, Herbert Frank Heretycy Diuny (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Frakcja ta balansowała niebezpiecznie blisko herezji.Tuek przypomniał sobie teraz godne pożałowania wypadki, gdy niejeden Najwyższy Kapłan zaginął na pustyni.Stiros i jego poplecz­nicy mieli możność sfingowania takiego wypadku.W Kin minęło południe.Stiros wyszedł przed chwilą, wyraźnie wzburzony.Chciał, by Tuek osobiście udał się na pustynię i obserwo­wał kolejną eskapadę Sheeany.Tuek, któremu to zaproszenie wyda­wało się podejrzane, odmówił.Wywiązała się z tego dziwaczna kłótnia, pełna insynuacji i mglis­tych aluzji do zachowania Sheeany oraz napastliwych peror, wymie­rzonych w Bene Gesserit.Stiros, jak zawsze podejrzliwy w stosunku do zakonu żeńskiego, zapałał natychmiastową niechęcią do nowej komendantki Twierdzy Bene Gesserit na Rakis, tej.jak ona się nazy­wała? Ach, tak, Odrade.Dziwne nazwisko, ale w końcu siostrom czę­sto nadawano stare nazwiska.To był ich przywilej.Sam Bóg nigdy nie wypowiadał się przeciwko zasadniczej wartości Bene Gesserit.Tak, krytykował poszczególne siostry, ale zakon żeński jako taki miał miejsce w Jego Świętej Wizji.Tuekowi nie podobał się sposób, w jaki Stiros wyrażał się o Sheeanie.Cynizm.Tuek uciszył go w końcu za pomocą oświadczeń złożo­nych tu, w Świętym Miejscu, gdzie znajdował się wysoki ołtarz i po­dobizny Podzielonego Boga.Pryzmatyczne przekaźniki rzucały cien­kie, trójkątne wiązki światła poprzez kadzidlane smugi, unoszące się z płonącego melanżu, aż na prowadzący do ołtarza podwójny rząd ko­lumn.Tuek wiedział, że z tego miejsca jego słowa wędrują wprost do Boga."Bóg działa przez osobę naszej teraźniejszej Siony - powiedział Tuek.Na twarzy starego doradcy dostrzegł zmieszanie.- Sheeana jest żywym wcieleniem Siony, tego człowieczego narzędzia, które przemie­niło Go w Jego obecne Cząstki."Stiros uniósł się gniewem i mówił rzeczy, których nie odważyłby się powtórzyć w obecności Rady.Zbyt wiele obiecywał sobie po swo­jej długiej współpracy z Tuekiem."Powtarzam ci, że ona siedzi tutaj otoczona przez dorosłych, któ­rzy nic nie robią, tylko usprawiedliwiają się przed nią i.""I przed Bogiem!" - Tuek uznał, że pora wkroczyć.Nachylając się nad Najwyższym Kapłanem, Stiros wychrypiał:"Stanowi ośrodek systemu edukacyjnego, uczulonego na każdy ka­prys jej wybujałej fantazji.Nie odmawiamy jej niczego!""I nie powinniśmy."Stiros puścił jego słowa mimo uszu."Kania dostarczyła jej nagrania z Dar-es-Balat!""Ja jestem Księgą Przeznaczeń" - zaintonował Tuek, cytując sło­wa samego Boga ze skarbca Dar-es-Balat."Właśnie! A ona słucha tego, słowo po słowie!""Dlaczego cię to martwi?" - spytał Tuek swoim najspokojniej­szym głosem."To nie my badamy jej wiedzę.Ona bada naszą!""Widać Bóg tak chce."Na twarzy Stirosa wyraźnie malował się gniew i rozczarowanie.Tuek zauważył to i zamilkł na chwilę, podczas gdy stary doradca układał w myśli nowe argumenty.Argumenty te były oczywiście w pełni uzasadnione.Tuek nie zaprzeczał temu.Liczyła się interpre­tacja.I dlatego Najwyższy Kapłan musiał być ostatecznym interpretatorem.Pomimo, a może właśnie z powodu swego sposobu postrze­gania dziejów, kapłani wiedzieli dokładnie, jak Bóg przybył, by za­mieszkać na Rakis.Mieli Dar-es-Balat i to, co w nim znaleziono - najstarsze komory pozaprzestrzenne we wszechświecie.Przez tysiąc­lecia, w ciągu których Szej-hulud zmieniał kwitnącą planetę Arrakis w pustynną Rakis, Dar-es-Balat czekało, ukryte pod piaskiem.W tym Świętym Skarbcu kapłani znaleźli głos samego Boga, jego zapisane słowa, a nawet holofilmy.Wszystko było tam wyjaśnione i wiedzieli teraz, że pustynna powierzchnia Rakis odzwierciedla pierwotny wy­gląd planety, gdy była jeszcze jedynym źródłem Świętej Przyprawy."Zadaje pytania na temat Świętej Rodziny - mówił Stiros.- Dla­czego miałaby pytać o.""Sprawdza nas.Sprawdza, czy zajmują należne Im miejsca.Wielebna Matka Jessika i jej syn, Muad'Dib, i jego syn, Leto II - Święta Trójca Niebieska.""A Leto III! - mruknął Stiros.- Co z tym Leto, który zginął z rąk sardaukarów? Co z nim?""Ostrożnie, Stirosie - upomniał go Tuek.- Wiesz, że mój pradziad wypowiadał się w tej sprawie, siedząc tu, gdzie my teraz siedzimy.Nasz Podzielony Bóg odrodził się, lecz cząstka Jego pozostała w nie­biosach, by pośredniczyć we Wniebowstąpieniu.Ta Jego cząstka po­została więc bezimienna, jak przystało Prawdziwej Istocie Boga!""Ach tak?"Tueka uderzył straszliwy cynizm w głosie starego człowieka.Sło­wa Stirosa zdawały się drżeć w nasyconym kadzidłem powietrzu, wręcz domagając się pomsty."Dlaczego więc pyta, w jaki sposób nasz Leto przemienił się w Po­dzielonego Boga?" - spytał Stiros.Czyżby Stiros kwestionował Świętą Metamorfozę? Tuek był wstrząśnięty.Powiedział tylko:"Oświeci nas, gdy przyjdzie na to pora.""Wątłość naszych wyjaśnień musi sprawiać jej zawód" - rzucił szyderczo Stiros."Stirosie, posuwasz się za daleko!""Czyżby? To, że pyta, w jaki sposób piaskopływaki zatrzymują większość wody na Rakis i odtwarzają pustynię, nie jest chyba dla cie­bie iluminacją?"Tuek starał się ukryć rosnący gniew.Stiros miał za sobą poparcie potężnej frakcji, ale jego słowa i ton, jakim je wypowiadał, podważa­ły kwestie ustalone już dawno temu przez Najwyższych Kapłanów.Przemiana Leto II dała życie rojom piaskopływaków, a każde z tych stworzeń niosło w sobie Cząstkę Jego Samego.Od piaskopływaków do Podzielonego Boga: sekwencja znana i uświęcona.Podważanie jej zaprzeczało istnieniu Boga."Siedzisz tu bezczynnie! - oskarżył go Stiros.- Jesteśmy ofiara­mi.""Dość!"Tuek nie miał zamiaru dalej słuchać cynicznych uwag starego.Starając się wyglądać jak najgodniej, przemówił słowami Boga:"Twój Pan wie dobrze, co masz w swoim sercu.Gdy przyjdzie ten dzień, tylko twoja dusza świadczyć będzie przeciwko tobie.Nie trzeba mi innych świadków.Miast słuchać swej duszy, słuchasz swego gnie­wu i swego wzburzenia."Stiros wyszedł, rozczarowany.Spędziwszy dłuższy czas na rozmyślaniach, Tuek przyodział się w najodpowiedniejszą ze swych biało-złoto-purpurowych paradnych szat i udał się z wizytą do Sheeany [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl