,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.l Aleksandria—owo miasto, w którym dawniej wszystko było tanie nawet dla największych nędzarzy — teraz cierpiała na niedostatek najpotrzebniejszych towarów.Hefajstos najbardziej dał się we znaki ludziom w związku ze sprzedażą chleba, bo sam nabywał zboże od Egipcjan i ni-192komu nie pozwalał kupić nawet jednej miarki; dzięki temu mógł dowolnie ustalać wielkość bochenków i ceny chleba.Tak więc w niedługim czasie sam zdobył wielki majątek, a jednocześnie spełniał życzenia cesarza w tej dziedzinie, l ludność Aleksandrii ze strachu przed Hefajstosem znosiła swój los w milczeniu, Justynian zaś, zadowolony ze stałego dopływu pieniędzy, niezmiernie tego człowieka miłował.Pragnąc jeszcze bardziej zjednać sobie cesarza Hefajstos wpadł na inny pomysł.Dioklecjan, jeden z dawnych rzymskich cesarzy, nakazał, aby skarb państwa co roku zakupywał znaczną ilość zboża dla biednych mieszkańców Aleksandrii.Ówczesna ludność rozdzielała to między siebie, a zwyczaj ów przetrwał wśród jej potomków po dziś dzień.Ale Hefajstos wyduszał od tych nędzarzy aż dwa miliony korcy rocznie, które składał w spichrzach państwowych, do cesarza zaś napisał, że ludzie ci otrzymywali zboże niesłusznie i że nie było to z korzyścią dla państwa.Cesarz zatwierdził te zarządzenia, a ci mieszkańcy Aleksandrii, dla których owe przydziały były jedynym źródłem utrzymania, boleśnie odczuli to nieludzkie okrucieństwo.27.Niezliczone zaiste są sprawki Justyniana i wieczność cała byłaby zbyt193krótka, aby je wszystkie opisać.Wystarczy zatem, jeśli wybiorę tylko nieliczne z nich, które i tak dadzą przyszłym pokoleniom jasny i wyraźny obraz jego charakteru: jak wielkim był obłudnikiem, jak nie dbał o Boga, kapłanów, prawa i lud (o którego względy bardzo na pozór zabiegał), jak w ogóle pozbawiony był wszelkiego wstydu, nie troszczył się o dobro i pożytek państwa, a nawet nie usiłował stworzyć pozorów przyzwoitości dla swego postępowania, jak wreszcie o niczym innym nie myślał poza jednym — aby zagarnąć bogactwa całego świata.Od tego właśnie zacznę.W Aleksandrii Justynian mianował biskupa imieniem Paweł.Prefektem miasta był wtedy Fenicjanin Rodon, któremu cesarz polecił gorliwie we wszystkim dopomagać Pawłowi i pilnować, aby wszystkie jego zarządzenia były wykonywane; sądził bowiem, że w ten sposób zdoła nakłonić aleksandryjskich heretyków do przyjęcia uchwał soboru w Chalcedonie.Był też pewien Arseniusz, rodem z Palestyny, który przysłużył się kiedyś cesarzowej Teodorze w jakiejś ważnej sprawie i stał się odtąd człowiekiem potężnym i bogatym, a nawet, chociaż był wielkim łajdakiem, osiągnął godność194senatora.Arseniusz był samarytaninem, ale bojąc się utracić swe wpływy podawał się za chrześcijanina; natomiast jego ojciec i brat pozostali w Scytopolis, gdzie—ufni w jego siłę—wyznawali nadal wiarę przodków i z jego podusz-czenia straszliwie prześladowali chrześcijan.Obywatele miasta zbuntowali się wreszcie i zgładzili ich w okrutny sposób— co sprowadziło wiele nieszczęść na Palestyńczyków.Ale ani Justynian, ani Teodora nie zrobili wtedy Arseniu-szowi nic złego, choć był on główną przyczyną tych wszystkich kłopotów; ponieważ jednak chrześcijanie nie dawali im chwili spokoju, zabronili mu wstępu do Pałacu.Tenże Arseniusz, pragnąc przypodobać się cesarzowi, wyruszył z Pawłem do Aleksandrii, aby mu tam pomagać w różnych sprawach, a zwłaszcza wszelkimi sposobami starać się zmusić Alek-sandryjczyków do posłuszeństwa.Twierdził bowiem, że kiedy był pozbawiony dostępu do Pałacu, przez cały czas pilnie przestrzegał dogmatów wiary chrześcijańskiej — co zresztą było nie w smak Teodorze, która, jak już wspominałem, udawała, że w tych sprawach nie zgadza się z cesarzem.Po przybyciu do Aleksandrii Paweł wydał Rodonowi diakona imieniem Pso-195Arseniusza natomiast Liberiusz z woli Teodory kazał wbić na pal, cesarz zaś skonfiskował jego majątek, chociaż miał mu do zarzucenia to jedynie, że zadawał się z Pawłem.Nie potrafię wprawdzie rozstrzygnąć, czy to, co zrobił, było słuszne czy nie, zaraz jednak powiem, dlaczego o tym piszę.Otóż Paweł przybył wkrótce potem do Bizancjum i ofiarował cesarzowi siedemset funtów w złocie prosząc, aby mu przywrócono jego kapłańską godność, której, jak mówił, został pozbawiony zupełnie bezprawnie.Justynian był bardzo łaskawy: przyjął pieniądze, okazywał mu wiele czci i zgodził się mianować go biskupem Aleksandrii, chociaż godność tę piastował ktoś inny — zupełnie jakby nie wiedział, że ten człowiek pozbawił życia i majątku tych, którzy mieli odwagę mieszkać z nim i być w jego służbie.Tak więc cesarz z niezmiernym zapałem zajmował się tą sprawą i nikt nie miał wątpliwości, że Paweł ponownie ot rży ma swoją godność.Ale Wigiliusz, który był już obecny, nie zamierzając pod żadnym pozorem ustąpić cesarzowi, gdyby ten miał wydać takie zarządzenie, mówił, że nie wolno mu unieważnić własnej decyzji; miał przy tym na myśli orzeczenie Pelagiu-sza.Tak to ów cesarz nie troszczył się197es i polecił go zgładzić, ponieważ, jak mówił, tylko on przeszkadza wykonać zamiary cesarza.Rodon zaś, pod wpływem częstych i bardzo stanowczych listów Justyniana, zaczął znęcać się nad Psoesem; ten jednak, ledwie go wzięto na tortury, natychmiast umarł [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|