, Patterson James Zabawa w chowanego 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo tęsknimy za Maggie.– Ja również.Czy mogłabym skorzystać z telefonu?– Oczywiście.Pokażę pani drogę.– Sama sobie poradzę.Norma z trudem powstrzymała się przed rzuceniem się w stronę aparatu biegiem.ROZDZIAŁ 100– Barry, jestem w domu Maggie.Trafiłam na coś.Tak mi się przynajmniej wydaje.Nie, właściwie jestem tego pewna.Norma zamknęła za sobą drzwi pokoju, ale ze zdenerwowania i tak szeptała do słuchawki.– Słucham – powiedział Barry Kahn.– Chodzi o strzelbę, z której padł strzał.Pani Leigh widziała Willa, niosącego ją tego wieczora, gdy doszło do tragedii.Był przed klubem i szedł do domu.W związku z tym sprawa jeszcze bardziej się gmatwa.– Po co była mu ta strzelba w „Lake Club”?– Dokładnie to samo pytanie sama sobie zadałam – głos Normy był pełen ekscytacji.– Właśnie dlatego poszedł do klubu – żeby przynieść ją do domu.Musiał trzymać broń w klubie, odkąd Maggie kazała mu się strzelby pozbyć.Mówiła, że szukała jej wszędzie w domu, ale znikła.A była w klubie.Oboje milczeli chwilę.Wreszcie odezwał się Barry:– Ale po co ją tam trzymał? Czyżby zaplanował samobójstwo? Czy chciał wrobić Maggie?Normę ogarnęły frustracja i niedowierzanie.– Cholera, to takie nieprawdopodobne – rzekła.– Wciąż nie mamy pojęcia, o co chodziło.Tyle tylko, że poszczególne elementy zupełnie do siebie nie pasują.Ale słuchaj, czego jeszcze się dowiedziałam: policja w Bedford wiedziała, że Will poszedł po strzelbę i zachowała to dla siebie.Cuchnie mi to zgnilizną, ale dowiem się, co i kto za tym stoi.– Powodzenia, Normo.ROZDZIAŁ 101Podniosłam wzrok, gdy Jennie weszła do sali odwiedzin.Momentalnie zachciało mi się płakać, ale jakoś musiałam się powstrzymać.Musiałam być silna.Za nas obie.Musiałam wysłuchać córkę.Nie byłam w stanie oderwać od niej oczu.Zawsze kochałam ją nad życie i jej los interesował mnie znacznie bardziej niż mój.Ludzi mawiali, że Jennie bardzo mnie przypomina, tyle tylko, że była chyba pozbawiona wielu słabości, przez które ja cierpiałam.Byłyśmy także podobne do siebie pod względem fizycznym.Moja córka wyrosła na wysoką dziewczynę – miała sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu.Jej blond włosy były tak długie jak moje.I miałyśmy identyczne oczy.Kocham cię, pomyślałam, kiedy usiadła za stołem naprzeciw mnie.Nienawidziłam tego mebla, który nas rozdzielał.Czułam potrzebę przytulenia Jennie do siebie i poczucia jej ciepła.Chyba nigdy jeszcze tak bardzo tego nie potrzebowałam.Nagle Jennie roześmiała się szeroko.Taka właśnie była.– Mam wiadomość od Normy.Twierdzi, że ma dowód, iż Matka Teresa to tylko fikcja.Że tak naprawdę jest Amerykanką, pochodzi z Vegas i wszystko, co robi, robi dla pieniędzy.Roześmiałam się na głos z tego żartu.– Norma stara ci się pomóc, mamo – powiedziała Jennie najpoważniejszym głosem, na jaki było ją stać i pochyliła się w moją stronę.– Chyba to rozumiem, Jen.Co u ciebie?Dziewczyna przewróciła oczami.– Wierz albo nie, ale wszystko dobrze.Nie powiem, że świetnie, ale może być.– Posłała mi dwa całusy.– To od Alliego.Właściwie przesyła ci ich całe setki.– Pamięta jeszcze, kim dla niego jestem?Ponownie przewróciła oczami.– Każemy mu oglądać twoje koncerty, żeby o tym nie zapomniał.Czytamy mu listy od ciebie i pokazujemy twoje zdjęcia.Ale przyszłam tu, żeby rozmawiać o czymś innym.Musimy pomówić, mamo.– Rozumiem.Szanuję to.– Dobrze.Nieźle jak na początek.Chyba wiele rzeczy chodzi ci po głowie i w związku z tym masz do mnie kilka pytań.Nie jestem tylko pewna, czy myślisz o tym samym, co ja.Dlatego skorzystamy z metody Sokratesa.Uśmiechnęłam się.– Nie zamierzam cię pytać o oceny w szkole.– Najlepsze w klasie.Ale nie zmieniaj tematu.Oto czekała mnie jedna z najtrudniejszych chwil w życiu.Tak, rzeczywiście różne rzeczy chodziły mi po głowie, tyle tylko, że nie byłam jeszcze gotowa, by o nich mówić.Może nigdy nie będę.– Chyba powinnyśmy zacząć od nocy, gdy.zginął Will – powiedziałam po długiej chwili milczenia.– Tak, najlepiej będzie zacząć od tego miejsca.– Zobaczyłam Willa w twoim pokoju.Co on tam robił, Jennie?– Przyszedł powiedzieć mi „dobranoc”.Byłam zaskoczona niewinnością, która zabrzmiała w głosie córki.– To wszystko? Jennie, nie możesz kłamać.Nie staraj się bronić Willa albo mnie.Możesz mi obiecać, że nie będziesz tego robić?– Jasne.Takie są zasady gry.Zawarłyśmy umowę, a teraz grajmy.– Ty powiesz prawdę mnie, a ja tobie.Wszystko, co tylko chcesz wiedzieć.O śmierci Willa.Jennie ani na chwilę nie spuściła ze mnie wzroku.– Rzeczywiście, mam pytania.– Najpierw ja, później ty, dobrze?Pokiwała głową.– Tak.A więc zaczynaj.Nie byłam pewna, w jaki sposób mam to zrobić.Postanowiłam pójść nieco okrężną drogą.– Czy Will często przychodził do twojego pokoju powiedzieć „dobranoc”?– Czasami.Przynosił mi ciepłe mleko.Mówił, że jego ciocia podawała mu herbatę, kiedy był jeszcze chłopcem i mieszkał w Anglii.Wzmianka o ciotce Willa wyraźnie mnie rozdrażniła, choć Jennie nie mogła znać powodu.Odetchnęłam głęboko.Nie byłam pewna, czy będę w stanie kontynuować tę rozmowę.Więzienie bez wątpienia nie było ku temu właściwym miejscem.Wyciągnęła rękę i ujęła moją dłoń.– Czy mogę spróbować ułatwić to.nam obu?– Jeśli sądzisz, że ci się uda.– szepnęłam.Brakowało mi powietrza.W środku czułam się zupełnie pusta.Oderwana od świata.Nierealna.– Will miał bardzo skomplikowaną osobowość.Zapewne najlepiej o tym wiesz.Wydaje mi się, że on – jakaś jego część – naprawdę chciał być dobrym ojcem.Czasami przychodził do mojego pokoju i mówił.Tylko mówił.Chyba chciał udowodnić, przede wszystkim sobie, że potrafi ze mną rozmawiać.Dużo opowiadał mi o swoim dzieciństwie i dorastaniu.Potrafił też być cierpliwym słuchaczem.Czasami.– Tak, potrafił i to – przyznałam.– Bardzo go lubiłam, mamo.Wydawał mi się taki męski, niczym rzymski gladiator.Wspanialszy niż Ralph Fiennes czy Mel Gibson.Bez przerwy o nim myślałam.– Ale nigdy między wami do niczego nie doszło?– Wiem, że powiedział ci, że on.że my.– sama słyszałam – ale to nieprawda.Mamo, nie musisz mnie chronić.Uwierz mi, proszę, nic się nie zdarzyło.Wyciągnęłam obie dłonie i ujęłam w nie twarz Jennie.Chciałam być jeszcze bliżej niej, ale w tym okropnym miejscu było to niemożliwe.– Pozwól mi być twoim świadkiem, mamo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl