, Silverberg Robert Rodzimy sie z umarlymi (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co nam zatem zostaje? Zostaje nam tylko wyjaśnienie, że Bóg Wszechmogący wysłuchawszy próśb ludzkości uczynił cud, abyśmy zostali utwierdzeni w wierze.To jest moja konkluzja.Podobnie myśli wielu z was.Czy wynika jednak z tego, że ponura historia religii ze święty­mi wojnami, absurdalnymi dogmatami, dziecinnymi rytuałami, postami i bierzmowaniami jest usprawiedliwiona? Po­nieważ zarówno wy, jak i ja przeżyliśmy 6 czerwca szok l zostaliśmy wyrwani z naszego sceptycyzmu przez wypadki, które nie mają racjonalnego wyjaśnienia, czy powinniśmy biec od razu do kościołów, synagog i meczetów i przyłączyć wie do wybranej ortodoksji? Myślę, że nie.Twierdzę, że na­sze sceptyczne i racjonalistyczne postawy były właściwe, chociaż źle skierowane.Odrzucając pokazową, trywialną otoczkę zorganizowanej wiary, omijając kościoły, w których pobożnie klęczą nasi sąsiedzi, popełnialiśmy błąd odwracając się również od spraw, które tkwią u podstaw ich wiary, czyli istnienia istoty najwyższej, której boski plan reguluje działanie wszechświata.Kręcenie kołami modlitewnymi i od­mawianie Credo wydawało się nam tak puste, że w naszej niechęci do takich działań doszliśmy do odrzucenia wszyst­kich pojęć wyższego rzędu z dziedziny teologii i przyjęliśmy koncept w pełni przypadkowego kosmosu.Wtedy Ziemia unieruchomiała na cały dzień i na całą noc.Jak to się stało? Przyznajemy, że było to dzieło Boga, chociaż jesteśmy zdumieni, iż to właśnie my mówimy.To nic wyjaśnione wydarzenie skłoniło nas do sformułowania togo poglądu.Co jednak rozumiemy pod pojęciem Bóg? Kim On jest? Czy jest to starzec z długą, białą brodą? Gdzie Go można znaleźć? Gdzieś między orbitami Marsa i Jowisza?Czy jest istotą nadnaturalną, czy tylko pozaziemską? Czy On ma też jakąś władzą nad sobą? W ten sposób wyłaniają się coraz to nowe pytania.Nie mamy żadnej wiedzy co do Jego istoty, chociaż teraz mamy świadomość Jego istnienia.Dobrze.Mamy obecnie wielką okazję, my, analitycy od­dani działalności intelektualnej.Wokół nas świat dostał j szału.Miłośnicy Apokalipsy mdleją z zachwytu nad nadchodzącą katastrofą, glosalolianie bełkocą w maniackiej radości, głowy hierarchii kościelnych są skonsternowane.Wszyst­ko jest płynne, wszystko jest nowe i dziwne.Pojawiają się nowe religie, upadają stare.Nadeszła nasza chwila.Wy­stąpmy i wymieńmy łatwowierność i przesądy na rozsądek, Połóżmy koniec kultom, teologii, ślepej wierze.Niechaj na­szym zadaniem będzie powiązanie wydarzeń tego strasznego dnia z jakimiś rozsądnymi zasadami i rozwinięcie przydat­nego, dynamicznego i racjonalnego ruchu odrodzenia.Nie ma to być religia, a raczej wiara oparta na koncepcie, że istnieje boski plan, że żyjemy pod władzą istoty najwyższej, czy wyższej, i musimy nawiązać z tą istotą jakieś racjonalne stosunki.Mieliśmy już moralną odwagę przyznać, że nasz dawny, intuicyjny sceptycyzm był błędny.Zaoferujmy teraz atrak­cyjną alternatywę tym, którzy nadal uznają rytualną orto­doksję za nie do przyjęcia, ale którzy również obawiają się całkowitego załamania się porządku publicznego, jeżeli stan ducha ludności nie ulegnie poprawie.Stwórzmy, o ile to możliwe, czysto świecki ruch, religię niereligijną, która da nadzieję na ustanowienie znaczącego dialogu między nami a Nim.Opracujmy plany.Znajdźmy potężne symbole, które mogą przyciągnąć niezdecydowanych i zagubionych.Wy­ruszmy jak krzyżowcy w dramatycznym wysiłku mającym na celu ocalenie ludzkości przed utratą rozsądku i przed rozpaczą.I tak dalej w tym tonie.Jak na kogoś, kto nie przywykł do wygłaszania przemówień, było to całkiem niezłe.Stre­szczenie tego przemówienia pojawiło się w miejscowej gaze­cie, a następnego dnia przedrukowała je cała prasa.Mój zwrot o nas jako o analitykach zwrócił na siebie uwagę i stał się źródłem nazwy nie nazwanego dotąd ruchu.Zaczęto nazywać nas analitykami.Kiedy już mieliśmy nazwę, zmie­nił się nasz status.Przestaliśmy być grupą zaniepokojonych obywateli.Staliśmy się ośrodkiem kultu, sceptycznym, ra­cjonalnym ruchem występującym przeciwko przesądom, sektą, najnowszym zjawiskiem w lawinowo narastającym szaleństwie ostatnich dni.Rozdział 8Nadzieje oczekującychWiem, że wiara w Boga nie była w modzie przez te ostat­nie dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat i ludzie nie przestrzegali Bożych przykazań.Ja jednak zawsze się do nich stosowałem.Nawet kiedy byłem małym chłopcem, szczerze wierzyłem i kochałem Go, i cały czas chciałem cho­dzić do kościoła, nawet w środku tygodnia.Prawdziwie lubiłem klękać, modlić się i czuć się blisko Niego.Mama mówiła jednak: ”Nie, Davey, musisz poczekać do niedzieli, a dziś jest dopiero środa”.Sprawy Boże - jak to się mówi - j nie są mi zatem zupełnie obce i gdy przyszło wezwanie do modlitwy, modliłem się z całego serca, żeby Bóg dał nam znak.Nie jestem jednak głupi i nie przyjmuję wszystkiego, co mi wciskają, i zadaję pytania, mam wątpliwości, wszystko sprawdzam i badam i nie jestem, jak te zwykłe cepy wiej­skie, które przyjmują wszystko na wiarę.Można by chyba powiedzieć, że należę do tych nielicznych analityków, cho­ciaż w żadnym przypadku nie jestem analitykiem.Nie czuję najmniejszej sympatii do tej bandy ateistów.W każdym razie modliliśmy się wszyscy i znak został dany, i moją pierwszą reakcją była radość.Wcale nie wstydzę się przy­znać, że płakałem ze szczęścia, kiedy zatrzymało się słońce.Czułem, że wiara całego mojego życia została potwierdzona, a bezbożnicy powinni drżeć z trwogi.Jednakże następnego dnia znowu zacząłem o tym myśleć i zadałem sobie pytanie, skąd właściwie wiemy, że znak pochodzi od Boga? Skąd możemy mieć pewność, że istota, którą wezwaliśmy, jest rzeczywiście po naszej stronie? Takie właśnie pytania sobie zadałem i oczywiście nie mogłem znaleźć odpowiedzi.Tak samo dobrze mogliśmy przywołać przeklętego Szatana i to, co uznawaliśmy za cud, było po prostu sztuczką z głębin piekielnych, wiodącą nas ku zagładzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl