, Robert Ludlum 3. Ultimatum Bourne'a 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym-316 czasem Jasonowi równie\ udało się zdobyć telefon Szakala.Zupełnie inny.Nie ma jednaknajmniejszej wątpliwości co do tego, \e tamten człowiek, prawnik nazwiskiem Gates, wielokrotnie kontaktował się z Carlosem.- Randolph Gates? Największy w całym Bostonie wielbiciel D\yngis-chana?- Ten sam.- Zwięty Jezu.Przepraszam, nie powinienem tak mówić, zwa\ywszy na moje pocho-dzenie, ale jestem cokolwiek zaskoczony.- Wcale ci się nie dziwię.Musimy się dowiedzieć, czyj to numer.Krupkin się tym zaj-mie.To trochę pogmatwane, przyznaję, ale jestem pewien, \e coś z tego wyjdzie.- Trochę pogmatwane? - powtórzył Panov.- Szczerze mówiąc, wolałbym układać arab-ską wersję kostki Rubika.A kto to właściwie jest ten sędzia Prefontaine? Brzmi jak nazwamarnego, młodego wina.- Ale to bardzo dobry, stary rocznik - odparła Marie.- Na pewno go polubisz.Mógłbyśspędzić kilka miesięcy, usiłując go zbadać, bo jest bardziej inteligentny od ka\dego z nas i nicnie stracił na swej bystrości mimo takich utrudnień jak alkoholizm, korupcja, utrata rodziny ipobyt w więzieniu.To prawdziwy oryginał, Mo, a poza tym nie zwala winy za swoje nie-szczęścia na wszystkich dookoła, jak zrobiłaby większość ludzi w jego sytuacji.Ma tak\e wy-śmienite, ironiczne poczucie humoru.Gdyby w Departamencie Sprawiedliwości pracowaliludzie z głową na karku, natychmiast przywróciliby mu prawo wykonywania zawodu.Zde-cydował się wystąpić przeciwko Szakalowi właściwie tylko dlatego, \e ludzie Szakala chcielizabić mnie i dzieci.Jest wart ka\dego dolara, którego ewentualnie uda mu się zarobić w dru-giej rundzie, a ja dopilnuję, \eby było ich sporo.- Wyra\asz się nadzwyczaj zwięzle i treściwie.Chciałaś chyba po prostu powiedzieć,\e go lubisz?- Podziwiam go tak samo, jak podziwiam ciebie i Aleksa.Zdecydowaliście się podjąćdla nas tak wielkie ryzyko.- Mo\e wreszcie zajmiemy się tym, co w tej chwili najwa\niejsze? - przerwał jejgniewnym tonem Bourne.- Teraz nie interesuje mnie przeszłość, tylko przyszłość.- Jesteś nie tylko nieuprzejmy, kochanie, ale tak\e niewdzięczny.- Niech i tak będzie.Na czym skończyliśmy?- Na sędzim - odparł sucho Aleks, spoglądając na Jasona.- Ale o nim nie będziemy te-raz mówić, bo prawdopodobnie nie uda mu się ujść z \yciem z Bostonu.Jutro zadzwonię domotelu i powiem wam, na którą godzinę wyznaczyłem spotkanie z Krupkinem.Zapamiętajciedokładnie, ile czasu zajmie wam dzisiaj droga powrotna, \ebyśmy potem nie pętali się pookolicy jak stado dzikich gęsi.Je\eli ten tłuścioch mówił prawdę, zachwalając swoją kuchnię,to Kruppiemu na pewno się tutaj spodoba i będzie wszystkim rozpowiadał, \e to on odkrył tęknajpę.- Kruppiemu?- To dawne czasy.- I lepiej się w nie nie zagłębiać - dodał Panov.- Zapewniam was, \e nie chcielibyścieusłyszeć nic ani o Stambule, ani o Amsterdamie.Ci dwaj to para złodziejaszków, i tyle.- Wierzę na słowo - odparła Marie.- Co potem, Aleks?- Potem razem z Mo przyjedziemy taksówką do motelu, a stamtąd ja z twoim mę\emtutaj.Zadzwonimy do was po lunchu.- A co z tym kierowcą od Casseta? - zapytał Bourne, wpatrując się w Conklina zim-nym, nieruchomym spojrzeniem.- A co ma być? Dostanie za dzisiejszy wieczór więcej, ni\ mógłby zarobić na tej swojejtaksówce przez miesiąc, i zniknie, jak tylko odwiezie nas do hotelu.Nie zobaczymy go więcejna oczy.- Chodzi mi o to, kogo on mo\e zobaczyć.317 - Nikogo, jeśli zale\y mu na tym, \eby \yć i w dalszym ciągu wysyłać pieniądze rodzi-nie w Algierii.Przecie\ mówiłem ci, \e Casset osobiście go zatrudnił.To pewniak.- W takim razie, jutro.- rzekł ponuro Bourne.Spojrzał na Marie i Panova siedzącychpo przeciwnej stronie stołu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl