, May Karol Grobowiec Rodrigandow 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgłosi się, zobaczysz!- To łotr! Jak mądrze wszystko zaplanował! Przecież Rodrigandowie byli zupełnie bez szans! Hrabia Manuel nie mógł nic zrobić! Nieraz śmiałem się do rozpuku z bezradności tego starca, którego zgubił własny testament.Musiał przyglądać się z daleka, jak sępy wdzierają się do jego gniazda, z którego przepędziły sokoła wraz z potomstwem.To była farsa! A teraz? Chciwość Landoli pogrzebała wszystko.Jesteśmy znowu w punkcie wyjścia, jak przed osiemnastu laty.Można oszaleć!- Co robić? Trzeba pozbyć się tych ludzi jak najprędzej.- Zostawiam to memu bratu.Dla mnie osobą ważniejszą od Sternaua i Mariana jest Landola.Bez jego świadectwa niewiele nam będzie można udowodnić.- Musisz go zabić.- Naprzód muszę z nim porozmawiać.Może nam się jeszcze przydać.- Czy wiesz, gdzie jest?- Tak.W Barcelonie.Na pewno popełnił w Niemczech jakieś przestępstwo, gdyż ukrywa się nawet przed hiszpańską policją.Napisz zaraz do Madrytu do Alfonsa.I on powinien się dowiedzieć, co zaszło.Trzeba będzie obmyślić wspólnie plan działania.Tymczasem wyjeżdżam do Barcelony.Nie wolno tracić ani chwili.Ruszył w drogę jeszcze tej nocy.Przybywszy do Barcelony, zostawił powóz w gospodzie i udał się pieszo na jedną z bocznych uliczek.Wszedł do skromnego i ciasnego mieszkania biednego krawca, który dla podreperowania finansów odstąpił pokój przyjezdnym.Teraz sublokatorem był kapitan Enrique Landola, ukrywający się pod fałszywym nazwiskiem.Gdy tylko Cortejo zamknął drzwi za sobą, Landola zaczął się skarżyć na brak zajęcia.- Nie musi się pan martwić z tego powodu.Przynoszę polecenia, które rozpędzą nudę.- Bardzo się cieszę.Zresztą i tak nie wytrzymałbym tutaj długo.Czy pan wie, że zaprzestano już mnie poszukiwać, a to mi nie odpowiada.Nie cierpię bezczynności!- Doskonale! W takim razie natychmiast dam seniorowi robotę.- Jakiego rodzaju?- Podróż do Meksyku.Pewne wysoko postawione osoby wyraziły niezadowolenie z faktu, że ciało hrabiego Fernanda leży w Meksyku, a nie w grobowcu rodzinnym Rodrigandów.Trzeba więc przywieźć tutaj trumnę ze zwłokami hrabiego.Podjąłby się pan tego?- Niech to diabli porwą! - Landola był niezadowolony.- Trup na pokładzie zawsze przynosi nieszczęście!- Przesąd! Nie zauważyłem dotychczas, żeby senior był przesądny.- Niech chłop leży tam, gdzie go zakopano!- Gdzie?- No, w Meksyku.A gdzieżby indziej?- Może w niewoli?Landola skoczył jak oparzony i popatrzył na Corteja przenikliwie.- W niewoli? Co pan przez to rozumie?- Że hrabia został sprzedany.Nie będzie pan chyba temu przeczył?- Kto naopowiadał tych bzdur, co?- To nie bzdury.Znam dokładnie każdy szczegół pańskiej zdrady.Alfonso już dawno powiedział mi o wszystkim.- Do licha! A więc pański brat nie trzymał języka za zębami i zwierzył się bratankowi?! Co za rodzinka!- Do poleceń Pabla przywiązywał pan większą wagę niż do moich?- Tak.Przecież wypadki tam się rozegrały.Musiałem się z nim liczyć.- Pięknie, nie ma co! Czy i później stosował się pan do jego poleceń? Na przykład w sprawie Sternaua i towarzyszy?- Przecież nie żyją!- A może są również w niewoli!?- Nonsens!- Może wysadzono ich na bezludnej wyspie?- Co też pan bredzi!- Miałem sen.Śniło mi się, że z pewnych przyczyn nie zabito jeńców.Śniło mi się, że zostali zawiezieni na bezludną wyspę, aby na wypadek jakiegoś zatargu ze mną miał ich pan pod ręką.Wszyscy chodzą teraz wolni po Meksyku, a raczej, ściśle mówiąc siedzą w głównej kwaterze Juareza.Landola usiłował ukryć przerażenie.- Musiały to być upiory! - próbował zażartować.- W takim razie upiorem jest i don Fernando, który pozostał przecież przy życiu, czemu pan przed chwilą nie zaprzeczył.- Don Fernando razem z nimi? Co to za bajki?!- Bajki? I pan ma czelność tak mówić! Więc przypuszcza senior, że po to przyjechałem z Rodrigandy do Barcelony, aby opowiadać bajki?!Landola zdołał się już opanwać.Nie wątpił, że jest zdemaskowany.Postanowił więc storpedować zarzuty.Zaatakował ostro.- Pan śmie mówić o czelności? - rzekł tonem pozornie chłodnym, który jednak świadczył o najgłębszym wzburzeniu.- Jakim prawem odzywa się pan tym tonem do mnie? Nie jestem łotrem.- Cortejo wzruszył ramionami.- Czy można inaczej nazwać człowieka poszukiwanego przez policję?- Senior! - Landola podniósł głos.- Policja poszukuje mnie z powodu mojej działalności politycznej.Wie pan przecież, że na zlecenie władz hiszpańskich objeżdżałem środkową Europę.Prusy żądają wydania mojej osoby.- Tylko dlatego, że był senior szpiegiem? To wierutne kłamstwo!- Senior Cortejo!- Powtarzam: to kłamstwo! Ministrowi pruskiemu nie przyjdzie nawet do głowy żądać od Hiszpanii, by pana wydała.Hiszpania zaś wyśmiałaby go za takie żądanie.Nie wydaje się przestępców pospolitych.A tymczasem poszukują pana.Wytłumacz mi, senior!- To gra dla zachowania pozorów i uspokojenia Niemców.- Phi, znam lepiej całą sprawę.Sądzi pan, że nie mam znajomych w pewnych kołach? Wypłacono panu dużo pieniędzy za wykonanie polecenia i opłacenie kogo należy.Senior zaś zatrzymał wszystko dla siebie.Po prostu sprzeniewierzył pieniądze.Ot co!- Senior Cortejo, niech pan to natychmiast odwoła!- Ani mi się śni.Wiem, że tutejsze władze poszukują pana właśnie za to przestępstwo.Nie ma to żadnego związku z polityką państwa.Na pewno pana złapią.- Niech tylko spróbują.- Jest pan zbyt pewny siebie! Co by się stało, gdybym zawołał pierwszego z brzegu policjanta i powiedział, że tutaj jest Landola?- Miałbym w więzieniu towarzysza, opowiedziałbym wszystko, co mi o panu wiadomo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl