewieństwa ze strony Oj­ca i piątym stopniu ze strony Matki, na tyle jednak bliską, by uczestniczyć w rodzinnej ceremonii żałobnej.Przyje­chała na pogrzeb Prababci i zawodziła tak głośno jak my wszyscy.Matka nie umiała czytać, więc poprosiła GaoLing, a ja ukryłam rozczarowanie, że właśnie ją wybrano do tak od­powiedzialnego zadania.GaoLing przygładziła włosy, od­chrząknęła, oblizała wargi i zaczęła czytać:- “Droga Kuzynko, przesyłam pozdrowienia od wszyst­kich, którzy z wielką troską pytają o Twoje zdrowie".- GaoLing przebrnęła z trudem przez długą listę imion, od ledwo narodzonych dzieci po osoby, które, zdaniem Matki, musiały już nie żyć.Na następnej stronie nasza stara ku­zynka napisała coś takiego: - “Wiem, że wciąż jesteś w ża­łobie i ze smutku prawie nie możesz jeść.Nie jest to za­tem dobry czas, aby zaprosić was wszystkich do Pekinu.Zastanawiałam się jednak nad tym, o czym rozmawiały­śmy podczas naszego ostatniego spotkania na pogrzebie".GaoLing przerwała czytanie i spytała Matki:- O czym rozmawiałyście? - Ja też byłam ciekawa.Matka trzepnęła GaoLing w rękę.- Nie bądź taka wścibska.Czytaj, a powiem ci wszyst­ko, co powinnaś wiedzieć.- “Chciałabym pokornie cię prosić, aby Twoja córka numer jeden.- chodziło o mnie, więc spuchłam z dumy - przyjechała do Pekinu i przypadkowo poznała mojego da­lekiego krewnego".- GaoLing spojrzała na mnie chmur­nie, a mnie ucieszyła jej zazdrość.- “Ten krewniak - ciąg­nęła mniej przejętym głosem GaoLing - ma czterech synów, którzy są moimi siódmymi kuzynami w trzecim po­koleniu i noszą inne nazwisko.Mieszkają w tej samej wsi, co wy, ale z Tobą prawie w ogóle nie są spokrewnieni".Gdy usłyszałam słowa “prawie w ogóle nie są spokrew­nieni", wiedziałam, że to przypadkowe spotkanie ma na celu zbadanie, czy mogłabym wejść do tej rodziny poprzez małżeństwo.Miałam czternaście lat (według chińskiego kalendarza), a większość dziewcząt w moim wieku była już zamężna.Stara Wdowa Lau nie chciała zdradzić, o jaką rodzinę chodzi, dopóki nie nabierze pewności, czy nasza rodzina uzna, że owa propozycja będzie dla nas korzystna.- “Szczerze mówiąc - pisała - sama nie pomyślałabym o tej rodzinie.Ale ojciec przyszedł do mnie, pytając o LuLing.Zapewne widzieli dziewczynę i jej uroda i ła­godność zrobiły na nich wrażenie".Moja twarz pokryła się rumieńcem.W końcu Matka dowiedziała się, co mówią o mnie inni.Być może także do­strzeże we mnie te zalety.- Też chcę jechać do Pekinu - odezwała się GaoLing głosem skarżącego się kota.- Ktoś cię zapraszał? - zganiła ją Matka.- Nie? A więc nie mów głupio, że chcesz jechać.- Gdy znowu jęknęła, Matka pociągnęła ją za warkocz, mówiąc: - Zamknij usta.- Po czym podała mi list, abym dokończyła czytanie.Usiadłam prosto zwrócona twarzą do Matki i zaczęłam z uczuciem czytać:- “Rodzina proponuje spotkanie w waszym sklepie z tuszem w Pekinie".- Przerwałam na chwilę, żeby posłać GaoLing triumfalny uśmiech.Nigdy nie widziałam sklepu, ona też nie.- “W ten sposób - ciągnęłam - gdyby nie do­szło do zgodności interesów, żadna z rodzin nie zazna publicznego wstydu.Jeśli obie rodziny dojdą do porozumie­nia, wówczas będzie to błogosławieństwo bogów, w którym nie będzie żadnej mojej zasługi".- Zasługi żadnej - prychnęła Matka.- Ale przyjmie mnóstwo prezentów.Dalsza część listu brzmiała następująco:- “Na pewno zgodzisz się, że trudno znaleźć dobrą sy­nową.Może pamiętasz moją drugą synową? Ze wstydem przyznaję, że okazała się bez serca.Dziś dała do zrozumie­nia, że piastunka Twojej córki nie powinna jej towarzy­szyć w podróży do Pekinu.Powiedziała, że jeśli ktoś zoba­czy je razem, zapamięta tylko uderzającą szpetotę piastunki, a nie rozkwitającą urodę panienki.Oświadczy­łam jej, że to nonsens.Wszakże pisząc ten list, zdaję sobie sprawę, że będzie kłopot z przyjęciem jeszcze jednej słu­żącej, ponieważ moje skarżą się, że nie mogą się pomie­ścić w jednym łóżku.Może więc lepiej będzie, jeśli pia­stunka jednak nie przyjedzie.Wybacz, nic nie poradzę na ubóstwo mojego gospodarstwa.".Dopiero gdy skończyłam czytać, spojrzałam zmieszana na Drogą Ciocię.- Nieważne - powiedziała na migi.- Powiem jej później, że mogę spać na podłodze.Odwróciłam się do Matki, czekając, co ma do powie­dzenia.- Odpisz Starej Wdowie Lau.Napisz, że wyprawię cię za tydzień.Sama bym cię zawiozła, ale jest sezon tuszu i mamy dużo pracy.Poproszę pana Weia, aby wziął cię swo­im wozem.Zawsze pierwszego jedzie do Pekinu z towarem do sklepów z lekami i za niewielką sumę zgodzi się zabrać dodatkowego pasażera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl