,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle zobaczył Azzie, a potem wizja znikła. Możesz się dowiedzieć, jaki los go spotkał? po prosił.Hermes westchnął, zamknął oczy i podniósł głowę. Ach rzekł bóg skoncentrowałem się na starciu.Cóż za wspaniałapotyczka zbrojnych! Popatrz tylko, jak wściekle uderzają na siebie; posłuchaj,jak wysokim tonem brzęczą naostrzone miecze! Nacierają wszyscy odważni,wszyscy zwinni.Ale co to? Jeden z wojowników opuścił pole bitwy i swój od-dział! Nawet nie jest draśnięty, a już się wycofuje! To były właściciel twoich nóg! Tchórz! krzyknął Azzie, bo mu się zdawało, iż widzi przebieg walki. Tak, ale nie ujdzie cało.Pędzi za nim człowiek o oczach przekrwionychod bitewnej furii, skandynawski wielkolud jeden z tych, z którymi Frankowiewalczyli setki lat, i których nazywają szaleńcami z północy. Ja też nie przepadam za północnymi demonami wyznał Azzie. Wiking dopędza tchórzliwego księcia, a jego miecz zataczając świetlistyłuk, zadaje z boku cios wymierzony z niesamowitą zręcznością i dziką siłą! Trudno się złożyć w biegu do takiego cięcia skomentował Azzie.30 Cios jest morderczy przepoławia księcia.Tułów toczy się w kurzu, alejego tchórzliwe nogi nadal biegną, uciekając teraz przed Zmiercią.Uwolnione odciężaru górnej części ciała gnają z łatwością, choć jedynie siłą rozpędu.Ile energiipotrzebuje para nóg, aby się poruszać, jeżeli zgubiła w pędzie swego właścicie-la? Zcigają je demony, ponieważ kończyny przekroczyły już granicę oddzielającąnormalność od nieograniczonego świata nadprzyrodzonych możliwości.Wresz-cie, chwiejnie, nogi stawiają kilka ostatnich kroków, przechylają się, a potem waląsię na ziemię bez czucia. Krótko mówiąc, mamy tu odnóża tchórza! stwierdził Azzie. Niewątpliwie masz rację.Ale pewnego rodzaju boskiego tchórza, któryuciekał przed Zmiercią nawet po śmierci, ponieważ tak bardzo się bał, iż staniesię to, co już faktycznie się dokonało.ROZDZIAA 2Gdy Hermes opuścił Azziego, aby przewodniczyć zebraniu magów w miejscu,w którym pózniej powstanie Zurych, demon usiadł i pogrążył się w myślach.Mar-kotnie szturchnął nogi; głód się nasilał, ale płochliwe kończyny były zbyt cenne,aby zmarnować je jako przekąskę.Właśnie to dał mu Hermes do zrozumienia naswój zwykły, pokrętny sposób.Co powinien z nimi zrobić? Pomyślał jeszcze trochę o tym wielkim wyda-rzeniu milenijnym współzawodnictwie.Potrzebny był mu jakiś pomysł, kon-cept.Przyglądał się nogom, zmieniał ich pozycję, obracał to w tę, to w tamtąstronę.Musi coś być.Nagle usiadł wyprostowany, jakby kij połknął.Tak, te nogi! Już wiedział! Miałwspaniały pomysł, który z pewnością przyniesie mu sławę w kręgach Zła.Była togotowa recepta na wygranie Zawodów, która przyszła mu do głowy w wybuchudemonicznego natchnienia.Nie może teraz stracić ani chwili, musi się pośpieszyć,zgłosić swą inicjatywę i uzyskać dlań poparcie Złych Mocy.Jakiż to dzień mamy?Policzył szybko i jęknął w duchu.Był to, oczywiście, ostatni dzień, w którymmożna jeszcze było zarejestrować swój udział! Musi udać się do Najwyższej RadyDemonów i to natychmiast!Za czym wziąwszy głęboki oddech, Azzie odleciał z Ziemi do tej okolicy Ot-chłani, gdzie Najwyższa Rada odbywała swe zebranie.Nie jest rzeczą powszechnie znaną, iż demony miewają takie same trudnościw dostaniu się przed oblicze swych najwyższych władz, co i zwykli śmiertelnicy.Jeżeli nie stoisz wysoko w hierarchii, jeżeli nie jesteś krewnym kogoś ważnego31albo chociaż utalentowanym sportowcem, zapomnij o osobistej audiencji czy oso-bistym kontakcie z piekielnym notablem.Musisz docierać kanałami, a to zwyklewymaga czasu i zachodu.A Azzie nie miał czasu następnego ranka WysokiKomitet wybierze zawodnika i sprawa będzie przesądzona [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|