, Isaac Asimov Fundacja i Ziemia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy mogłaby pani zaprowadzić go tam teraz?- Ktoś może to zrobić w każdej chwili.Starzec jest zawsze w domu i zawsze chętnie wita słuchaczy.- I może jakaś starsza kobieta zechciałaby przyjść i posiedzieć trochę z panią Bliss - powiedział Trevize.- Ona musi zajmować się dzieckiem i nie bardzo może gdzieś chodzić.Bardzo by się ucieszyła z towarzystwa, bo kobiety, jak pani wie, lubią.- Plotkować? - rzekła Hiroko ze szczerym zdziwieniem.- No cóż, luboć mężczyźni tak powiadają, tom spostrzegła, że to oni mielą językami po próżnicy.Niech no tylko wrócą z morza, zaraz zaczynają się przechwałki.Jeden prześciga drugiego, opowiadając niestworzone rzeczy o swoich połowach.Nikt ich nie słucha, nikt im nie wierzy, ale mają to za nic.Ale ja też już za dużo gadam.Dość tego.Sprowadzę tu przyjaciółkę mojej matki, którą widzę przez okno, iżby została z panią Bliss i z dzieckiem, a jeszcze poproszę ją, żeby wprzódy zawiodła czcigodnego profesora do starego Monolee.Jeśli twój przyjaciel, panie, będzie słuchał równie chętnie, jak Monolee opowiada, to nie uda ci się go stamtąd wyciągnąć nigdy w życiu.Pozwól, panie, że się na chwilę oddalę.Kiedy wyszła, Trevize rzekł do Pelorata:- Słuchaj, postaraj się wyciągnąć od tego starca, ile się da, a ty, Bliss, zobacz, czego się można dowiedzieć od tej kobiety, która tu z tobą zostanie.Interesuje nas wszystko, co dotyczy Ziemi.- A ty? - spytała Bliss.- Czym ty się zajmiesz?- Ja zostanę z Hiroko i postaram się znaleźć inne źródło informacji.Bliss uśmiechnęła się.- Aha, ja mam się zająć jakąś staruszką, Pel tym starcem, a ty się poświęcisz i zajmiesz się tą kusząco rozebraną dziewczyną.Zdaje się, że to właściwy podział zadań.- W tej sytuacji, Bliss, właściwy.- Ale przypuszczam, że cię specjalnie nie martwi, że taki nam przypadł podział ról, co?- Nie.Dlaczego miałoby mnie to martwić?- No właśnie - dlaczego?Wróciła Hiroko i usiadła na ławie.- Wszystko załatwione.Czcigodny profesor Pelorat zostanie zaprowadzony do Monolee, a czcigodna pani Bliss będzie miała towarzystwo.Czy zatem, czcigodny panie Trevize, raczysz mi uczynić tę łaskę i porozmawiać jeszcze ze mną, może nawet o tej Starej Ziemi, o której.- Pleciesz? - rzekł Trevize.- Nie - roześmiała się Hiroko.- Ale słusznie czynisz, panie, drwiąc ze mnie.Zaiste nieuprzejmie postąpiłam, odpowiadając na twoje w tej sprawie pytanie.Rada bym zmazać tę swoją przewinę.Trevize obrócił się do Pelorata.- Rada bym? - spytał.- Chciałabym - wyjaśnił Pelorat.- Panno Hiroko - rzekł Trevize - nie poczytałem tego za nieuprzejmość, ale jeśli ci to poprawi samopoczucie, to chętnie porozmawiam z tobą.- Miło mi to usłyszeć.Dziękuję, panie - powiedziała Hiroko, podnosząc się z miejsca.Trevize też wstał.- Bliss - powiedział.- Upewnij się, czy Janovowi nic nie zagraża.- Zostaw to mnie.A jeśli chodzi o ciebie, to masz swoją.- wskazała brodą kabury u jego pasa.- Nie sądzę, żeby mi były potrzebne - rzekł z zakłopotaniem Trevize.Wyszedł za Hiroko z sali.Słońce stało już wyżej na niebie i było jeszcze cieplej.Jak każdy świat, tak też i ten miał swój specyficzny zapach.Trevize zapamiętał, że na Comporellonie zapach ten był mdły, na Aurorze stęchły i dość przyjemny na Solarii.(Na Melpomenii byli w skafandrach, nie czuli więc nic z wyjątkiem zapachu własnego ciała.) Za każdym razem, gdy komórki węchowe nosa przystosowały się do nowej woni, przestawało się już po kilku godzinach odbierać zapach nowej planety jako obcy.Tu, na Alfie, w rozgrzanym powietrzu unosiła się przyjemna woń ziół i traw i Trevize zmartwił się nieco, że niedługo przestanie ją czuć.Zbliżyli się do małego domku, który wydawał się zbudowany z jasnoróżowego gipsu.- Oto i mój dom - powiedziała Hiroko.Należał do młodszej siostry mojej matki.Weszła do środka i skinęła na Trevizego, aby wszedł za nią.Drzwi były otwarte, a raczej - jak pomyślał Trevize przechodząc przez nie - nie było tam w ogóle drzwi.- Co robicie, kiedy pada? - spytał.- Jesteśmy przygotowani.Będzie padać za dwa dni, przez trzy godziny przed świtem, kiedy jest najchłodniej i woda najlepiej wsiąka w ziemię.Wtedy zaciągnę tę kotarę, która jest ciężka i nie przepuszcza wody.Mówiąc to zaciągnęła zasłonę, wykonaną z jakiegoś mocnego, podobnego do brezentu materiału.- Zostawię ją tak - powiedziała.- Wtedy wszyscy będą wiedzieli, że jesteśmy w środku, ale nie można mi przeszkadzać, bo śpię albo jestem zajęta ważnymi sprawami.- Nie jest to zbyt solidne zabezpieczenie.- A to dlaczego? Spójrz, panie, wejście jest zasłonięte.- Ale każdy może odsunąć zasłonę.- Wbrew woli właściciela domu? - Hiroko była wstrząśnięta.- Czy na twoim świecie, panie, robi się takie rzeczy? Byłoby to barbarzyństwem.Trevize wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Tylko pytałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl