, Card Orson Scott Chaos 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hari.Doskonale wiesz, że wystarczy mi tylko zasugerować jakiemuś urzędnikowi niższego szczebla, iż chciałbym polecieć.Chen dowie się o tym w kilka minut, a po godzinie uzna, że jestem wyjąt­kiem od twoich reguł.Wiesz o tym, Hari.Jeśli chcesz, żebym nie leciał, musisz nie tylko mi zabronić, ale przekonać mnie, że nie po­winienem.Hari przymknął oczy i westchnął.- Nie wydaje mi się, żebyś miał ochotę zostać przekonany, Ley­elu.Leć, jeśli musisz.Przez moment Leyel uwierzył niemal, że Hari rezygnuje.Ale nie, to niemożliwe, nie tak łatwo.- Oczywiście, Hari.A potem okaże się, że jestem odizolowany od wszystkich pracowników na Terminusie, z wyjątkiem mojej wła­snej służby.Że zbywa się mnie bezużytecznymi zadaniami i nie do­puszcza do prawdziwej pracy.- To jest chyba zrozumiałe samo przez się.Nie jesteś częścią Fundacji, nie będziesz, nie możesz być.A jeśli użyjesz swojego bo­gactwa i wpływów, żeby wkroczyć tam siłą, uda ci się tylko ziryto­wać Fundację.Rozumiesz mnie?Aż za dobrze, pomyślał zawstydzony Leyel.Doskonale znał gra­nice władzy; to poniżej jego godności, by przemocą zdobywać to, co można otrzymać jedynie w darze.- Wybacz, Hari.Nie próbowałbym cię zmuszać.Wiesz, że nie robię takich rzeczy.- Wiem, że nie robiłeś, odkąd zostaliśmy przyjaciółmi.Prze­straszyłem się, Leyelu, że właśnie dowiaduję się o tobie czegoś no­wego.- Hari westchnął.Odwrócił się na chwilę, a kiedy znowu spoj­rzał na gościa, jego twarz całkiem zmieniła wyraz, a w głosie zabrzmiała nowa energia.Leyel znał tę minę, ten wigor; oznaczały, że Hari będzie z nim mówił całkiem szczerze.- Musisz zrozumieć, Leyelu, że na Terminusie nie tylko tworzę Encyklopedię.Leyel przestraszył się.Musiał wykorzystać swoje wpływy, by prze­konać rząd, że nie należy skazywać Hariego Seldona na wygnanie, kiedy zaczaj rozpowszechniać kopie swego traktatu o nadchodzącym upadku Imperium.Byli pewni, że Hari planuje zdradę, i nawet posta­wili go przed sądem, gdzie przekonał wszystkich, że zamierza jedynie stworzyć Encyklopedię Galaktyczną, składnicę całej ludzkiej wiedzy.Jeszcze teraz, gdyby zdradził ukryte motywy, rząd wystąpiłby przeciw niemu.Należało zakładać, że bezpieczni - Biuro Bezpieczeństwa Pu­blicznego - nagrywają tę rozmowę.Nawet wpływy Leyela niewiele by pomogły, gdyby zdobyli wyznanie z własnych ust Hariego.- Nie, Leyelu, nie denerwuj się.To oczywiste.Aby powstała Encyklopedia Galaktyczna, muszę stworzyć na Terminusie kwitnące miasto uczonych.Kolonię mężczyzn i kobiet o kruchych ego i nie­powstrzymanej ambicji, wyćwiczonych we wściekłych walkach po­litycznych w najniebezpieczniejszych, najstraszniejszych szkołach biurokratycznych starć w całym Imperium: na uniwersytetach.- Chcesz powiedzieć, że nie przyjmiesz mnie do Fundacji, bo nigdy nie uczęszczałem na któryś z ich żałosnych uniwersytetów?To prawda, jestem samoukiem, ale moja edukacja warta jest dziesięć razy więcej niż ich stadne, wymuszone nauczanie.- Nie musisz przede mną wygłaszać antyuniwersyteckich haseł, Leyelu.Mówię tylko, że jednym z najpoważniejszych problemów w doborze pracowników Fundacji jest ich zgodność.Nikogo nie wezmę na Terminusa, jeśli nie mam pewności, że ten ktoś będzie tam szczęśliwy.albo szczęśliwa.To, jak Hari zaakcentował słowo “szczęśliwa", wyjaśniło nie­mal wszystko.- Tutaj nie chodzi o mnie, prawda? - domyślił się Leyel.- To Deet.Hari milczał.- Wiesz, że ona nie chce lecieć.Wiesz, że woli zostać na Tranto­rze.I dlatego nie chcesz mnie przyjąć! Zgadłem?- Rzeczywiście, ma to pewien związek z Deet - przyznał nie­chętnie Hari.- Czy zdajesz sobie sprawę, ile dla mnie znaczy Fundacja? Zda­jesz sobie sprawę, z czego mógłbym zrezygnować, żeby włączyć się w twoją pracę?Przez chwilę Hari nie odpowiadał.- Nawet z Deet? - zapytał wreszcie cichym głosem.Niewiele brakowało, by Leyel odpowiedział bez namysłu: Tak,oczywiście, nawet z Deet; wszystko dla tego wielkiego dzieła.Ale powstrzymało go chłodne spojrzenie Hariego.Jednego się nauczył od czasu ich pierwszego spotkania na konferencji, jeszcze w latach młodości: Hari nie znosił samooszukiwania się.Siedzieli obok siebie na referacie pewnego znanego wówczas demografa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl