, Salvatore Robert Tom 02 Bezgwiezdna Noc 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem, co robię z ludzmi - odrzekł Regis.- Nie powiedziałem im jeszcze o moichpodejrzeniach co do najazdu drowów.Jeśli zgodzą się przyłączyć do naszej sprawy, a ja niemam powodu, by sądzić, że tak nie będzie, podejrzewam, iż rozsądnie będzie trzymać ich z dalaod niższych tuneli, nawet jeśli planujemy je oświetlić.Dagna przytaknął twierdząco.- Istotnie, rozsądny wybór - powiedział.- Wysocy ludzie sąlepiej dostosowani do walki na zboczach.Według mnie drowy przejdą nie tylko przez górę, leczrównież dookoła niej.-Natkną się na ludzi z Settlestone - dodał inny krasnolud.* * *Bruenor Battlehammer wyjrzał z ciekawością z cienia częściowo zamkniętych drzwi z bokupokoju.Zdumiewało go, jak szybko Regis przejął nad wszystkim kontrolę, zwłaszczazważywszy na fakt, że halfling nie miał swego rubinowego wisiorka.Po złajaniu Brue-nora, żenie działa szybko i stanowczo, że wpada w żal nad sobą, bo droga do Catti-brie i Drizzta jestnajwyrazniej zamknięta, halfling, ciągnąc za sobą P wenta, udał się prosto do generała Dagny iinnych dowódców.Bruenora nie dziwił fakt, że krasnoludy ochoczo zaczęły przygotowywać się do wojny, leczto, że wyglądało na to, iż Regis im przewodzi.Halfling spreparował oczywiście kłamstwo, byobjąć tę rolę.Wykorzystując powrót obojętności Bruenora, Regis udawał spotkania z królemkrasnoludów, a następnie szedł do Dagny i pozostałych mówiąc, że przynosi polecenia prosto odBruenora.Odkrywszy ten podstęp, Bruenor chciał z początku udusić halflinga, jednak Regis stanął przed nim i zaproponował, bardziej niż szczerze, iż odsunie się na bok, jeśli Bruenor chceprzejąć kontrolę.Bruenor chciałby to zrobić, desperacko chciałby znów odnalezć w sobie tę energię, jednakwszelkie myśli o wojnie powadziły go do wspomnień o jego własnych ostatnich bitwach,większości z nich u boku Drizzta, Catti-brie i Wulfgara.Sparaliżowany tymi bolesnymiwspomnieniami Bruenor po prostu puścił halflinga, pozwalając mu zachować całą tę fasadę.Dagna był niezrównanym strategiem, jednak jego doświadczenia były dość ograniczone napolu ras innych niż krasnoludy czy głupie gobliny.Regis należał do najlepszych przyjaciółDrizzta i setki razy słuchał opowieści Drizzta o jego ojczyznie oraz pobratymcach.Regis należałrównież do najlepszych przyjaciół Wulfgara, a jego ludu krasnoludy będą potrzebować jakosprzymierzeńców, jeśli nadejdzie wojna.Mimo to Dagna nigdy nie przepadał za nikim, kto nie był krasno-ludem, i fakt, że całymsercem akceptował rady halflinga - i to nie słynącego z odwagi! - bardziej niż trochę dziwiłBruenora.Ranił również króla.Bruenor wiedział o mrocznych elfach i krasnoludach przynajmniej tyle,co Regis, zaś krasnoludzką taktykę rozumiał lepiej niż ktokolwiek.Powinien być przy tym stole,wskazując obszary na mapie.Powinien być tym, który z Regisem u boku spotka się zBerkthgarem Zmiałym.Bruenor opuścił wzrok na podłogę i potarł dłonią skroń, a następnie zjechał niąw dółgroteskowej blizny.Poczuł ból w pustym oczodole.Puste było również jego serce, opróżnionepo stracie Wulfgara i łamiące się na pół na myśl, że Drizzt i jego droga Catti-brie udali się wniebezpieczeństwo.Wydarzenia wokół niego wykraczały poza jego odpowiedzialność jako króla MithrilowejHali.Bruenor poświęcał się przede wszystkim swoim dzieciom, jednemu straconemu, jednemuzaginionemu, oraz swym przyjaciołom.Ich los nie zależał teraz od niego.Mógł jedynie miećnadzieję, że im się uda, że przeżyją i wrócą do niego, bowiem Bruenor nie miał sposobu, bydostać się do Catti-brie i Drizzta.Bruenor nigdy nie dostanie się do Wulfgara.Krasnoludzki król westchnął i odwrócił się, idąc powoli z powrotem w stronę swego pustegopokoju, nie zauważając nawet, że spotkanie zostało przerwane.Regis obserwował Bruenora w ciszy, żałując, że nie ma swego rubinowego wisiorka, jeśliinne sposoby nie mogły rozpalić ognia w przybitym krasnoludzie.* * *Catti-brie przyjrzała się podejrzliwie rozciągającemu się przed nią szerokiemu korytarzowi,starając się odróżnić kształty pomiędzy licznymi stalagmitowymi kopcami.Dotarła do regionu,w którym błoto mieszało się z kamieniem, i wystarczająco wyraznie widziała ślady -wiedziała,że to tropy goblinów, na dodatek świeże.Z przodu majaczyło idealne miejsce na zasadzkę.Catti-brie wyciągnęła z zawieszonego nabiodrze kołczanu strzałę, po czym podniosła Taulmarila Poszukiwacza Serc, swój magiczny łuk.Pod jedną z pach, gotowa do upuszczenia, tkwiła figurka pantery.W ciszy spierała się ze sobą,czy powinna przywołać Guenhwyvar z Planu Astralnego.Nie miała żadnego realnego dowodu,że gobliny są w pobliżu - wszystkie pagórki w korytarzu wydawały się naturalne - czuła jednak,jak włosy na karku stająjej dęba.Zdecydowała odłożyć na pózniej wezwanie kocicy, logika przeważyła nad instynktami.Przycisnęła się do lewej ściany i powoli ruszyła do przodu, krzycząc za każdym razem, gdy jejpodnoszący się but zasysał błoto.Gdy za nią był już tuzin stalagmitowych pagórków, wciąż przyciśnięta do lewej ścianykobieta przystanęła i znów zaczęła nasłuchiwać.Wszystko wydawało się być idealnie ciche, niemogła jednak pozbyć się uczucia, że każdy jej krok jest obserwowany, że niedaleko czai się jakiśpotwór, gotów, by wyskoczyć i ją udusić.Czy cała droga przez Podmrok będzie tak wyglądać? - zastanawiała się.Czy doprowadzi się do szaleństwa wyobrażanymi niebezpieczeństwami? Alboteż gorzej, czy fałszywe alarmy jej zmylonych instynktów pozbawią ją czujności przy tej jednejokazji, gdy naprawdę pojawi się niebezpieczeństwo?Catti-brie potrząsnęła głową, by oczyścić myśli, i zmrużyła oczy, by przyjrzeć sięoświetlonemu magicznym blaskiem gwiazd mrokowi.Kolejną korzyścią płynącą z daru paniAlustriel było to, iż oczy Catti-brie nie płonęły mogącą ją zdradzić czerwienią infrawizji.Młodakobieta, niedoświadczona w takich sprawach, nie wiedziała o tym jednak.Była jedynieświadoma, iż kształty przed nią wydają się naprawdę złowieszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl