,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, to filozofia skazana na miernotę.Czasami musimy mieć przypominane, że wschód słońca trwa zaledwie kilka minut.Lecz jego piękno może się na wieczność wypalić w naszych sercach.Drizzt Do UrdenROZDZIAA 7NIEWAAZCIWE TOWARZYSTWOStrażnik zbladł zabawnie, wyglądając jakby miał po prostu umrzeć, gdy o deszczowymporanku zauważył elfie rysy oraz mahoniową skórę gościa przy bramie Luskan.Zająknął sięi zatoczył, ścisnął swój berdysz oburącz tak mocno, że knykcie stały mu się równie białe jaktwarz. Stać! zdołał w końcu wyrzucić z siebie. My się nie poruszamy odparła Catti-brie, patrząc na mężczyznę z zaciekawieniem.Tylko tu stoimy, patrząc jak się pocisz.Mężczyzna wydał z siebie coś, co mogło być zarówno warkotem, jak i jękiem, po czym,jakby zebrawszy się na odwagę, wezwał wsparcie i śmiało stanął przed przybyszami, trzymającswój berdysz w pozycji obronnej. Stać! powtórzył, choć żadne z nich się nie poruszało. Uznał, że jesteś drowem Catti-brie powiedziała cierpko. Nie rozumie, że nawet skóra wysokiego elfa może ściemnieć pod wpływem słońca Drizztodparł z głębokim westchnieniem. Przekleństwo dobrej letniej pogody.Strażnik wpatrywał się w niego, oszołomiony głupimi słowami. Czego chcecie? zażądał odpowiedzi. Po co tu jesteście? %7łeby wejść do Luskan rzekła Catti-brie. Sam nie mogłeś na to wpaść? Dość tych żartów! krzyknął strażnik i zamachnął się groznie berdyszem w stronę Catti-brie.Czarna dłoń wystrzeliła, zanim wartownik był w ogóle w stanie zauważyć jej ruch, chwytającbroń tuż pod metalową głowicą. Nie ma potrzeby, by tego używać stwierdził Drizzt, podchodząc bliżej do pochwyconejbroni, by zabezpieczyć swój uchwyt. Ja, my, nie jesteśmy obcy w Luskan, ani też, mogę cięzapewnić, nie byliśmy tu nigdy zle widziani. Cóż, Drizzt Do Urden! Błogosławione niech będą me oczy! dobiegł okrzyk zzazaskoczonego strażnika, okrzyk jednego z pary żołnierzy spieszących na wezwanie mężczyzny.I Catti-brie, wyglądająca mniej krasnoludzko niż kiedykolwiek wcześniej. Och, odłóż swą broń, głupcze, zanim ta dwójka ci ją zabierze, w sposób, którego się niespodziewasz i który niezbyt ci się spodoba! powiedział drugi z nowoprzybyłych. Niesłyszałeś dotąd o tej parze? Pływali przez lata na Duszku Morskim i sprowadzili więcej piratówna proces niż mamy żołnierzy, by ich strzec!Pierwszy strażnik przełknął głośno ślinę i zaraz, gdy Drizzt wypuścił jego berdysz,pospiesznie go cofnął i umknął im z drogi. Wybaczenia proszę powiedział z niezdarnym ukłonem. Ja nie wiedziałem.widok.przerwał, wyraznie zażenowany. A skąd mogłeś wiedzieć? uprzejmie oparł Drizzt. Nie było nas tu od ponad roku. Służę dopiero od trzech miesięcy odpowiedział z ulgą wartownik. Szkoda byłoby pochować cię tak szybko jeden z żołnierzy za nim zauważył z serdecznymśmiechem. Grozić Drizztowi i Catti-brie! Och, szybko znalazłbyś się w ziemi, a twoja żonastałaby się płaczącą wdową!Drizzt i Catti-brie przyjęli komplementy z lekkim uśmieszkiem i skinieniem głową, starającsię na nie nie zważać.Dla mrocznego elfa komplementy brzmiały równie nieprzyjemnie jakobelgi, a jednym z naturalnych skutków ubocznych polowania wraz z Deudermontem byłaodrobina złej sławy w miastach portowych północnej części Wybrzeża Mieczy. Cóż więc zaszczyca Luskan waszą obecnością? spytał jeden z bardziej uświadomionychżołnierzy.Jego zachowanie sprawiło, że Drizzt i Catti-brie pomyśleli, iż powinni go znać. Szukamy starego przyjaciela odpowiedział Drizzt. Mamy powód, by sądzić, że możeprzebywać w Luskan. Wielu jest mieszkańców w Luskan odrzekł drugi doświadczony żołnierz. Barbarzyńca wyjaśniła Catti-brie. O ponad głowę wyższy ode mnie, z blond włosami.Gdybyś go widział, raczej byś go nie zapomniał.Bliższy z żołnierzy przytaknął, lecz nagle po jego twarzy przeszła chmura i obrócił się doswego towarzysza [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|