, § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle ogarnia mnie niewytłumaczalna wściekłość.Jestem wściekły naSędziego za jego tajemniczy list, na wujka Mala, że nie odbiera moich tele-fonów, na nieżyjącego Colina Scotta za to, że mnie prześladował, na LyndęWyatt, Marca Hadleya, Camerona Knowlanda i wszystkich innych, przezktórych znalazłem się dzisiaj w tym miejscu.Ale najbardziej jestem wściekłyna Wallace'a Warrentona Wainwrighta.- Chcę zapamiętać swojego ojca takim, jakim był w rzeczywistości - od-powiadam spokojnie.Nie dodaję, że muszę najpierw odkryć, kim był.Dziesięć minut pózniej wychodzę z budynku głównym wejściem, mijającna marmurowych schodach grupki turystów czekających, by zajrzeć do tejświątyni naszej narodowej wyroczni.Sędzia Wallace Wainwright jest nie-wątpliwie egomaniakiem, ale mnie to cieszy, bo skoro stawia mojego ojca wjednym rzędzie ze swoją dostojną osobą, to niewątpliwie wierzy w to, co mipowiedział. Wniosek: ojciec nie sprzedał swojego głosu Jackowi Zieglerowi ani jegokompanom.Co zatem wówczas robił? Wiem, co Wainwright usiłował mi pod koniecpowiedzieć.Myśli, że Sędzia przyprowadził wujka Jacka do swojego pokojusędziowskiego, gdyż chciał, żeby ktoś zobaczył ich razem.Mówiąc krótko,chciał zostać przyłapany.Jednak, jeśli to prawda, to na czym mój ojciecchciał być przyłapany? ROZDZIAA 21Wycieczka wokół Dupont CircleKonferencja na temat reformy prawa deliktowego odbywa się w hoteluHilton Washington and Towers na Connecticut Avenue, o kilka przecznic napółnoc od Dupont Circle.Po spotkaniu z sędzią Wainwrightem nie mamochoty wracać bezpośrednio do hotelu, lecz szukam czegoś, co skieruje mojemyśli na inny tor.Wysiadam z taksówki na Eye Street i idę do antykwariatu,w którym byłem podczas poprzedniego pobytu w tym mieście.O dziwo,właściciel nie tylko mnie pamięta, lecz zapewnia, że jest na tropie broszuryFischera, o którą ostatnio pytałem.Gawędzimy jeszcze przez chwilę o in-nych sprawach, po czym udaję się spacerkiem o kilka przecznic dalej, na LStreet, gdzie w sklepie Brook Brothers bez powodzenia próbuję dobrać ide-alny krawat do żółtej jedwabnej marynarki otrzymanej ostatnio od Kimmer,kolejnej nagrody pocieszenia do mojej kolekcji.Kupuję dwie pary skarpeteki wreszcie przywołuję taksówkę, żeby wrócić do hotelu na popołudniowedyskusje panelowe.Podczas gdy taksówkarz objeżdża cały kwartał i w końcu kieruje się napółnoc Twentieth Street, ja opieram się wygodnie i staram się odprężyć.Pomimo napięcia we wszystkich mięśniach udaje mi się zdrzemnąć, gdyż wtych ciężkich dniach muszę wykorzystywać na sen każdą chwilę, którą udami się znalezć.Taksówka skręca właśnie w New Hampshire Avenue, gdy kierowca od-zywa się nagle: - To nie moja sprawa, ale czy pan wie, że to auto za nami nasśledzi?W jednej chwili czuję się całkowicie rozbudzony i obracam się na siedze-niu.- Które auto?- To małe, zielone.Tam.Widzi pan?Widzę.Jest o jakieś trzy samochody za nami, jeden z tych niewielkich,śmiesznie zaokrąglonych amerykańskich sedanów.- Skąd pan wie, że nas śledzi?- Kiedy pana zabrać, objechać kwartał, żeby wyjechać na dobrą drogę.-Raczej, żeby więcej zarobić.W Waszyngtonie nie ma taksometrów i opłatazależy od tego, ile się przetnie stref taksówkowych.- Zielony samochód teżjechać dookoła ten kwartał.Ja skręcić następną w prawo, on skręcić na-stępną w prawo.Ja skręcić znów w prawo, on też skręcić w prawo.W moimkraju często widzę, jak samochody to robią.Samochody tajnej policji. No, to wspaniale.Staram się myśleć szybko.Nie wiem, kto mógłby mnie teraz śledzić, sko-ro Scott nie żyje, ale będąc znów w Waszyngtonie, nie potrafię się pozbyćwspomnienia tortur zadanych Freemanowi Bishopowi.Conan nie Conan,areszt nie areszt, a ja i tak czuję, jak ogarnia mnie nagły chłód.Myśl!Za jakieś trzydzieści sekund moja taksówka dotrze do szarpiącego nerwyzamętu na Dupont Circle, gdzie odważają się zapuszczać tylko najbardziejniemądre osoby spoza miasta i najbardziej doświadczeni waszyngtońscykierowcy.Trzeba tu sprawnie i błyskawicznie zmieniać pasy, zależnie odtego, w którą z licznych dochodzących ulic chcemy skręcić, jechać wokółronda przeciwnie do ruchu wskazówek zegara zamiast prosto i przez całyczas unikać innych, równie zagubionych kierowców, nie mówiąc już o pie-szych przebiegających z jednej niekształtnej betonowej wysepki na drugą.Nadal oglądam się na zielony samochód.Z tej odległości kierowca jest tylkoszarą plamą za szybą.Wydaje mi się, że siedzi obok niego pasażer, ale niejestem pewien.Zapewne taksówkarz się myli.Jednak może mieć rację.Może ktoś chce sprawdzić, dokąd się udaję.Mało prawdopodobne, ale jednak ten zielony samochód stale tam jest.Obo-jętne, kto w nim siedzi, wcale to mi się nie podoba.- Kiedy pan dojedzie do Dupont Circle, proszę wjechać na pas prowa-dzący na Massachusetts Avenue.- W którą stronę?- Och, na południe czy wschód, nie wiem - w kierunku Kapitolu.- Mówił pan Hilton Washington.Na Connecticut Avenue.- Stoimy naostatnich światłach przed Dupont Circle.Zielony sedan jest teraz o dwasamochody za nami.Na siedzeniu obok kierowcy niewątpliwie ktoś siedzi.- Ile kosztuje kurs do Hiltona?Wymienia kwotę.Zaglądam do swojego chudego portfela, wybieram dwudziestodolarowybanknot i przerzucam go nad oparciem siedzenia.Kierowca od razu pojmu-je, że ma zatrzymać resztę.- Proszę skręcić w Massachusetts, potem w pierwszą przecznicę wprawo, za tym szarym budynkiem na rogu.- Wskazuję mu palcem.Znamdobrze ten budynek, gdyż pracowałem tam w firmie prawniczej w czasach,gdy spotykaliśmy się z Kimmer za plecami jej męża, robiąc tajemnicę z cze-goś, o czym wszyscy wiedzieli.Taksówkarz nic mi nie odpowiada.Niewąt-pliwie zastanawia się, dlaczego uciekam przed zielonym samochodem.Prawdę mówiąc, sam się nad tym zastanawiam.Mimo wszystko przedsta-wiam mu swój plan, na wypadek gdybym jednak był przy zdrowych zmy-słach.- Proszę zatrzymać resztę - %7ładnej reakcji.- Kiedy skręci pan w Mas- sachusetts, proszę jechać najszybciej, jak pan potrafi - ciągnę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl